logo
 Pokrewne Indeks006. Brown Sandra Ucieczka do edenu (inny tytuł Zwyciężyć mimo wszystko)Heath_Lorraine_ _Ta_jedna_lzaField_Sandra_Dziki_ogienAnonymous AstrFitzgerald F. Scott Ostatni z wielkichAnonim ZmysśÂ‚owe sekretyThe DivD107. Baxter Mary Lynn śąar zimyMetaloznastwo 2Elene Lewis Downfall (pdf)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lafemka.pev.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    - Właśnie: człowiek księcia. Jeśli powiesz cokolwiek, zaryzykujesz, że się
    zdradzimy, a już ci chyba udowodniłem, jakie to może okazać się
    niebezpieczne. Dlatego trzeba zachować spokój. Wtedy będziemy mogli z
    łatwością wymknąć się stąd dzisiejszej nocy.
    Kiwnęła głową.
    - Zrobię to, co powiesz.
    - Ależ nie kuś mnie, cariad, nie kuś - mruknął, pomagając jej dosiąść
    klaczy.
    23
    Chatterji uznał, że powinien zostawić cylinder Garetha na czubku posągu
    Herkulesa, który stał w miejscu, gdzie szlak wychodził z lasu. Posąg był wysoki
    i Gareth musiał się na niego wspiąć, by odzyskać swe nakrycie głowy, o co,
    zdaniem Zuzanny, musiało z pewnością chodzić jej pupilowi. Chatterji zadbał o
    to, by umieścić cylinder na głowie posągu dokładnie pod tym samym kątem,
    pod jakim nosił go Gareth, a fakt ten sprawił, że Zuzanna musiała się
    uśmiechnąć pomimo tego, co się niedawno zdarzyło.
    Na stajennym dziedzińcu Zuzanna i Gareth rozstali się. On poszedł
    obejrzeć inne znajdujące się w stajniach konie, a ona wróciła do swoich pokoi,
    by powiadomić Anjuli, że wyjeżdżają dziś w nocy. Gdy wchodziła do pałacu
    frontowymi drzwiami, przypadkiem zerknęła w stronę prywatnych
    apartamentów państwa i jakiś ukradkowy ruch w oknie przyciągnął jej uwagę.
    Była to Jane, która usunęła się z widoku, gdy tylko zauważyła, iż ktoś jej się
    przygląda.
    Zuzanna rozzłościła się. Jak może Jane unikać szczerej rozmowy, kiedy
    tymczasem Gareth o mało nie postradał życia! Księżna Exton musi jej to i owo
    wyjaśnić, a chwila obecna wydawała się do tego równie dobra, jak każda inna.
    Zapominając, jak bardzo jest mokra,ubłocona i potargana, Zuzanna uniosła swą
    ciężką od wody spódnicę i gniewnie wbiegła do pałacu.
    Jane musiała domyślać się, że czeka ją konfrontacja, gdyż posłała
    pokojówkę, by powstrzymała gościa przed wejściem do jej apartamentu.
    Zuzanna z zaskoczeniem stwierdziła, iż jest to ta sama dziewczyna, z którą
    zderzyła się przed drzwiami do sklepu jubilera na Bond Street, chociaż ta jej nie
    rozpoznała.
    - Najmocniej przepraszam, proszę pani, ale moja pani chciałaby panią
    przeprosić. yle się czuje i...
    - Nic z tego - warknęła Zuzanna i ruszyła przed sie-bie, zastanawiając się
    nad tym tajemniczym zbiegiem okoliczności. Jakie to dziwne, że natknęła się na
    pokojówkę Jane na chwilę przed spotkaniem z samą panią. A w dodatku przed
    sklepem jubilera... Pokojówka pośpieszyła w jej ślady.
    - Ależ proszę pani, księżna jest niedysponowana!
    - W takim razie złożę jej wyrazy współczucia i troski - odparła Zuzanna
    krótko i pośpieszyła na górę, gdzie otwierała jedne drzwi za drugimi, aż natrafiła
    na te, które prowadziły do apartamentów Jane. Pokojówka biegła za nią.
    - Nie mogłam jej zatrzymać, wasza miłość!
    - Nic się nie stało, Sanders. To wszystko, możesz już odejść - odparła
    cicho Jane.
    Pokojówka oddaliła się z ulgą, zamykając za sobą drzwi.
    Zuzanna i Jane przyglądały się sobie przez chwilę w bogato
    wyposażonym salonie, utrzymanym w barwach kremowej i złotej, a potem Jane
    spostrzegła, w jakim stanie znajduje się amazonka Zuzanny.
    - Na Boga, co się stało? Spadłaś z konia?
    - Coś w tym rodzaju - odparła zimno Zuzanna, zdejmując kapelusz i
    kładąc go wraz z rękawiczkami na stole. Płatki kaczeńców posypały się jej z
    włosów. - Jeden z lokai księcia, kryjąc się w lesie, usiłował zastrzelić Garetha, a
    ja chcę... nie, ja żądam... żebyś wyjaśniła mi, co się tu dzieje. Jane zbladła.
    - Próbował go zastrzelić? -Tak.
    - Z pewnością się mylisz...
    - Wiem, co się stało, Jane, i nie był to przypadek. Jane spuściła oczy.
    - Tak, chyba masz rację - przyznała. Zuzanna powoli wypuściła powietrze
    z płuc.
    - Czemu książę tak bardzo nienawidzi Garetha? Czy tylko dlatego, że
    podniósł ci rękawiczkę w Hyde Parku?
    Jane zrobiła zdziwione oczy.
    - W-wiesz o tym?
    - Gareth mi powiedział.
    Jane odwróciła się, nerwowo przyciskając dłonie do ust. Potrzebowała
    kilku chwil, by odzyskać panowanie nad sobą.
    - A więc Delavel to widział - szepnęła.
    - Nie mogło być inaczej, gdyż Gareth dostrzegł go, stojącego w oknie
    domu Abbasa Ali na Park Lane.
    - B-bałam się, że tak mogło się stać, ale wbrew faktom miałam nadzieję,
    że się mylę.
    - Czy to dlatego pisałaś do Garetha w księgarni?
    - O tym wiesz także?
    - Nazwisko i adres były wyraznie widoczne na kopercie.
    - Widzisz, nie miałam pewności. Bałam się, że Delavel widział, co się
    zdarzyło, i że może to zle zrozumieć, więc
    kiedy dowiedziałam się, że Gareth został zaproszony do naszej loży w
    Sadler's Wells, przeraziłam się. Napisałam list, w którym błagałam go, żeby nie
    przychodził, a potem pojawiłaś się ty, a ja pomyślałam, że dzięki tobie
    mogłabym załagodzić podejrzenia Delavela.
    - %7łe ty i Gareth jesteście kochankami?
    - Tak. Delavel jest bardzo zazdrosny, Zuzanno, nie dlatego, że pragnie
    mnie dla siebie... a przynajmniej nie w ten sposób... ale dlatego, iż lęka się...
    - %7łe zostanie rogaczem? Tak, wiem. - Zuzanna przyjrzała się swej
    rozmówczyni. - Od samego początku chciałaś skłonić mnie, żebym udawała, iż
    jestem dawną miłością Garetha, czyż nie?
    - Obawiam się, że tak, ale aż do ostatniej chwili miałam nadzieję, że
    Gareth się nie pojawi. Kiedy to jednak zrobił, musiałam cię prosić o pomoc.
    Potem, kiedy oboje odegraliście tak przekonująco wasze role, odczułam taką
    ulgę, że miałam ochotę skakać z radości.
    - Masz niewątpliwie wielki talent do nagłych zmian nastroju, Jane. W
    jednej chwili znajdujesz się w otchłani rozpaczy, w drugiej jesteś czujna i
    skupiona, a potem, zanim się człowiek spostrzeże, przestajesz dbać o
    jakiekolwiek środki ostrożności.
    - Taka już jestem. Wiem, że to może zbić z tropu, a czasami wpędza to
    wszystkich w kłopoty, ale nie potrafię sobie z tym poradzić. Taka się urodziłam.
    - No dobrze, Jane, ale dlaczego posunęłaś się do tego, by zapraszać
    Garetha tuta;! Mogliśmy spędzić razem ten wieczór w teatrze i wystarczyłoby,
    ale ty musiałaś posunąć się dalej i przez to znalazł się on w poważnym
    niebezpieczeństwie.
    - Naprawdę chciałam, żebyś do mnie przyjechała,
    Zuzanno... tobie z pewnością nic nie grozi ze strony Delavela... ale wstyd
    mi doprawdy, że wciągnęłam Garetha do tego wszystkiego. Widzisz, wpadłam
    w panikę. Widziałaś wczoraj wieczorem, jak potrafi się zachowywać Delavel.
    Bałam się i działałam bez zastanowienia. Niech Bóg chroni wszystkich przed
    impulsywnością księżnej Exton, pomyślała Zuzanna.
    - No dobrze, Jane, przyjmuję wszystko, co mi do tej pory powiedziałaś,
    ale czy tak prosta rzecz jak podniesienie rękawiczki mogła rzeczywiście oburzyć
    księcia do tego stopnia, by próbował zamordować Garetha? Czy nie jest tak, że
    jego podejrzenia co do twojej wierności są uzasadnione?
    Jane patrzyła na nią bez słowa.
    - Powiedz mi prawdę! Księżna drgnęła.
    - Tak - powiedziała cicho. - Jego podejrzenia są uzasadnione, chociaż ja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl