[ Pobierz całość w formacie PDF ]
opowiedzieć?
Marysia oczywiście zrobiła się czerwona jak burak. Jak zawsze, kiedy wywoływano ją
do odpowiedzi czy choćby pytano o godzinę.
- Ja... ja... ja byłam u Karoliny - wcią\ stała w progu kuchni, niepewna, czy iść na
strych, czy raczej opowiadać o tym, co sprawiło, \e tak intensywnie szukała Julki.
- Usiądzmy - zaproponowała Zuzia, przytomna jak zwykle, cofając się i podchodząc
do stołu. - To chyba będzie dłu\sza rozmowa.
- Chyba nie - spuściła głowę Marysia. - To właściwie tylko jedna sprawa... Ja nic nie
wiem... Tylko tyle, \e Karolina pocięła Emmie torbę.
- Karolina?! - zapytałyśmy równocześnie, kompletnie zaskoczone. Przecie\
słyszałyśmy, co mówił Krzysiek, przecie\ byłyśmy prawie pewne... a właściwie całkiem
pewne, \e to on.
- Karolina - przytaknęła Marysia, bawiąc się swoim cieniutkim warkoczykiem. -
Ona... ona jest bardzo zazdrosna. Wszystko robi z zazdrości o to, \e przyjechałaś z Londynu,
\e świetnie mówisz po angielsku i Mądra stawia twój akcent za wzór na ka\dej lekcji. I ka\e
nam po tobie powtarzać, a nawet radzi się ciebie w wypadku jakichś mało znanych słówek.
Karolina jest wściekła o to wszystko. A najbardziej o to, \e masz najfajniejsze ciuchy w
szkole. Do tej pory to ona była najlepiej ubrana...
- Ale ja... - Emma chciała chyba wyjaśnić, \e niedługo te ubrania się zniszczą albo ona
z nich wyrośnie, a wtedy będzie wyglądała nie najlepiej, lecz najgorzej z całej klasy. Bo jej
mamy nie będzie stać nawet na ciuchy z lumpeksu. Zuzia szepnęła jednak Emmie coś na ucho
i Emma nie powiedziała ani słowa. Po prostu słuchała Marysi. A Marysia mówiła dalej:
- Ona... ona cię dziś zaprosiła na tę imprezę, prawda? Dopiero dziś?
Emma pokiwała energicznie głową.
- A wiesz, dlaczego?
Emma pokręciła głową, nieco mniej energicznie.
- Z powodu twojej cudownej, miękkiej, wełnianej spódnicy.
Wszystkie spojrzałyśmy na Emmę. Faktycznie miała na sobie śliczną, szarą
spódniczkę. Nosiła ją ju\ wiele razy. Była ładna i miękka, i miała taki fajny kolor, jak dym z
jesiennego ogniska... ale co to mogło mieć wspólnego z imprezą u Karoliny?!
- Ona te\ ma taką spódnicę, dostała ją od ciotki stewardessy - wyjaśniła Marysia. - Ta
jej ciotka często lata do Anglii i do Francji, i przywozi jej ciuchy z najnowszych kolekcji.
- Ta spódnica nie jest z najnowszej kolekcji - powiedziała Emma. - Nie mo\e być taka
sama jak Karoliny, skoro ta jej jest modna, z tego roku. Moja jest stara... z sales...
- Z wyprzeda\y - podpowiedziałam jej, czując, \e coś zaczyna mi świtać.
- Z wyprzeda\y, yes - zgodziła się Emma. - W styczniu. Czyli z zeszłego season...
sezona...
- Sezonu - tym razem Zuzia zadbała o poprawne końcówki.
- To spódnica z zeszłorocznej kolekcji, tak? - upewniła się Julka. A Emma znowu
pokiwała głową tak energicznie, \e a\ długie rude włosy opadły jej na twarz.
- To ja niczego nie rozumiem - Marysia zrobiła się jeszcze bardziej czerwona i
speszona. - Ona powiedziała, \e dostała tę spódnicę dwa dni po tym, jak ty pojawiłaś się w
takiej samej na lekcjach. Dostała ją od ciotki jako hit mody, z najnowszej kolekcji. Mama
Karoliny zapłaciła ciotce fortunę, jak zawsze... bo ciotka zawsze przywozi bardzo drogie
ciuchy z najnowszych kolekcji.
- Chyba ją ta ciotka robi w konia - uśmiechnęłam się pod nosem. - Mówi, \e kupuje
drogie ciuchy, a tymczasem idzie na wyprzeda\ i znajduje coś za grosze. A potem dostaje od
mamy Karoliny dziesięć czy dwadzieścia razy więcej pieniędzy, ni\ zapłaciła. Nic dziwnego,
\e Karolina wściekła się, widząc Emmę w takiej samej spódnicy.
- Wściekła się i to jak! - powiedziała Marysia. - I dlatego chciała, \eby Emma
przestała chodzić do naszej klasy. Przez tę spódnicę i przez zielone spodnie z mankietami, i
przez śliczną bordową torbę...
- I dlatego ją pocięła? - nie mogłam uwierzyć.
- Dlatego - przytaknęła Marysia. - I dlatego chciała, \eby Emma dziś do niej przyszła.
Bo zobaczyła rano, \e Emma ma... \e masz na sobie tę szarą spódnicę. Wiedziała, \e nie
zdą\ysz się przebrać między lekcjami a imprezą... Powiedziała ci, \e impreza jest zaraz po
szkole, tak? No właśnie, chciała, \ebyś przyszła do niej ubrana w spódnicę, taką samą jak jej.
- Ale po co? - oczy Emmy były bardzo wielkie i bardzo zdumione.
- Bo chciała zniszczyć twoją spódnicę, zalać ją woskiem - spuściła głowę Marysia. -
Chciała, \ebyś ju\ nigdy jej nie nosiła i \eby ona nareszcie mogła chodzić w swojej.
- A nie mogłyśmy chodzić obaj? - Emma nie była pewna, czy dobrze rozumie polskie
obyczaje.
- Karolina chyba wiedziała, \e ciotka robi ją w konia - posiedziałam. - Mo\e
zorientowała się ju\ wcześniej i dzieliła się z ciotką po połowie pieniędzmi od mamy? Po
Karolinie mo\na się wszystkiego spodziewać, nawet tego, \e okrada rodziców. A mo\e
dowiedziała się, domyśliła dopiero teraz, patrząc na Emmę, i strasznie się na tę ciotkę
wściekła. Nie rozmawiała z tobą nigdy o ciuchach?
- Rozmawiała... - Emma nagle coś sobie przypomniała. - Znaczy... to nie ona
rozmawiała... rozmawiała Monika, ale Karolina podeszła i słuchała... i o coś chyba pytała. O
spodnie. A ja powiedziałam, \e to z sales. śe wszystkie moje ciuchy są z sales, bo mama
uwielbia łapać okazje. I nie chce... nie chciała wydawać za du\o pieniędzy taty...
- Wtedy Karolina zrozumiała, \e jej ciuchy te\ są z sales, to znaczy z wyprzeda\y! -
byłam pewna, \e się nie mylę. - I szlag ją trafił. Najpierw wściekła się na ciotkę, ale ciotce nie
mogła nic zrobić... Postanowiła więc się odegrać na tobie. Bo miałaś ciuchy takie jak ona, a
często nawet lepsze... a przede wszystkim dlatego, \e wiedziałaś, \e to nie są najnowsze
kolekcje, warte fortunę... Byłaś dla niej niebezpieczna, mogłaś powiedzieć całej klasie, całej
szkole, \e nosi ciuchy z zeszłego sezonu.
- A to wa\ne? - Emma była zdumiona. - U nas w Londynie wszyscy nosili to samo.
Uniformy.
- Mundurki - zgadłam. - No i fajnie, nie mieliście przynajmniej takich problemów, nikt
nikomu niczego nie ciął z zazdrości...
- Dla Karoliny ciuchy to sens \ycia - pokiwała głową Zuzia. - To, \eby mieć coś z
najnowszych angielskich albo francuskich kolekcji, to dla niej sprawa \ycia i śmierci.
Wszystko się zgadza. Postanowiła cię wykurzyć ze szkoły, bo jej zagra\ałaś. Bo mogłaś
powiedzieć, \e jej ciuchy nie są wcale takie modne, jak wszyscy myślą.
- Tak właśnie powiedziała dziś Karolina! - odezwała się Marysia. - Chciała cię
wykurzyć i miała nadzieję, \e rodzice... to znaczy mama... \e zabierze cię z naszej klasy po tej
aferze z torbą. Ale nie zabrała... Karolina postanowiła więc, \e odejdziesz sama. śe zatruje ci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]