logo
 Pokrewne IndeksBeaton M.C. Hamish Macbeth 02 Hamish Macbeth i śmierć łajdakaCrownover Jay Zaryzykuj ze mną 02 Zaryzykuj miłośćCabot Meg Papla 02 Papla wielkim mieście186. Macomber Debbie Pora na romans 02 Pora na ślubSmith Ready Jeri [Aspect of Crow 02] Voice of CrowStar Wars Black Fleet Crisis 02 Shield of Lies Michael P Kube McDowellEssentials of Maternity Newborn and Women's Health 3132A 02 p021 041Andi Marquette [Far Seek Chronicles 02] A Matter of Blood (pdf)Harrison Harry Bill Bohater Galaktyki 02 Na planecie zabutelkowanych mÄ‚Å‚zgÄ‚Å‚wOne Night Stand 1 One Night Stand J. S. Cooper and Helen Cooper
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ptsite.xlx.pl



  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    wie najdalej od Loftura, odwróceni do niego twarzami, pozostali natomiast spo-
    37
    glądali na nich, mając za plecami niepokornego młodzieńca.
    Zwiatło księżyca nadawało całej scenie jeszcze bardziej niesamowity charak-
    ter, niekiedy zniekształcało widok Móriemu. Chłopak na dzwonnicy siedział ci-
    cho niby mysz pod miotłą, ale Móriemu wydawało się, że słyszy, jak bije jego
    serce. Poza tym słychać było jedynie zaklęcia Maga-Loftura, nabierające mocy,
    wygłaszane z niezłomnym uporem, złowieszczo. Głos echem odbijał się od ścian
    kościoła.
    W ciele Móriego wrzało, przeniknęło je straszliwe drżenie. Nie zniosę więcej,
    nie wytrzymam, szeptał jego wewnętrzny głos.
    Nagle rozległ się potworny huk i pojawiła się jeszcze jedna postać. Gottskalk
    Zły! Pastorał trzymał w lewej ręce, w prawej niósł wspaniałą czerwoną księgę.
    Nie miał krzyża na piersiach. Ze wzgardą patrzył na biskupów, do Loftura zaś,
    wciąż odmawiającego magiczne formuły, uśmiechnął się drwiąco. Podszedł nieco
    bliżej i odezwał się z kpiną w głosie:
     Dobrze odprawiona msza, synu, o wiele lepiej niż się spodziewałem. Ale
    mej  Rödskinny nie dostaniesz!
    Mag-Loftur zachowywał się, jakby już opętały go złe moce, a poprzednie za-
    klęcia wydały się niczym w porównaniu z tym, co rozpoczął teraz. Odmawiał
    psalmy i  Ojcze nasz wspak, w imię diabła, posługiwał się zaklęciami, których
    najwidoczniej bał się użyć wcześniej.
    Wówczas to Móri zrozumiał, że Mag-Loftur posunął się za daleko.
    Przerwij to, dopóki jeszcze jest czas, chciał zawołać, lecz w ustach mu zaschło,
    a gardło nie chciało słuchać. To się zle skończy, nie widzisz?
    W następnej chwili okazało się, jak prorocze były jego słowa. Mocno musiał
    się uchwycić futryny drzwi zakrystii.
    Cały kościół zadrżał w posadach i uniósł się w powietrze jak przy trzęsieniu
    ziemi.
    Zdrętwiałemu ze strachu chłopcu na wieży i Móriemu wydało się nagle, że
    Gottskalk Okrutny zbliża się do Loftura i z wielką niechęcią wyciąga ku niemu
    róg księgi.
    Móri zobaczył, że chłopak, który już wcześniej bliski był szaleństwa ze stra-
    chu, teraz przestaje nad sobą panować i zaraz osunie się na ziemię. Mag-Loftur
    wyciągnął rękę po księgę, chcąc przejąć ją z rąk złego biskupa. Młodziutki dia-
    kon zrozumiał to jako umówiony sygnał i mocno złapał za sznur przywiązany do
    dzwonu, uwiesił się na nim i wkrótce serce dzwonu zaczęło się poruszać.
    Wśród potężnego huku wszyscy biskupi zniknęli pod podłogą.
    Móri nie śmiał drgnąć, skamieniał ze strachu.
    Mag-Loftur przez długą chwilę stał bez ruchu, ukrywszy głowę w dłoniach.
    Wreszcie zszedł na dół i ruszył ku swemu młodziutkiemu towarzyszowi.
    Móri wiedział, że z zakrystii nie usłyszy ich rozmowy, dlatego prześlizgnął
    się w głąb nawy i ukrył pod kazalnicą. Mdłości wywołane strachem nie chciały
    38
    ustąpić.
     Nie poszło tak dobrze, jak pójść powinno  usłyszał słowa Maga-Loftura,
    skierowane do chłopca.  Ale nie winię cię za to. Powinienem czekać do świtu.
    Wówczas biskup oddałby mi księgę z własnej woli, bo nie śmiałby jej zatrzymać.
    Zwiatło poranka i moje zaklęcia uniemożliwiłyby mu schronienie się w grobie.
    Inni biskupi nie pozwoliliby mu zachować  Rödskinny . KsiÄ™ga byÅ‚aby moja,
    moja! Ale on w tej walce okazał się silniejszy ode mnie, kiedy bowiem usły-
    szałem jego drwiące słowa, ogarnął mnie gniew i chciałem natychmiast posiąść
    księgę za pomocą czarnoksięskich formuł. I co więcej: zrozumiałem, na co się po-
    rwałem, dopiero wtedy, gdy już posunąłem się tak daleko, że gdybym wymówił
    choć jeszcze jedno zaklęcie, cały kościół zapadłby się pod ziemię. Taki właśnie
    był cel złego Gottskalka. Zauważyłeś, że kościół zatrząsł się w posadach, prawda?
    W tym momencie popatrzyłem na twarze koronowanych biskupów i przeraziłem
    się, chociaż zdawałem sobie sprawę, że ty już dłużej nie wytrzymasz i dzwon się
    rozdzwoni. Ale  Rödskinna byÅ‚a już tak blisko, sÄ…dziÅ‚em, że uda mi siÄ™ jÄ… wziąć.
    Jakimż byłem głupcem! Muszę ci powiedzieć, że już dotknąłem jej rogu. Ale to,
    co się stanie, stać się musi, mój los jest już przesądzony, tak jak i twoja nagroda.
    Bez względu jednak na wszystko od tej pory nie mówmy już o tym. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl