logo
 Pokrewne IndeksCrownover Jay Zaryzykuj ze mną 02 Zaryzykuj miłość0855. Leclaire Day Książęce pary 02 Miłość czy koronaDay Leclaire Książęce pary 02 Miłość czy korona.pdbfMichaels Kasey Walentynki (1998) 01 Z wyrazami miłości, EmmalineCartland Barbara Najpiękniejsze miłości 85 Tajemniczy markizPaul Susan Spencer 01 Przysięga miłościChristopher Moore Wyspa Wypacykowanej Kapłanki Miłości51. Stuart Florence Mur miłości0976. Harper Fiona Melodia miłościHow to build an alcohol distillation device
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    gwizdnął na psa.
    Gwizdnięcie poderwało jednakowo i psa i Jankę i obydwoje runęli w kierunku głosu. Janka
    zatrzymała się nagle, jak wmurowana w ziemię, a pies dopadł wysokiego, ciemnego faceta w
    kapeluszu i zaczął dookoła niego skakać, szczekając radośnie. Janka wytrzeszczyła oczy, a facet
    wziął psa na smycz i poszedł przed siebie. Janka dysząc ciężko, ruszyła za nim.
    Właściciel psa przeszedł dwie ulice z Janka uczepioną z tyłu i wszedł do bramy. Janka ostrożnie
    zbliżyła się, posłuchała chwilę jego kroków na schodach, zajrzała i również weszła. Na palcach
    weszła na pierwsze piętro, wychyliła się, wyglądając do góry, usłyszała, że facet się zatrzymał i
    czym prędzej pobiegła nieco wyżej. Przeczekała, aż facet wejdzie do mieszkania, po czym podążyła
    aż do jego drzwi. Wizytówki nie było. Był tylko numer. Janka w okropnym pośpiechu zawróciła i
    popędziła w dół.
    Na parterze z determinacją zadzwoniła do pierwszych lepszych drzwi.
     Przepraszam panią  powiedziała do osoby, która otworzyła drzwi  gdzie tu mieszka
    dozorca?
     Przepraszam pana  powiedziała Joanna uprzejmie do słuchawki  czy pan ma takiego
    wielkiego psa?& Słucham?& Och nic takiego, zeżarł mi 10 jajek i pół kilo konserwowej
    polędwicy z Delikatesów& Ach pan w ogóle nie ma psa& Przepraszam&
    Wykreśliła siódmego Szymańskiego i wykręciła następny numer.
    Chudy i Elegant siedzieli nad książką telefoniczną. Jeden dyktował, drugi pisał.
     De  powiedział Elegant.  Jesteśmy na de&
     Już mi ręka zdrętwiała  powiedział ze wstrętem Chudy  ja bym proponował dojechać do
    trzystu i od razu iść&
     Przybłąkał mi się  powiedziała stanowczo Joanna.  Nie pański? Pański pies jest w domu?
    Słucham?& Ach pan ma w ogóle brązowego setera& To przepraszam&
    Elegant i Chudy smętnie oglądali pięćdziesieciogroszówkę.
     Więcej pan nie ma?  spytał Chudy z dezaprobatą.
     Nie.
    Chudy wyciągnął portfel i wyjął pięćsetkę.
     Co pan oszalał? Chce pan teraz puszczać w obieg?  Przeraził się Elegant na widok
    banknotu.
     To państwowa produkcja  uspokoił go Chudy.  Z mojej pensji. I dodał ponuro: 
    %7łebym z torbami miał pójść, to znajdę tę małpę. Ile pan ma?
    Elegant wyjął dwieście złotych.
    Chudy dorzucił do tego jeszcze dwa złote.
     To jest wszystko, co mamy& Podeszli do najbliższej budki.
    Janka odważnie pchnęła drzwi sklepu z piwem. Zawahała się chwilę, szybko rzuciła okiem na
    zebranych tam facetów i zwróciła się do jednego:
     Pan jest dozorcą w tym bloku na rogu?  spytała niepewnie.
     Nigdzie nie idę  odparł na to kategorycznie kompletnie pijany facet.
     Czy ja panu każę gdzie chodzić? Niech pan tylko powie, czy to pan jest dozorcą?
     Nie idę.
     Nie chodz pan. Panie, ja się pana pytam&
     A co paniusia chce?  spytał z dezaprobatą drugi, nieduży, łysy, nieco trzezwiejszy  nie
    widzisz pani, że człowiek już po służbie?
    Janka zaczęła wyraznie wpadać w rozpacz.
     Ale to jest dozorca, tak?  powtórzyła z uporem.
     A bo co?
     Bo ja się chcę dowiedzieć. Tu jest w tym domu taki wielki czarny pies&
     A jest. A bo co?
     Do kogo on należy. Ja bym chciała się widzieć z właścicielem.
     A na co to pani?
     Ugryzł mnie  powiedziała Janka z wściekłością. Aysy zamyślił się.
     Właściciel?  spytał nieufnie.
     Nie, o Boże, pies.
     Gdzie?
     Nie wszystko panu jedno?  I nagle dodała w natchnieniu:
     Wie pan, ja bym chciała odszkodowanie i tak się chcę zorientować, co to za człowiek&
     A to trzeba było od razu tak mówić, pewnie że znam. Zaraz pani powiem&
    Chudy i Elegant wyszli z budki telefonicznej i rozejrzeli się dokoła. Obok stał kiosk  Ruchu .
    Obaj jak na komendę podbiegli do niego.
     Panie  zawołał Chudy do kioskarza.  Rozmień pan pięćsetkę.
    Kioskarz niechętnie sięgnął po pieniądze.
     Na pięćdziesięciogroszówki  powiedział Elegant na widok banknotów stuzłotowych
    wyjętych przez kioskarza. Tamten spojrzał na niego oburzony.
     Coś pan oszalał  i ze złością zatrzasnął okienko. Chudy i Elegant odeszli jak niepyszni.
    Janka popędziła ulicą okropnie przejęta. Dopadła budki telefonicznej, ale zadzwonić nie mogła.
    Słuchawki nie było. Zamiast niej z automatu zwisał smętny kikut kabli. Janka wyskoczyła z budki
    jak oparzona.
    Chudy i Elegant wciąż z tym samym banknotem w ręku odeszli od kiosku z piwem ścigani
    klątwami kioskarza. Zatrzymali się bezradnie. Nagle Elegant dojrzał coś. Wyrwał banknot z rąk
    Chudego i pogalopował przed siebie.
    Pod murem siedział niewidomy żebrak. Wielkie, ciemne okulary zasłaniały mu oczy, a
    zawieszona na piersiach tabliczka głosiła:  Niewidomy od urodzenia . [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl