logo
 Pokrewne IndeksGoodkind, Terry Das Schwert der Wahrheit 07 Die Nächte des roten Mondes_1Barb & J C Hendee Noble Dead 07 In Shade and Shadow (v5.0)James Patterson Alex Cross 07 Violets Are BlueZelazny Roger Amber 07 Krew AmberuBanks, Iain Culture 07 Look to WindwardFoley Ewa Powiedz Ĺźyciu Tak!. Poradnik dobrostanuGrętkiewicz Ewa Szminka w kolorze cyklamenuBerberyusz Ewa Glos z GulaguBaglaj Ewa BroszkaCartland Barbara Najpić™kniejsze miśÂ‚ośÂ›ci 85 Tajemniczy markiz
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lafemka.pev.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

     Rozumiem. No cóż  zaczął dyrektor  wiele tego nie będzie, choć Zawidzki pracował u nas bli-
    sko piętnaście lat. Miał za sobą studia rolnicze oraz staż dziennikarski w województwie wrocławskim. Do-
    bry i zdolny pracownik. ale... okien przy nim nic trzeba było zamykać  nie orzeł, nie poleci, jak to się po-
    pularnie mówi. Za to świetny organizator i wolę miał żelazną, można by nazwać to ambicją... Parł do przodu
    jak czołg. I tak dorobił się funkcji kierownika dużej samodzielnej redakcji; został również członkiem kole-
    gium redakcyjnego. Jak wysoko mierzył, nie wiem; może polował już na mój fotel? Za dwa lata wybieram
    się na emeryturę, droga byłaby otwarta. Czy by się na to nadawał? No... funkcja dyrektora w tego rodzaju
    przedsiębiorstwie wcale nie jest łatwa, niech mi pan wierzy. Tak zwane środowisko  twórcze" jest bardzo
    zróżnicowane; co krok to wygórowane ambicje, zawiść, konkurencja... Tu ścierają się ze sobą różne aspek-
    ty, sprawy prywatne, walka o stanowiska, o honoraria, nagrody, premie, wyjazdy zagraniczne itp. A dyrek-
    torowi nieraz trudno  wyznać się" w tym wszystkim i ocenić ludzi tak, jak nu to zasługują.
     Miał pan dyrektor podobne kłopoty z Zawidzkim?  zainteresowałem się. Przytaknął. '  Coś w
    tym rodzaju. Wic pan, do pasji doprowadzają mnie ludzie, którzy nic uznają żadnych mierników porównaw-
    czych i nic potrafią odróżnić drobiazgów od rzeczy ważnych i istotnych. Wszystko oceniają z jednej per-
    spektywy. A Zawidzki był właśnie tiki.
     Może jakiś przykład?
     Oczywiście. Niech pan posłucha. Jeden z redaktorów tzw.  prowadzących" w redakcji Zawidzkiego
    przygotowywał do druku pewną książkę, która pod względem merytorycznym została opracowana ..na zle-
    cenie" przez kogoś z zewnątrz. Nasz redaktor stwierdził szereg niedociągnięć w opracowaniu tego tytułu i
    zgłosił to Zawidzkiemu. czym naraził mu się śmiertelnie, ponieważ, juk się potem okazało, reduktorem z
    zewnątrz był znajomek Zawidzkiego. Jako kierownik, Zawidzki zaczął stosować takie szykany w stosunku
    do tego sumiennego pracownika, że dla świętego spokoju przeniosłem gościa do innej pracy, może nawet i
    lepszej. Do dziś dnia jestem jednak wściekły na siebie, że nic zareagowałem wtedy mocniej wobec Zawidz-
    kiego. Ale wie pan, jak to jest: nie chciałem wprowadzać do instytucji niezdrowej atmosfery podniecenia i
    wojny podjazdowej.
     Czy pan dyrektor stykał się z Zawidzkim na terenie towarzyskim?
     Nic. nigdy, nic znam nawet jego żony: słyszałem, że była ostatnio w szpitalu, szczegółów jednak
    nie znam.
     A nie dotarły do pana jakieś pogaduszki na temat męsko- damskich spraw redaktora?
     Owszem, dotarły, ale tym to już naprawdę nie chcę się. zajmować. Myślę, że sekretarz redakcji po-
    informuje pana porucznika bardzo szczegółowo w tej materii. I dyrektor uśmiechnął się znacząco, co mnie
    trochę speszyło. Po chwili jednak spoważniał:
     A co się właściwie dzieje z żoną Zawidzkiego, czy możemy jej w czymś pomóc?
     Na razie w niczym jej pomóc nic można. Doznała szoku i przebywa w klinice, pod dobrą opieką. A
    propos, może pan dyrektor wic coś o krewnych czy przyjaciołach Zawidzkiego?
     Nie. On nic należał do ludzi, którzy lubią o sobie mówić. Przypadkowo znam jedynie jego przyja-
    ciela z tal dziecinnych, Zygmunta Krzyckiego; po prostu jako pracownik PAP-u współpracuje z nami od
    czasu do czasu. Zawidzki chciał go nawet przeflancować do swojej redukcji. Krzycki jednak odmówił, mo-
    tywując żartobliwie, że nic ma ochoty zmieniać przyjaciela nu zwierzchnika.
    Na biurku dyrektora rozdzwoniły się telefony, spojrzał na mnie znacząco.
     Czy jeszcze w czymś mogę panu pomóc, panie poruczniku?
     Prosiłbym o przydzielenie m: jakiejś klitki, gdzie mógłbym swobodnie przesłuchiwać personel oruz
    o udostępnienie akt personalnych, a także dokumentów redakcyjnych. Będę musiał również dokładnie spe-
    netrować pokój redaktora Zawidzkiego.
     Bardzo proszę zaraz sprowadzimy tutaj sekretarza redakcji, aby się panem zajął  powiedział dy-
    rektor.
    No i wyobraz sobie, za chwilę do pokoju wmaszerowała zamaszyście postawna brunetka około trzy-
    dziestki, uczesana na paziu, w sportowych półbutach, szerokiej spódnicy  midi" koloru miodu i w brązo-
    wym golfie, opinającym kształtne piersi. Twarzy nie miała może pięknej, ule regularne rysy, wyraziste, po-
    dłużne, szare oczy i skore do uśmiechu usta. Jednym słowem całość miła dla oka.
     Ty wracaj lepiej do tematu, bo do wieczora nie skończysz  uśmiechnął się Roszczyk. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl