[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sierżancie, jak już mówiłem mam niewiele czasu, Za dwadzieścia minut zgłosicie się u mnie z
aktami sprawy Malca.
Dobrze. Już idę. Ale czy kapitan...
Kapitan ma na głowie ważniejsze sprawy. Kamiński wykonał przepisowe w tył zwrot" i opuścił ga-
binet. Major Adamiec popatrzył ze smutkiem na zamykające się drzwi. Zachowanie i umiejętności młodych
pracowników komendy już od dawna stanowiły przedmiot jego najgłębszej troski.
Te rozmyślania przerwał po chwili telefon z sekretariatu. Zameldował się porucznik Bolesław Kalicki.
Stanowił on zupełne przeciwieństwo Janusza Kamińskiego. Miał już ponad czterdzieści lat, był czło-
wiekiem niezwykle skromnym i słynął wśród wszystkich pracowników ze swojego opanowania i dobrego
humoru. W komendzie pracował od przeszło dziesięciu lat. Majora znał od dawna kilkanaście lat temu
zaczynali wspólnie pracę w komendzie miasta, potem ich drogi rozeszły się, po paru latach spotkali się
znowu w tej samej instytucji.
Zanim jeszcze otworzyły się drzwi, major sięgnął do szafki i wydobył z biurka butelkę winiaku i dwa
kieliszki. Gdy porucznik usiadł, czekała na niego solidna porcja alkoholu. .
No no. widzę, że to rzeczywiście coś poważnego porucznik Kalicki roześmiał się albo moja
pozycja niebywale wzrosła... wypił łyk alkoholu. Niezły, ale zanim poproszę o drugi, powiedz, o co
chodzi.
Zamiast odpowiedzi major wydobył z szuflady szarą kopertę i położył ją na biurku.
No dobra. Co my tutaj mamy? Aha, ,,do rąk własnych", poufne" no, no! Pewnie jakiś anonim...
wyjął z koperty trzy kartki papieru.
Brak podpisu powiedział a więc wszystko się zgadza.
Czytał przez chwilę. Ooo! Brzydka sprawa mruknął. Na koniec roześmiał się głośno: Wy-
obrażasz sobie, Marek, co będzie, jak to dotrze do Sejmu? Co?
Zaraz jednak spoważniał. Nie ma co się oszukiwać powiedział. Cholerna sprawa...
Wiem.
Zawiadomiłeś już kogoś z dyscyplinarnego?
Nie.
Tak myślałem. Chcesz pewnie najpierw sam się czegoś dowiedzieć.
Właśnie.
Może to i dobry pomysł zastanawiał się przez chwilę. Oczywiście, to bzdury znam tro-
chę Zawadzkiego. Zawsze był dziwny, może ostatnio jak na mój gust trochę za bardzo, ale to zupełnie
do niego nie pasuje. Gość, który to pisał, musiał mieć bujną fantazję.
Czyżby? mruknął major.
No tak, nie znam dokładnie sprawy Malca, ale bardzo wiele rzeczy się zgadza. Trochę za wiele.
Skąd na przykład ten gość wiedział, że Malec był człowiekiem Zawadzkiego? To jedna sprawa. Poza tym:
skąd wiedział, że dopiero po śmierci Malca wyszły na jaw jego powiązania z aferą przemytniczą? A, i jesz-
cze jedna sprawa: on sugeruje, że to Zawadzki dokonał zabójstwa. Sugeruje, mój drogi nie pisze wprost.
Trochę to nie pasuje do zwykłego anonimu. Ten styl, to pismo przeciętny rzezimieszek nie zadawałby
sobie tyle trudu. A propos przyjrzyj się uważnie, już od dawna nie produkuje się maszyn z takimi
czcionkami. Ręczę, że będziemy mieli trudności z odnalezieniem autora tej pisaniny.
Przez chwilę obaj milczeli. Wreszcie odezwał się major:
Powiedz mi. Bolek, co ty w ogóle wiesz o sprawie Malca. Czy Zawadzki mówił coś o tym?
Porucznik zrobił zdziwioną minę.
To ja mam wiedzieć? Przecież to twój wydział ją prowadzi. Nie interesujesz się, co robią twoi pod-
władni?
Dobra, reszty możesz sobie oszczędzić...
Jak chcesz porucznik dolał sobie koniaku. No więc, zdarzyło się to rok tentu. We wrześniu.
Wiem, daj spokój szczegółom. Porucznik roześmiał się.
Widzę, że nie znasz się na żartach. Więc powiem ci tylko, że twoi ludzie nic jeszcze nie odkryli,
Przynajmniej tyle mi o tym wiadomo. Są dwaj podejrzani: jeden nazywa się Gutmann i jest właścicielem
jakiegoś warsztatu naprawy samochodów. Zawadzki wzywa go regularnie na przesłuchania, ale gość jest
twardy jak skała. Ciągle tylko powtarza jakąś bajeczkę, która ma stanowić alibi. Drugi nazywa się Marian
Kot. Wyobraz sobie, że następnego dnia po zabójstwie najspokojniej w świecie wyjechał do Londynu, gdzie
przebywa do dziś. Zawadzki wpada w furię, ilekroć ktoś wymieni to nazwisko. Wcale mu się zresztą nie
dziwię.
Tak, słyszałem o tym. Swoją drogą mógłbyś powiedzieć mi chyba coś, czego nie wiem i to zanim
wypijesz mi cały koniak.
Dobra, uspokój się. Podobno występowaliście w tej sprawie nawet do policji angielskiej?
Tak.
A co z Interpolem, czy już włączył się do akcji?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]