[ Pobierz całość w formacie PDF ]
patrzyli ze zdziwieniem. Mary Garland zbladła. Ta dziewczyna
była szalona! Przez kilka minut prezentowała to śmiałe przed
stawienie, poruszając się jak opętana. Garlandom było wstyd
przed przyjaciółmi. %7łałowali Rexa, który z zażenowaniem
przyglądał się swojej żonie. Nagle zgasło światło; świeciła się
tylko niebieska gwiazda na choince. Po chwili zgasła i ona, bo
Stan rozłączył przewody.
W ciemności Rex znalazł Florimel i pociągnął ją w stronę
schodów. Wepchnął ją do pokoju. Upadła na podłogę; jedyne
słowo, jakie usłyszała, to było słowo wstyd". Rex trzasnął
drzwiami i popędził na dół.
Paul wyłączył adapter.
- Nigdy nie sądziłem, że muzyka może być niemoralna
- powiedział - ale ta sprawia wrażenie pochodzącej z piekła.
To muzyka potępionych.
Stan zapalił światło. Na wszystkich twarzach malowało się
wzburzenie i współczucie. Rex wyczytał to natychmiast.
- Przepraszam - powiedział. - Mam nadzieję, że wybaczy
cie mojej żonie. Nie potrafiła się zachować.
Mary Garland popatrzyła na syna. Azy napływały jej do
oczu. Rex wzrokiem poprosił o wybaczenie. Podjęto przerwane
rozmowy. Nagle dał się słyszeć krzyk dochodzący z piętra. Rex
wyszedł z salonu. Czyżby to była kolejna sztuczka?
Florimel podniosła się z podłogi. Była wściekła, że Rex tak
zareagował. Bolały ją kolana i czuła się fatalnie. Nie miała
dość siły, by pomyśleć o zemście, ale postanowiła, że nie
będzie postępowała tak, jak on sobie tego życzy. Przekona
męża i teściową, że jest sama panią swego losu. Zapali papiero
sa, a gdy Rex przyjdzie i każe go zgasić, porozmawiają sobie.
Uprzedzi go, że jeśli nie pozwoli jej dokończyć tańca w salo
nie, to zobaczy jÄ… w miejscowym teatrze, a wtedy na widowni
może się znalezć całe miasto.
Rozmyślała intensywnie. Zapaliła papierosa i rozsiadła się
wygodnie. Wpadła wreszcie na pomysł, jak szybko wychować
teściową. Słyszała, jak rozmawiali o sklepach, w których rodzi
na miała własne konta. Postanowiła zrobić nazajutrz duże za
kupy. Wydobędzie w ten sposób pieniądze, które należały się
Rexowi. Nagle poczuła zapach spalenizny. Zauważyła dziurę,
którą wypaliła papierosem w starych jedwabnych zasłonach.
Pochyliła się i obserwowała, jak jedwab zwija się i brązowieje.
W pewnej chwili Florimel postanowiła dokończyć dzieła
zniszczenia. Niech kupią sobie nowe zasłony. Rozejrzała się za
czymś, na czym mogłaby stanąć, by sięgnąć wyżej. Zaciągała
się tylko po to, żeby papieros nie zgasł. Rysowała nim znaki na
zasłonie. Stanęła na palcach, by sięgnąć jeszcze wyżej, gdy
nagle poczuła żar płomienia. Zanim zdążyła się odsunąć,
zasłona zaczęła się palić. Dziewczyna krzyknęła krótko i od
skoczyła, ale płomień był coraz większy. Florimel bezskutecz
nie starała się gasić ogień. Podbiegła do drzwi i próbowała je
otworzyć, ale okazało się, że są zamknięte na klucz i nie można
uciekać. Zaczęła krzyczeć.
Stan zauważył blask płomienia na śniegu przed oknem salo
nu. Wyglądał przez okno, by nie widzieć smutku na twarzy
matki. Rance Nelius przerwał niezręczną ciszę, która zapadła
po przeprosinach Rexa. Zwyczajnie powiedział:
- Zgasła jedna żarówka. Pozwól, że ją wymienię - po czym
wstał i zabrał się do pracy.
Marcia Merrill podeszła do drzewka i poprawiła jeden
z łańcuchów. Stan nie patrzył na nich. Obserwował różowe
światło dochodzące z pokoju gościnnego. Cóż to mogło być?
Poświata stawała się coraz jaśniejsza. Odwrócił się od okna
przerażony.
- Pożar - powiedział drżącym głosem. - Na górze się pali.
Znowu rozległ się potworny krzyk Florimel. Rex pobiegł na
górę i otworzył drzwi. Co zrobiła jego żona?
Znalazł ją leżącą na podłodze. Ogień spalił jej kostium. Po
parzonymi rękoma zasłaniała twarz. Krzyczała z całej siły. Rex
złapał koc i rzucił go na Florimel. Wziął ją na ręce i pobiegł do
starego pokoju gościnnego, położonego z drugiej strony domu.
Ułożył ją na łóżku i zawołał matkę. Sam pobiegł gasić pożar.
Na miejscu byli już Paul i Rance. Stan pobiegł zawiadomić
straż pożarną. Sylwia, Marcia i Fae wynosiły w pośpiechu
cenne przedmioty. Meble zostały odsunięte od okna. Sylwia
wynosiła właśnie z szafy stroje Florimel, gdy usłyszała, jak
woła ją matka. Rzuciła wszystko na podłogę w pokoju Fae
i pobiegła do matki.
Mężczyzni gasili ogień jak umieli. Niestety, płomienie prze
dostały się już na stylowe meble i powoli je niszczyły.
Rance zdążył wyciągnąć z pokoju stary dywan, łóżko i mate
race, jeszcze zanim przybyli strażacy.
Przez następną godzinę walczono z ogniem w domu Gar-
landów. Pożar rozprzestrzeniał się na wyższe piętro i obejmo
wał okna i parapety. Wszyscy wiedzieli, że ciężko będzie ura
tować stary dom.
Mary Garland walczyła w tym czasie o Florimel. Jej stan był
bardzo ciężki. Przyjechał lekarz i zadzwoniono po pielęg
niarkÄ™.
Piękny śnieżny dywan przed domem został zdeptany. Miejs
ce, gdzie odbijały się wcześniej światła choinki, było czarne od
spalenizny. Przed domem przetoczył się tłum sąsiadów i ga
piów.
Rex był zupełnie wytrącony z równowagi. Przekonany, że to
jego żona spowodowała pożar, czuł się winny, jako ten, który
sprowadził tutaj Florimel.
Ona tymczasem leżała w pokoju. Gdy zauważyła męża,
zaczęła krzyczeć.
- Jesteś! - zawyła. - To wszystko twoja wina! Zamknąłeś
mnie w tym pokoju! Dlaczego nie miałabym spalić tych sta
rych zasłon? Wiedziałam, że są cenne. Zniszczyłam je i znisz
czę jeszcze więcej. Jaki z ciebie mąż, Rexie Garland? Miałeś
mnie chronić!
Jej głos brzmiał wyraznie i rozlegał się ponad warkotem
pomp i głosami strażaków. Ludzie patrzyli na siebie ze zdzi
wieniem, bo wielu nie wiedziało, że Rex się ożenił.
Rex schylił głowę i jęczał.
- Florimel, nie mów tak - błagał, ale ona krzyczała jeszcze
głośniej. Mary Garland podeszła do syna.
- Lepiej będzie, gdy zostawisz ją w spokoju. Ona jest w szo
ku. Nie wie, co robi. Nie martw się, kochanie. Lekarz mówi, że
rany nie są poważne, tylko bardzo bolesne.
Rex poszedł pomagać mężczyznom gaszącym ogień. %7łało
wał, że to nie on był ofiarą tego pożaru. %7łycie straciło dla niego
sens. Tylko choinka w salonie stała spokojnie. Zwiąteczna
gwiazda świeciła, jakby nic się nie stało. Ludzie, którzy na nią
patrzyli, mogli dostrzec tylko piękno. Jakaś kobieta przy
glądała się przez szybę żłóbkowi z Jezusem.
W końcu pożar został ugaszony. Strażacy odjechali. Meble
z pokoju gościnnego powstawiano do innych pokoi. Lekarz
pojechał do domu, a pielęgniarka siedziała przy Florimel w sta
rym pokoju dla gości.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]