[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wspomnienie jego rozbawionej miny i błysku w oczach. Zero wstydu. Nie, wyglądał...
bezczelnie, jakby podobała mu się ta jej inspekcja z zaskoczenia.
Przechyliła głowę, wpatrując się w zacienione miejsce między jego nogami. Zaczęła
powoli pochylać się na bok.
Cum on feel the noize!
Gwałtownie wciągnęła powietrze i się wyprostowała. Co jej odbiło? Zaglądać pod
spódnicę martwemu facetowi? Chwała Bogu, że tu nie było kamer. Odsunęła klapkę
telefonu.
- Wszystko w porządku, Howard. Mam tu Iana. Leży w łóżku.
Chwila ciszy.
- Dziewczyno, masz faceta w łóżku?
Toni się skrzywiła.
- Carlos! Nie... nie spodziewałam się, że to ty.
Roześmiał się.
- Domyślam się, menina. Więc kim jest ten facet w twoim łóżku?
- Nie jest w moim łóżku i nie jest...
- A, jesteś u niego?
- No, poniekąd. - Toni założyła wilgotne włosy za uszy. - Słuchaj, Carlos, nie mogę teraz
rozmawiać. - Słysząc jego znaczący śmiech, obruszyła się. - To nie jest to, co myślisz. A
facet... śpi jak kłoda.
- Tak go wykończyłaś? Brawo, dziewczyno.
Toni jęknęła. Może winne było jego brazylijskie pochodzenie, ale jej sąsiad Carlos Panterra
myślał tylko o jednym.
- Powiedz lepiej, czy w mieszkaniu wszystko w porządku?
- Tak, oczywiście. Właśnie nakarmiłem twoją kotkę. Mówi, że tęskni za tobą i Sabriną. Ja
też tęsknię.
- Wiem. Niedługo wrócimy, mam nadzieję. A teraz muszę kończyć, zanim zadzwoni
Howard.
Carlos aż się zachłysnął.
- Masz dwóch facetów? Dziewczyno, ostra jesteś!
- To nie jest... nieważne. Pózniej ci wyjaśnię. - Podeszła bliżej szczytu łóżka.
- To przez ten nowy dzwonek, który ci ściągnąłem na komórkę - ciągnął Carlos. - Chłopaki
od razu się na ciebie napalają.
- Tak, jasne. Pa, Carlos. - Toni zamknęła telefon i schowała do kieszeni. To było naprawdę
żenujące, że do tego stopnia nie radziła sobie z nowoczesnymi gadżetami. Nie miała
pojęcia, jak usunąć przeklęty dzwonek, którym Carlos zaraził jej telefon.
A skoro już mowa o telefonach, to ten leżący na łóżku wciąż buczał. Widocznie Ian
trzymał go przy uchu, ale teraz jego palce, rozluznione i lekko zgięte, leżały na poduszce.
Słuchawka musiała się zsunąć, bo leżała w zagłębieniu między szyją a barkiem Iana.
Twarz miał odwróconą w stronę Toni, oczy zamknięte.
24
Obleciał ją lekki strach na myśl, że jego oczy mogą się nagle otworzyć i spojrzy na nią
pustym wzrokiem zombi. Z drżeniem odepchnęła od siebie tę wizję. Sięgnęła po
słuchawkę, ale niechcący musnęła dłonią palce Iana. Szarpnęła rękę do tyłu. Kurczę, nigdy
przedtem nie dotykała nieboszczyka. Ale on nie był zimny i sztywny, jak się spodziewała.
Wsunęła dłoń między jego szyję i palce i powoli wyciągnęła słuchawkę. Kostki jej palców
przejechały po czubku jego podbródka. Był szorstki. Skrzywiła się, kiedy dotarło do niej,
że o mało nie dotknęła jego ust. Jego wargi były lekko rozchylone.
Odsunęła się o krok, przyciskając słuchawkę do piersi. Jego twarz była spokojna, tak inna
niż kiedy malowały się na niej gwałtowne emocje. Gęste, czarne firanki rzęs rzucały cień
na blade policzki. Był piękny. Mężczyzna nie powinien wyglądać tak słodko, a
jednocześnie tak dziko.
Jej spojrzenie padło na dołeczek w brodzie. Ten dołeczek zauważyła od razu. Przez cały
czas, kiedy się z nią droczył, miała ochotę wetknąć w tę dziurkę palec. Wyciągnęła rękę,
ale natychmiast zabrała ją z powrotem. Co jej odbiło? Przecież to jeden z nich.
Odłożyła słuchawkę na widełki. Telefon natychmiast zadzwonił.
Podskoczyła. Boże święty, musiała się wziąć w garść. Odebrała.
- Wszystko w porządku, Howard. Znalazłam go.
Rozległ się chichot jakiejś kobiety. Z całą pewnością nie był to Howard, chyba że miał
sekret, o którym nie wiedziała.
- Halo?
- Cześć! - Znowu chichot. - Jest Ian?
Toni się zawahała. Skoro ta dziewczyna znała Iana, to czy nie powinna wiedzieć, że za
dnia jest martwy?
- W tej chwili nie może podejść do telefonu. Mogę mu przekazać jakąś wiadomość?
- Hm, chyba tak. - Dzwoniąca znów zachichotała. Toni znalazła długopis i notes w nocnej
szafce. Czekała, ale w słuchawce panowała cisza.
- Halo? Musi mi pani powiedzieć, co mam przekazać.
- Ach, no tak. Okej. Niech pomyślę. - Toni czekała, a jej rozmówczyni znów zamilkła.
Pewnie usiłowała myśleć. Czy Ian naprawdę znał tę dziewczynę? Czy nie powiedział, że
szuka wampirzycy? Ta panienka musiała być śmiertelna, bo był dzień, a ona była
przytomna. Mniej więcej.
- Może mi pani podać swoje imię?
- Ach. - Chichot. - Jestem Mitzi.
Toni zapisała w notesie.
- A pani wiadomość?
- Może pani powiedzieć Ianowi, że moim zdaniem jest prawdziwym ciachem?
- Jasne. - Toni zerknęła na Iana. Jej zdaniem przypominał raczej kawał głazu. - Jak go pani
poznała?
- Jeszcze nie poznałam. Dopiero co go znalazłam w singlachwwielkimmiescie. To taki
portal randkowy, wie pani.
- Ach tak. - To w taki sposób Ian zamierzał znalezć prawdziwą miłość? Było to trochę bez
sensu, skoro szukał tylko wampirzyc.
- Właśnie widziałam jego profil - ciągnęła Mitzi. - I jego zdjęcie. I musiałam zadzwonić, bo
takie z niego ciacho!
- Aha. Chce pani zostawić swój numer?
Mitzi wyrecytowała swój numer.
- Może mu pani powiedzieć, że chcę się z nim umówić? I pewnie mnie nawet zaliczy, bo
25
jest fantastycznym ciachem! - Zachichotała i rozłączyła się, na szczęście.
Ledwie Toni odłożyła słuchawkę, telefon znów zadzwonił. To już musiał być Howard.
- Halo?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]