[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie ruszaj się - polecił, widząc, że rzeczywiście próbuje wstać.
- Przywiezli cię do szpitala. Jesteś mocno potłuczona, ale na szczęście
nie doszło do poważnych obrażeń. - Uśmiechnął się blado. -
Pamiętasz, jak spadłaś?
- Spa... padłam?
- Taras się zawalił - wyjaśnił Joel. - Policja już się tym zajęła. To
wina władz ośrodka.
Rzadko widziała, żeby był tak zły. Zacisnął pięści, jakby chciał
zaatakować osoby odpowiedzialne za wypadek.
Taras, przypomniała sobie. Już wiedziała, co się wydarzyło.
Chociaż nie pamiętała momentu spadania, uświadomiła sobie, co
działo się wcześniej.
- Co... z innymi? Ta... kobieta?
- Ta pierwsza, która była przy barierce? - Domyślił się, o kogo
jej chodzi. - Miała najwięcej szczęścia z was wszystkich, bo spadła na
krzaki, które zamortyzowały upadek.
-A Heidi?
Joel uśmiechnął się szeroko.
142
RS
- Nic jej nie jest. Siedzi właśnie w poczekalni i chce ci
podziękować. Opowiada wszystkim o tym, jak ją uratowałaś i że
jesteś bohaterką. Czy mam ją poprosić?
Nicole skrzywiła się lekko.
- Może nie teraz. A inni?
- Wszyscy przeżyli, jeśli o to ci chodzi, ale było kilka złamań, w
tym jedno otwarte. No i wstrząs mózgu. Patti Sandler jest na
obserwacji. - Wziął głęboki oddech. - Postaram się, żeby Heidi cię nie
nachodziła.
Uśmiechnęła się blado.
- Dzięki. - Próbowała unieść się nieco na łóżku i aż syknęła z
bólu. - W sumie chyba dobrze, że to się tak skończyło.
- Całe szczęście, że nie wszyscy przyjechali na śniadanie -
potwierdził Joel. - Inaczej mielibyśmy niezły pasztet. Taras miał być
już dawno wyremontowany, ale władze ośrodka czekały na koniec
sezonu turystycznego. Trudno więc nawet powiedzieć, że gdyby nie
my, to inni ulegliby wypadkowi.
Nicole poczuła, że powieki nie ciążą już jej tak mocno jak
poprzednio. Była też zdecydowanie mniej otumaniona.
- Zaczynam sobie przypominać przebieg wydarzeń -powiedziała.
Joel skinął głową.
- To zupełnie naturalne, chociaż pewnie nie wszystko będziesz
pamiętać.
- Jasne. A co mi jest dokładnie?
143
RS
- Jesteś ogólnie potłuczona, masz mocne zsinienia na prawym
boku, a poza tym rozcięcie pod brodą, które trzeba było zaszyć.
Zostanie po nim blizna, ale nie będzie jej widać.
Nicole poruszyła głową i poczuła, że ma opatrunek pod brodą.
Nie przejęła się blizną, bo i tak miała ich kilka, w tym dwie jeszcze z
dzieciństwa. Jako dziecko, lubiła łazić po drzewach i kilka razy
spadła.
- Poza tym parę zadraśnięć na całym ciele, ale żadnego nie
trzeba było zszywać - ciągnął Joel. - Szczególnie mocno dostałaś
deską w ramię, może więc dłużej boleć i pewnie będziesz musiała
poddać się fizykoterapii, ale i tak powinnaś być zadowolona, że to nie
głowa. Miałaś szczęście, że wylądowałaś na trawie i przetoczyłaś się
nieco dalej. Nie trafiły cię kolejne spadające części tarasu.
Wydawało jej się, że pamięta twarz pochylonego nad nią Joela.
Po upadku musiała być jeszcze przez chwilę przytomna, ale potem
zemdlała z bólu.
- Niczego sobie nie połamałam? - spytała jeszcze.
- Na szczęście nie - odparł i pokiwał głową. - Zawsze mówiłem,
że jesteś twarda.
- Jak skała - mruknęła, a następnie syknęła z bólu, chcąc się
poruszyć.
Joel pochylił się i pocałował ją w czoło.
- Naprawdę bardzo się przestraszyłem.
144
RS
- Zrobiłam to specjalnie, żeby cię nastraszyć - wyjawiła, czując,
że powieki zaczynają jej ciążyć coraz bardziej. -Planowałam to przez
cały weekend. Wiesz, żeby upamiętnić wasz szkolny zjazd.
Zaśmiał się lekko, ale wciąż patrzył na nią z troską.
- Następnym razem już nie musisz tego robić - zapewnił. -
Wystarczy, że wszystko będzie tak jak zwykle.
Chciała mu powiedzieć, że nie będzie następnego razu. Do tego
czasu Joel znajdzie sobie kogoś na stałe. Ot, chociażby kuzynkę
Heidi. Zamierzała go o tym poinformować, ale było jej tak trudno
sformułować zdania, że w zrezygnowała i zamknęła oczy.
Joel patrzył na Nicole, nie bardzo wiedząc, czy zasnęła, czy też
wciąż go słucha.
- Dobrze, odpoczywaj - powiedział i ponownie pocałował ją w
czoło. - Musisz nabrać siły.
Nigdy wcześniej nie widział, by była tak blada i wymizerowana,
ale też jednocześnie tak piękna. Wyglądała jak Zpiąca Królewna, która
czeka na swojego księcia. Potrzebował chwili, by wrócić do
rzeczywistości. Nicole przeżyła poważny wypadek i potrzebowała
raczej środków przeciwbólowych i dobrej opieki medycznej, a nie
księcia.
145
RS
Rozdział 11
Joel ruszył niechętnie do poczekalni, szykując się na spotkanie z
Heidi. Wcale nie miał ochoty z nią rozmawiać. Wolałby pobyć przez
jakiś czas sam i zastanowić się nad tym wszystkim, co wydarzyło się
w czasie weekendu. Wypadek Nicole uświadomił mu, jak bardzo mu
na niej zależy, i chciał zebrać i uporządkować swoje myśli.
Oczywiście nie miał na to najmniejszych szans, ponieważ na
jego widok blada i wyraznie wstrząśnięta Heidi zerwała się z miejsca i
złapała go za rękaw.
-I jak, Joel? Co z nią?
- Nic jej nie będzie - odparł. - Miała sporo szczęścia.
- Szczęścia? - Heidi przycisnęła dłoń do piersi. - Jak możesz tak
mówić po tym upadku?
- Mogło być gorzej. Oczywiście jest poobijana, ale wyjdzie z
tego.
- Być może ocaliła mi życie. Sama widziałam, że mogła się
wycofać, ale skoczyła, żeby mi pomóc. Ten upadek mógł okazać się
dla mnie fatalny.
Joel spojrzał na zaokrągloną sylwetkę Heidi i stwierdził,że
zapewne ma rację. Nie dosyć, że była cięższa od Nicole, to jeszcze
mniej wysportowana.
- Jest przecież policjantką. Potrafi właściwie zachować się w
ekstremalnych sytuacjach. Pomaganie innym to jej obowiązek. Poza
tym jest bardziej sprawna od ciebie.
146
RS
Heidi pokręciła gwałtownie głową.
- Spadła razem z tą częścią tarasu, która się zawaliła. Jestem jej
naprawdę wdzięczna, ale... - nabrała powietrza w płuca - cieszę się, że
jesteście tylko przyjaciółmi. Nie wyobrażam sobie, że mógłbyś z nią
żyć i ciągle się o nią martwić. To byłoby okropne!
- Zauważ jednak, że wypadek nie zdarzył się podczas pełnienia
przez Nicole służby, tylko podczas naszego zjazdu.
- Tak, ale zachowała się jak policjantka...
Joel już miał na końcu języka pytanie, czy Heidi wolałaby, żeby
Nicole zachowała się inaczej i pozwoliła jej spaść razem z tarasem.
Jak na kogoś, kto twierdził, że jest bardzo wdzięczny Nicole, Heidi
była wobec niej bardzo krytyczna. Co mu w ten sposób chciała
przekazać? O co jej chodzi?
Nie, nie chciał o tym w tej chwili myśleć.
- Chyba powinnaś pojechać do domu - powiedział. -Nicole
zasnęła i byłoby dobrze, gdyby spała jak najdłużej. To najlepszy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]