logo
 Pokrewne IndeksAmanda Carpenter The Winter King [HPS 19, MB 4069] (pdf)186. Macomber Debbie Pora na romans 02 Pora na śÂ›lub0855. Leclaire Day Ksić…śźć™ce pary 02 MiśÂ‚ośÂ›ć‡ czy koronaAnne McCaffrey Planet Pirates 3 Generation WarriorsConnor Kerry Romans i Sensacja Pozdrowienia z RosjiCartland Barbara Najpić™kniejsze miśÂ‚ośÂ›ci 85 Tajemniczy markizFiona Bullen LiśÂ›cie na wietrzeAmarinda Jones Rowdy (pdf)Faulkner William WsciekśÂ‚ośÂ›ć‡ i wrzaskIsaac Asimov & Robert Silverberg The Ugly Little Boy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Udałam się do tej samej pompy, pod którą kiedyś obmyłam swe ciało, i wyprałam suknie
    w imię miłości, zdjęłam to, co miałam na sobie, i dokonałam starannych ablucji. Nie chciałam,
    żeby pozostał na mnie choćby najmniejszy ślad tej potępieńczej dwójki. Kiedy już byłam czysta,
    poszłam do domu nago i spaliłam swoje szmatki. Nikt mnie nie widział. Tak jak anioły, potrafię
    być niewidzialna, kiedy mam misję do spełnienia.
    NATURA CZASU
    Do czasu podchodzę podobnie jak do map. Jest płaski, biegnie w mniej więcej prostej linii od
    jednego punktu do drugiego. Trwać w czasie, w ciągłej terazniejszości, to to samo, co patrzeć na
    mapę i nie widzieć wzgórz, kształtów i rzezby terenu, a tylko gładką płaszczyznę. Nie ma
    poczucia głębi, odbiera się tylko powierzchnię. Myślenie o czasie wywołuje zawroty głowy i coś
    na kształt lęku wysokości.
    Myśleć o czasie, to tak jak wprawić globus w ruch wirowy i wyobrażać sobie, że wszystkie
    podróże odbywają się równocześnie, że pozostawanie w jednym punkcie nie wyklucza istnienia
    innego, nawet jeśli nie możemy tego innego miejsca dotknąć czy zobaczyć, co jest naszym
    zwykłym kryterium wiarygodności.
    Myśleć o czasie, to uznać dwa pozostające w sprzeczności pewniki: że naszym
     zewnętrznym życiem rządzą pory roku i zegar i że o rytmie naszego życia wewnętrznego
    decyduje coś znacznie mniej regularnego  nacechowany wyobraznią impuls, który przebija się
    przez dyktat powszedniości i rutyny i pozwala swobodnie przekraczać granice  tu i teraz ,
    przeszywać jak błyskawica zwoje czystego czasu, czyli krąg uniwersum i wszystko to, co ono
    w sobie zawiera czy też nie.
    Tam, gdzie nie obowiązuje dyktat pospolitego czasu codzienności, nieistnienie jest tak samo
    konkretne i precyzyjne jak istnienie. Nie możemy rozmawiać o wszystkim, co zawiera
    wszechświat, bo gdybyśmy tak czynili, uznalibyśmy go tym samym za skończony, a przecież
    wiemy, choć nie potrafimy tego udowodnić, że jest on nieskończony. Tak więc to, czego nie
    zawiera wszechświat, jest dla nas tak samo znaczące jak to, co zawiera. Nadejdzie taka chwila
    (choć na pewno nie będzie to dosłownie chwila), kiedy uświadomimy sobie (a świadomość nie
    będzie już oddzielona od istnienia), że jesteśmy częścią wszystkiego, co w życiu spotkaliśmy,
    i że wszystko, co spotykamy, było już wcześniej częścią nas samych.
    Jak dotychczas religia opisuje to lepiej niż nauka, ale obecnie fizyka i metafizyka głoszą
    najwyrazniej to samo. Ziemia jest płaska i okrągła, czyż nie? Znimy o tym, że poruszamy się
    jednocześnie wstecz i do przodu, choć samo użycie słów  wstecz i  do przodu czyni z tego snu
    nonsens, tkwi bowiem w takim sformułowaniu założenie, że czas jest linearny, a skoro tak, to nie
    mógłby istnieć ruch, tylko posuwanie się naprzód. Ale my nie poruszamy się w czasie, to czas
    przepływa przez nas. Mówię to dlatego, że nasze fizyczne ciała mają swój naturalny okres
    rozkładu, są rozpadającymi się na naszych oczach przedmiotami jednorazowego użytku. I jest to
    dla każdego zaskoczeniem. Choć widzimy jak dzieje się to z naszymi rodzicami i znajomymi,
    jesteśmy zawsze zdumieni, kiedy coś takiego dotyka nas samych. Nawet najbardziej prozaiczne
    z natury jednostki zdradzają się ze swą wiarą w życie wewnętrzne za każdym razem, gdy mówią
     moje ciało zamiast ja . Odbieramy to zdecydowanie jako część, ale bynajmniej nie część
    naszego  ja . Język zawsze nas zdradza; mówi prawdę, kiedy chcemy skłamać, i rozpływa się
    w bezkształcie wtedy, kiedy najbardziej zależy nam na precyzji. Nie możemy zatem poruszać się
    w czasie wstecz i do przodu, ale możemy doświadczać ruchu w inny sposób. Jeśli czas w ogóle
    jest wiecznie terazniejszy, nie ma powodu, byśmy nie mieli wyjść z jednej terazniejszości i nie
    wkroczyć w drugą.
    %7łycie wewnętrzne mówi nam, że jesteśmy bytem zwielokrotnionym, nie pojedynczym, i że
    nasza jednostkowa egzystencja to w rzeczywistości nieskończony szereg bytów trzymających się
    za ręce niczym wycięte z papieru laleczki, tyle że w odróżnieniu od nich, nasz szereg nie ma
    końca. Kiedy mówimy:  Byłem tu już kiedyś , chcemy być może powiedzieć:  Jestem tu teraz , [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl