logo
 Pokrewne Indeks24. Pickart Joan Elliott Namiętności 24 Pocałuj mnie jeszcze razCecily von Ziegesar Wiem, Ĺźe mnie kochacieDrapella Hubert A gdy mnie trafi kula jakaMaxwell Megan Proś mnie, o co chcesz 01James Patterson Alex Cross 07 Violets Are BlueHaldeman, Joe Forever FreeBalogh Mary Mroczny AniośÂ‚Calling the Show J.A. RockGórkiewiczowa_Janina_Barbara_ _Szesnaste_lato_HankiAldiss, Brian W Yale 01 The Circulation of the Blood
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lorinka.htw.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    bardzo dawno. Co prawda nie tak dawno, żeby nie przenikała go nadal dziwna, ni-
    czym przecież nie uzasadniona tęsknota, ilekroć znajdował się na lotnisku albo leżąc
    nocą w łóżku słyszał silniki samolotu sunącego w górze, pośród ogromnej napowietrz-
    nej ciemności.
    Stewardesa stała na pomoście przed drzwiami i uśmiechnęła się w odpowiedzi na
    jego:  Dobry wieczór!  Była to ta sama dziewczyna, którą widział już w poczekalni.
    Chciał ją minąć, kiedy zatrzymała go zapytaniem:
     Czy ma pan bilet pierwszej klasy?
     Tak.
     Szalenie mi przykro&  rozłożyła ręce.  Fatalny dzień dzisiaj: najpierw opóz-
    nienie, a teraz ta historia. Otóż ze względu na fatalne warunki kilka samolotów w ogóle
    nie doleciało. Ta Superconstellation należy do charterowej rezerwy naszej linii i nie ma
    pierwszej klasy, gdyż służy w lecie zbiorowym wycieczkom do Europy. Oczywiście na
    lotnisku w Londynie wszystkim państwu natychmiast zostanie zwrócona różnica ceny
    biletu, a ja postaram się, żeby warunki były jak najlepsze. Wszystkie fotele są przysto-
    sowane do spania, a zresztą mamy dziś bardzo niewielu pasażerów, więc będzie niemal
    komfortowo i nie ma mowy o wspólnym siedzeniu. Miejsca będzie aż nazbyt wiele.
     Nic nie szkodzi  powiedział Joe.  Doskonale obejdziemy się bez pierwszej
    klasy. Byłem przez cztery lata pilotem i sypiam w samolocie lepiej niż w domu.
    Uśmiechnął się raz jeszcze i wszedł do wnętrza maszyny. Kabinę wypełniały dwa po-
    dwójne rzędy foteli convertibli, z których żaden nie był jeszcze opuszczony, więc Joe nie
    mógł dostrzec pasażerów siedzących w przodzie, gdyż wysokie oparcia zasłaniały ich
    przed jego wzrokiem. Zajął miejsce niemal na końcu kabiny i dopiero wtedy zauważył,
    zerknąwszy w lewo, że po drugiej stronie, w tym samym rzędzie, usiadł już pan Knox,
    oddzielony od niego jedynie przejściem. Alex stłumił nagłe pragnienie ucieczki i usiadł.
    26
    Wyjął z podróżnego neseseru nocne pantofle, które, zdjąwszy buty, wsunął szybko na
    nogi. Oparł głowę o miękką poduszkę oparcia i przymknął oczy. Miał pragnienie i ma-
    rzył o tym, żeby puścić sobie na plecy strumień zimnej wody, ale na to przyjdzie czas,
    kiedy samolot oderwie się od ziemi. Start musiał wkrótce nastąpić. A pózniej spać!
    Wiedział, że wyśpi się doskonale w czasie lotu. Przez maszynę przebiegło lekkie drżenie
    i przygasło. Próba zapłonu któregoś z silników.
    Joe pomyślał o tym, co w tej chwili robią piloci. Zaczął odtwarzać sobie w myśli ich
    krótkie uwagi, jakiś rzucony mimochodem żart i uważne spojrzenia przesuwające się
    po oświetlonych zegarach na tablicy. Przed startem zawsze chce się jeszcze raz wszystko
    sprawdzić, chociaż pozornie nikogo nic specjalnie nie obchodzi, bo wszystko zostało
    już wielokrotnie sprawdzone. No i oczywiście nocny start& Ale przecież teraz nocny
    start niczym nie różni się od dziennego. Wtedy, przed laty, reflektory na pasie starto-
    wym zapalały się tylko na chwilę, a hangary i pozostałe budynki były tak zaciemnione,
    że personel lotniska często błądził wśród nich po omacku, nie mogąc znalezć drzwi do
    własnego baraku albo kantyny.
    Pan Knox, nadal pomrukując cicho jak rozjuszony niedzwiedz, zdjął z podręcznej
    półki swoją teczkę i zaczął wyjmować z niej papiery, które wkrótce wsunął z powrotem.
    W przodzie zabrzmiał basowy głos Fighter Jacka i odpowiedz jego maleńkiego impre-
    saria. Wnętrze kabiny było ciche i senne. Najwyrazniej długie oczekiwanie odebrało pa-
    sażerom samolotu do Londynu całą niemal energię.
    Joe zerknął przez okienko. Schodki odsunęły się i ruszyły własnym mechanicznym
    napędem w stronę budynku dworca lotniczego.
    Usłyszał za sobą odgłos zamykanych drzwi. Stewardesa wynurzyła się z pomieszcze-
    nia w tyle samolotu i ruszyła pomiędzy fotelami w kierunku znajdujących się w przo-
    dzie drzwi do pomieszczenia pilotów. Idąc rozglądała się gospodarskim okiem, jak
    gdyby chciała odgadnąć, kim są ci wszyscy ludzie, z którymi musi wejść już wkrótce
    w osobisty kontakt i spełnić tak wiele najrozmaitszych ich życzeń, jakże różnych, a czę- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl