logo
 Pokrewne IndeksCD2 Daj mi pić JÄ‚Å‚zef Augustyn SJLauren Ch. Piękny drańHeath_Lorraine_ _Ta_jedna_lzaDyscyplina Marina AndersonDr. Who Target 148 Remembrance of the Daleks # Ben AaronovitchIain Banks The Crow RoadCarol Lynne [Cattle Valley 10] The Last Bouquet (pdf)CIA mega survival bible ebook 2Harry Turtledove V0903. Dunlop Barbara Skandale w wyśźszch sferach 04 Prawdziwe szcz晜›cie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lafemka.pev.pl



  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    - A czemu nie zaangażujesz Malindy? - zapropo­
    nował podnieconym głosem Mały Jack. - Założę się,
    że się zgodzi.
    - No nie wiem, synku...
    - Na pewno tak. - Darren wspiÄ…Å‚ mu siÄ™ na kolana
    i spojrzał błagalnie w oczy. - Jak ją ładnie poprosisz.
    Malinda wyjęła ze skrzynki pocztÄ™, która na­
    gromadziła się przez tydzień jej nieobecności. Niestety,
    większość listów pochodziła z agencji.
    Malindzie nie trzeba było o tym przypominać.
    Długi były jej - albo raczej ciotki Hattie - i Malinda
    miała zamiar je spłacić. Były jednak tak duże, że
    nawet trzy posady nie wydawały się wystarczające.
    Teraz już tylko dwie. Malinda przypomniała sobie
    swój pospieszny odwrót z domu Brannanów. Nawet
    nie poczekała na wypłatę. I, sądząc po ostatnim
    zachowaniu Jacka, może nigdy jej nie dostać.
    Azy napełniły jej oczy. Malinda przysiadła na
    podłodze przyciskając do siebie plik listów. Zdarzały
    się takie dni - na przykład dzisiaj - kiedy gotowa
    była przyjąć pieniądze od rodziców, spłacić długi
    i zacząć życie na własny rachunek.
    Oparła głowę o ścianę i popatrzyła w sufit. Sufit
    ciotki Hattie. Dom ciotki Hattie. Malinda wiedziała,
    że mogłaby sprzedać ten dom i spłacić długi. Ciotka
    Hattie przed śmiercią namawiała ją do tego.
    Malinda jednak nie umiała się na to zdobyć. To
    był dom ciotki Hattie. Dom, w którym urodziła się
    JEDNA DLA PICIU
    77
    i przeżyła całe życie. Dom, którego tak chętnie udzieliła
    Malindzie. Nie, nie mogła go sprzedać. Jeszcze nie.
    Jack stał przed drzwiami domu Malindy i wyzywał
    się od głupców. Sam nie wiedział, czemu dał się
    synom na to namówić. Malinda już raz odrzuciła
    jego ofertÄ™ - nie, nawet dwa razy.
    Spojrzał w kierunku zaparkowanego na podjezdzie
    samochodu. Wszyscy czterej chłopcy siedzieli w środku
    z nosami przyklejonymi do szyby.
    Nie da się uniknąć tej konfrontacji. Chłopcy też
    mieli tu coÅ› do powiedzenia.
    Jack zastukał do drzwi. Malinda otworzyła prawie
    natychmiast i oto stała przed nim z czerwonym
    nosem i mokrymi oczami. Jack czuł się, jakby miał
    w żołądku ołowianą kulę, i wiedział dlaczego. Poczucie
    winy. Chłopcy mieli rację. Malinda płakała przez niego.
    - Tak? - zapytała głosem tak lodowatym jak
    przewiewający go wiatr. Nie miała najmniejszego
    zamiaru ułatwić mu tych przeprosin.
    - Czy mogę wejść? Strasznie zimno.
    Malinda najchętniej zatrzasnęłaby mu drzwi przed
    nosem, ale jej dobre wychowanie na to nie pozwoliło.
    - O, tak, oczywiście.
    Jack wszedł i rozejrzał się po wnętrzu. Dom był
    stary, solidny, ale aż się prosił o remont. Temperatura
    prawie taka sama jak na zewnątrz. Jack zatrząsł się
    z zimna i mocniej wcisnął ręce do kieszeni. Malinda
    zauważyła ten znaczący gest.
    - Przepraszam, że tak tu zimno, ale ogrzewanie
    było wyłączone.
    Mogła dodać, że to dla oszczędności, ale nie zrobiła
    tego. Była zbyt dumna.
    JEDNA DLA PICIU
    78
    - Wejdz do kuchni. Tam jest cieplej i właśnie
    robiłam kawę.
    W kuchni Jack usiadł przy stole, a Malinda zajęła
    się kawą. Zapadła niezręczna cisza.
    - Aadny dom - odezwał się w końcu Jack.
    Malinda odwróciła się i spojrzała na niego, myśląc,
    że żartuje. Dom był pełen pamiątek rodzinnych i czysty
    aż do przesady, ale Malinda zdawała sobie sprawę, że
    jest stary, zniszczony i rozchodzi siÄ™ w szwach.
    W porównaniu z nim dom Jacka wydawał się pałacem.
    Niewinny wyraz twarzy Jacka przekonał ją, że
    mówi serio.
    - Dziękuję - odparła.
    - Jest twój czy wynajmujesz?
    Malinda zupeÅ‚nie nie miaÅ‚a ochoty na takÄ… towarzys­
    ką rozmowę o niczym. Jack Brannan przyszedł tu
    w jakiejś sprawie i wyglądało na to, że sam z siebie
    na pewno nie powie, o co chodzi. Malinda włączyła
    ekspres do kawy i usiadła przy stole.
    - Dom jest mój. Ciotka Hattie mi go zostawiła.
    Nie przyszedłeś tu chyba po to, żeby dowiedzieć się
    o stan mego posiadania. O co chodzi?
    Bezpośredniość tego pytania zaskoczyła Jacka. Mógł
    powiedzieć tylko prawdę.
    - Dzieci mi kazały. Było im przykro, kiedy odeszłaś
    i wściekli się, że przeze mnie płakałaś. Bardzo
    przepraszam, że tak krzyczałem. - Chwycił ją za rękę.
    Malinda wiedziała, że Jack wierzy w przekonywającą
    siłę swego dotyku i doświadczyła tego już kilka razy,
    ale znowu poczuła się dziwnie. Ciepło i delikatność
    jego uścisku pozbawiły ją tchu, a poczucie winy
    w jego spojrzeniu głęboko wzruszyło... Opuściła głowę
    i patrzyła na ich złączone ręce.
    JEDNA DLA PICIU
    79 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl