[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dawny Nicodemus zaszczyciłby ją wymownym uśmieszkiem, ale ten nawet nie
zadał sobie trudu przywołania na usta zdawkowego uśmiechu. Mattie nie mogła
pogodzić się z myślą, że czuje się przez to pusta.
– Są też tacy, którzy utrzymują, że potajemnie kochałaś się we mnie przez
lata. – Nie przestawał pisać, kiedy do niej mówił. – Że twój ojciec sprzeciwiał się
naszej znajomości, a my byliśmy jak Romeo i Julia w bezwzględnym świecie
biznesu. Albo że uknułaś niecny plan w zmowie z Chase’em, żeby się pozbyć
wierzycieli ojca. Nie jestem pewien, która z tych wersji bawi mnie bardziej.
Czy Mattie zawsze tylko udawała? brzmiał jeden z nagłówków. Z widniejącego
pod spodem artykułu wynikało, że Mattie to ucieleśnienie korporacyjnej Maty
Hari. Rzekomo zmieniała bogaczy jak rękawiczki, wykradając ich sekrety,
a przed obiektywami tylko udawała beztroską trzpiotkę, która w miejscu mózgu
ma dziurawe wiadro. I właśnie ten bzdurny materiał dotknął ją najbardziej.
– Sądziłam, że świadkami na naszym ślubie byli twoi pracownicy –
kontynuowała, odrobinę odbiegając od tematu wstrętnych nagłówków. –
Wyobraź więc sobie moje zdumienie, kiedy odkryłam, że jeden z nich był
fotografem o tak wielkim talencie, że z tego smutnego wydarzenia uczynił
najbardziej romantyczną ceremonię w historii ludzkości.
– Jesteś znacznie lepszą aktorką, niż pierwotnie sądziłem – powiedział,
zerkając nad nią znad ekranu, ale jego piękna twarz nie wyrażała żadnych
emocji. – Z drugiej strony, nie powinno mnie to dziwić. W końcu niewiele wiesz
o prawdziwym świecie.
– W przeciwieństwie do ciebie? – zapytała, zataczając ręką krąg po
luksusowym wnętrzu.
– Różnica polega na tym, że ja sam do wszystkiego doszedłem. – Zignorował
buczenie telefonu komórkowego. – Sam zbudowałem ten dom. Zaczynałem od
zera i dobrze pamiętam, jak to jest, kiedy karmisz się wyłącznie marzeniami, że
pewnego dnia los się do ciebie uśmiechnie. Wątpię, żebyś wiedziała, co to
znaczy.
– Każdy ma swoje demony, Nicodemusie. – Szybko pożałowała tych słów,
ponieważ płynęły z najmroczniejszych zakamarków jej duszy i zdradzały
zdecydowanie za dużo. Co gorsza, towarzyszyły im wspomnienia i poczucie winy.
– Każdy. Nawet ktoś tak bezużyteczny jak ja.
Przyjrzał jej się uważnie, podsycając narastającą w niej panikę. Natychmiast
poczuła ogromny ciężar na piersi i ucisk w gardle. W ogóle nie rozumiała, skąd
taka reakcja. Wiedziała jednak tyle, że wykorzystała przeciwko niemu swoją
najlepszą broń i wygrała – a przy okazji także coś straciła. Nie sądziła, że
będzie jej tego brakować.
– Czy twoje wielkie plany uwzględniają, że będę pracować? – zapytała
niespiesznie, jakby grunt nie usuwał jej się spod stóp. – Czy może twoja męska
duma wymaga tego, żebym została kurą domową?
– Wątpię, żebyś posiadała umiejętności potrzebne przyzwoitej gospodyni –
powiedział z przekąsem. – Potrafisz gotować? Sprzątać? A może prasować?
Mattie rozsiadła się wygodnie na sofie.
– Jestem przekonana, że taki zamożny człowiek jak ty może sobie pozwolić na
zatrudnienie całego sztabu ludzi do dbania o dom.
– To prawda. Oni w przeciwieństwie do ciebie wykonują moje polecenia.
– W takim razie mam się czepiać twojego ramienia, pełniąc funkcję
dekoracyjną? – zapytała. – Brzmi jak prawdziwe wyzwanie, w dodatku bardzo
stymulujące intelektualnie. Ciekawe, jak skomentują to w mediach? Że zabrałeś
mnie do Grecji, żeby w tajemnicy oddać mnie w ręce specjalistów od lobotomii?
Potarł twarz dłońmi i przez moment sprawiał wrażenie ogromnie zmęczonego,
a nawet zasmuconego. Nie wiedziała, jak to zinterpretować, podobnie jak
tamtego dnia w kuchni, kiedy zastała go pogrążonego w myślach.
– Możesz robić, co tylko zechcesz, Mattie – odezwał się w końcu, co wcale jej
się nie spodobało.
Brakowało jej światła, które dawniej widziała w jego oczach.
– A jeśli zechcę od ciebie odejść? – zapytała, zanim zdążyła ugryźć się w język.
– To jedno nie wchodzi w grę – uściślił szorstkim głosem, chwytając z blatu
telefon, który znów zadzwonił. – Tkwimy w tym razem i będziemy cierpieli
razem. Dobrze to zapamiętaj, bo nie będę się wiecznie powtarzał.
Potem ponownie skupił się wyłącznie na pracy, a Mattie zrozumiała, że może
mieć pretensję wyłącznie do siebie za taki bieg spraw.
Wieczorem razem przygotowali prostą kolację, na którą składały się: liście
sałaty z sosem winegret, pita, feta, pyszne oliwki z pobliskich gajów i jagnięcina,
którą Nicodemus błyskawicznie opiekł na grillu.
Mattie zaniosła talerze na taras, gdzie zasiadali każdego wieczoru,
i pomyślała, że w ciągu ostatnich dni zdołali wypracować pewien rytm. I chociaż
rzadko się do siebie odzywali, musiała przyznać, że były to najbardziej intymne
chwile, jakie dotąd dzieliła z człowiekiem spoza rodziny.
W końcu zrozumiała, dlaczego Nicodemus nalegał na wspólne spędzanie
czasu. Nawet jeśli nadal czuł do niej żal i złość, próbował tworzyć więzi
wykraczające poza ich słowne potyczki i erotyczne zabawy. Chciał się stać
częścią jej życia, a ona nie mogła do tego dopuścić.
– O co chodzi? – zapytał, gdy przyglądała mu się odrobinę za długo. Urwał
Cierpiała, i to bardziej ze względu na niego niż na siebie.
kawałek pity, zanurzył go w oliwie z oliwek, po czym włożył do ust. Potem
odchylił się na krześle i spojrzał na nią pobłażliwie.
– Najwyższy czas, żebyś mi wytłumaczył, co się wydarzyło wtedy w kuchni –
– Większość mężczyzn nie posiadałaby się z radości po
Dostrzegła nieznaczną zmianę na jego twarzy. Uznała to za znak, że nadal na
– Nie jestem taki jak większość mężczyzn.
– Bez wątpienia. – Wyprostowała się, unosząc dumnie głowę. – Od tamtej pory
– Nie dramatyzuj – odparł zdawkowo, zanim wbił widelec w idealnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]