logo
 Pokrewne IndeksPawlak Antoni Kazdy z was jest WalesaColley Jan Wiedeński walcAnny Cook Chrysanthemum (pdf)Kroniki brata Cadfaela 01 Tajemnica śÂ›wić™tych relikwii Ellis PetersIain Banks Against a Dark BackgroundKraszewski Józef Ignacy JelitaHot Nights 1 Into the Fire Amanda UsenAnn Yost About a Baby (pdf)How to build an alcohol distillation deviceBoris Vian Piana zśÂ‚udześÂ„
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lafemka.pev.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    nie tylko mieszczanie. Przybyli także chłopi z okolicznych wsi. Pojawienie się Joanny
    powitały żałosne okrzyki i głośny lament. Ludzie powiewali jej dłońmi i płakali.
    Przed wozem szło pięćdziesięciu żołnierzy. Pochylonymi dzidami zmuszali ciżbę, aby się
    rozstępowała, gdyż ulice były tak zatłoczone, że wóz nigdy by nie przejechał. Drugich
    pięćdziesięciu pilnowało wozu z tyłu. Mimo to kawalkada posuwała się wolno. Im bliżej
    rynku, tym tłum był gęstszy. Rosły krzyki i głośny płacz. Kobiety zanosiły się łkaniem.
    Rzucały Joannie na wóz kwiaty i wołały, że modlą się za nią. Mężczyzni przeklinali
    Anglików i wygrażali pięściami. Zdarzało się, że kamień przeleciał nad głowami żołnierzy.
    W pewnej chwili jakiś człowiek wyskoczył z tłumu, rozepchnął żołnierzy o dopadł wozu.
    Może dlatego udało mu się to zrobić, że ubrany był w długą, księżą szatę. Uchwycił się
    drabek wozu i biegnąc wołał:
     Przebacz mi, Joanno! Przebacz mi! Miej litość!
    Beret, który miał na głowie, spadł mu i widać było rozwiane czarne włosy. Loyseleur nie
    przestawał krzyczeć:
     Przebacz mi! Przebacz mi!
    Na chwilę oderwała się od modlitwy, w której była zanurzona. Spod kaptura ukazała się
    na chwilę mała, mokra od łez twarz.
     Przebaczam  powiedziała.
    Loyseleur chciał dalej biec przy wozie, ale żołnierze oderwali go od drabek i cisnęli
    w tłum.
    Morze ludzi zapełniło Stary Rynek. Oczy tłumu, stłoczonego między halą targową
    a kościołem Zbawiciela, kierowały się przede wszystkim ku ogromnemu, prawdziwie
    podniebnemu stosowi drzewa. Sięgał swóją wysokością drugiego piętra okolicznych domów.
    240
    Górował nad trzema trybunami ustawionymi w pobliżu. Na pierwszej przybranej dywanami
    zasiadł właśnie kardynał Anglii, otoczony biskupami i prałatami. Druga przeznaczona była
    dla trybunału.
    Pośrodku, na wzniesionym ponad ławy tronie, siedział biskup Beauvais. Na trzeciej
    trybunie, najmniejszej, stojącej naprzeciwko tamtych dwóch, było miejsce dla oskarżonej.
    Prowadzona przez braci Ladvenu i Ysambarta Joanna wstąpiła na wskazane sobie miejsce
    i po raz pierwszy od chwili opuszczenia zamku podniosła głowę. Spod kaptura widziała
    słoneczny majowy dzień, stada ptactwa unoszące się nad spadzistymi dachami na tle
    błękitnego, wolnego od najlżejszych nawet obłoczków nieba. Na ścianach wąskich kamienic
    i na tle białego muru ciemne belki tworzyły jakby kratę. Słońce skrzyło się w szklanych
    gomułkach, którymi wypełnione były okna.
    Ludzie byli wszędzie  w oknach, na dachach, siedzieli na drzewach. Potrójny szereg
    żołnierzy otaczał trybuny, ale poza nimi widać było mrowie głów.
    Patrząc na miasto, w którym miała zginąć, powiedziała cicho:  Rouen, Rouen boję się,
    że będziesz bardzo cierpiało za to, co się tutaj dzieje...
    Czcigodny doktor świętej teologii, kanonik Midi, miał sobie powierzone wygłoszenie
    ostatniej nauki.
     Kościół i wierni  zaczął  jak nas poucza święty apostoł Paweł tworzą jedno Ciało 
    Ciało Chrystusa. I jak wszyscy z tej jedności się cieszą i w niej rosną w świętości, tak
    wszyscy cierpią i boleją, gdy jeden z członków Kościoła okazuje się zgniły. A czym jest ta
    zgnilizna jak nie herezją, odstępstwem, nieczystością! Toteż gdy ktoś w takie grzechy popada,
    winien zostać, jak sam Apostoł o tym mówi, od jedności odłączony. Nie wolno nam z nim
    zasiadać do jednego stołu. Oddalić go trzeba, jak się oddala ludzi chorych na straszną,
    spowodowaną obrzydłymi grzechami chorobę trądu. Trzeba go oddać na zatracenie ciała, aby
    jego dusza przez wycierpiany ból mogła w dniu wielkiego Sądu uzyskać zbawienie przez
    naszego Pana Jezusa Chrystusa... Tak postąpić nam dzisiaj trzeba z kobietą stojącą tu przed
    nami, z heretyczką, kłamczynią, grzesznicą, która jak pies powracający do swych wymiocin,
    powróciła do swych fałszów i grzechów poprzednio przez nią odrzuconych. Byliście wszyscy
    świadkami tego odrzucenia. Uczyniła to na waszych oczach. Teraz jednak mówimy: Precz
    Joanno! Kościół nie może cię dalej osłaniać! Oddaje cię władzy świeckiej!
    Po ostatnim okrzyku ogromna cisza zapanowała nad rynkiem. Wśród tej ciszy podniósł
    się z miejsca Cauchon i głosem, który chwilami się łamał, zaczął odczytywać z trzymanej
    kartki wyrok:
    241 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl