logo
 Pokrewne IndeksCykl Indiana Jones Indiana Jones i pusta ziemia Max McCoyMargit Sandemo Cykl Saga o czarnoksiężniku (02) Blask twoich oczuMargit Sandemo Cykl Saga o Ludziach Lodu (06) Dziedzictwo złaCarr William Guy, Pawns In The Game (1958) EditionDeveraux Jude Cykl James River 02 OszustkaCykl Pan Samochodzik (51) KrzyĹź Lotaryński Arkadiusz NiemirskiMarshall_Paula_ _Cykl_Rodzina_Schuylerow_01_ _UtrzymankaAnne Mccaffrey Cykl Pegaz (02) Lot PegazaCykl Pan Samochodzik (05) Niesamowity dwĂłr Zbigniew NienackiMoorcock Michael Elryk 7 Kronika czarnego miecza
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lafemka.pev.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Arleigh.
    Patrzył, jak Shannon wtacza to za pomarańczową barierkę.
    Rozdział 36
    Maryalice
     Bez wrzasków, proszę  powiedział ten, który ją trzymał, a potem zabrał
    dłoń z jej ust.
     Gdzie to jest?
    Wyblakłe oczy Eddiego.
     Tam  powiedziała Chia, pokazując palcem. Widziała postrzępiony skraj
    niebiesko-żółtego plastiku, wystający z otwartej torby. Potem zobaczyła, że Mary-
    alice śpi na różowym łóżku, zwinięta w kłębek, w butach na wysokich obcasach,
    z twarzą nakrytą poduszką. Na małej lodówce stał rząd pustych buteleczek.
    Eddie wyjął z kieszeni czarno-złote pióro i podszedł do torby. Pochylił się
    i odchylił piórem plastik, zaglądając do środka.
     Jest  powiedział.
     Jest?  Druga dłoń wciąż trzymała ramię siedzącej na podłodze Chii.
     Mamy to  potwierdził Eddie.
     Nie ruszaj się.  Dłoń puściła jej ramię i klęczący za nią mężczyzna wstał,
    podszedł do łóżka, po czym zajrzał do torby. Był wyższy od Eddiego, w beżowym
    garniturze i lśniących kowbojskich butach. Grube rysy twarzy, włosy odrobinę ja-
    śniejsze niż Eddiego, czerwonawe, półksiężycowate znamię na prawym policzku.
     Dlaczego jesteś tego taki pewny?
     Jezu, Jewgienij. . .
    Mężczyzna wyprostował się, spojrzał na Maryalice, nachylił się i zdjął jej
    z twarzy poduszkę.
     Jak to jest, że twoja kobieta śpi sobie w tym pokoju, Eddie?
    Eddie dopiero wtedy poznał Maryalice.
     Kurwa  powiedział.
     Mówiłeś nam, że ta kobieta i dziewczyna się nie znały. Mówiłeś, że spo-
    tkały się w samolocie, zupełnie przypadkowo. Czy to przypadek, że twoja kobieta
    jest tutaj? My nie lubimy przypadków.
    180
    Eddie popatrzył na Maryalice, potem na mężczyznę  najwidoczniej Rosja-
    nina  i w końcu na Chię.
     Co ta suka tu robi, do kurwy nędzy?
    Spoglądał na Chię, jakby była czemuś winna.
     Znalazła nas  powiedziała Chia.  Mówiła, że ma kontakty w przedsię-
    biorstwie taksówkowym.
     Nie  warknął Rosjanin  to my mamy kontakty w przedsiębiorstwie
    taksówkowym. Za dużo tych przypadków.
     Przecież mamy to, no nie?  rzekł Eddie.  Dlaczego chcesz wszystko
    komplikować?
    Rosjanin potarł policzek, jakby chciał zetrzeć znamię.
     Zastanów się  powiedział.  Dajemy ci izotop. Chcesz wiedzieć, czy to
    izotop, możesz sprawdzić. Ty dajesz nam to. Czubkiem kowbojskiego buta trącił
    torbę Chii.
     Skąd mamy wiedzieć, co to jest?
     Jewgienij  powiedział bardzo spokojnie Eddie  chyba wiesz, że takie
    interesy wymagają odrobiny zaufania.
    Rosjanin rozmyślał przez chwilę.
     Nie  powiedział.  Odrobina nie wystarczy. Nasi ludzie połączyli tę
    dziewczynę ze znanym zespołem rockowym. Dla kogo ona pracuje, Eddie? Dziś
    wieczorem posłaliśmy ludzi, żeby z nimi pogadali, a oni rzucili się na nas jak
    stado pierdolonych wilków. Wciąż brakuje mi jednego człowieka.
     Nie pracuję dla Lo/Rez  powiedziała Chia.  Należę do ich klubu! Ma-
    ryalice podrzuciła mi to do torby, kiedy spałam w samolocie!
    Masahiko jęknął, westchnął i chyba odzyskał przytomność. Eddie nadal trzy-
    mał w ręku paralizator.
     Chcesz jeszcze?  zapytał chłopaka, spięty i wściekły.
     Eddie  powiedziała Maryalice z łóżka  ty niewdzięczna kupo gówna. . .
    Siedziała na skraju łóżka, trzymając oburącz wycelowaną w Eddiego zapal-
    niczkę.
    Zesztywniał. Było widać, jak traci pewność siebie i zastyga w miejscu.
     Zaufanie  powiedział Rosjanin.
     Jezu, Maryalice  rzekł Eddie.  Skąd to masz? Czy wiesz, że to tutaj
    nielegalne?
     Od jednego Rosjanina  odparła.  Otwór wylotowy wielkości grejpfru-
    ta. . .
    Głos Maryalice brzmiał zupełnie trzezwo, lecz widząc jej przekrwione oczy,
    Chia zrozumiała, że kobieta jest pijana. A na dodatek agresywna.
     Myślisz, że możesz wykorzystywać ludzi, Eddie? Wyciskać i wyrzucać?
    Czubkiem buta zdjęła z nogi jedną szpilkę, a potem drugą. Stała boso na pod-
    łodze, chwiejąc się, ale trzymając atrapę w wyprostowanych rękach, jak gliniarz
    181
    w telewizji.
    Eddie nadal trzymał paralizator.
     Każ mu to rzucić, Maryalice!  poradziła Chia.
     Rzuć to  powiedziała Maryalice z wyrazną przyjemnością. Przez całe ży-
    cie słyszała, jak mówili to inni, a teraz sama mogła tak powiedzieć. Eddie upuścił
    paralizator.  Kopnij go do mnie.
    To druga połowa kwestii, pomyślała Chia. Paralizator wylądował niedaleko
    jej kolan, obok gogli, które leżały na wykładzinie, wciąż podłączone do Sand-
    bendera. Widziała dwa blizniacze prostokąty matowych obiektywów, będących
    prostymi kamerami wideo. Gdyby Zona weszła teraz do systemu Chii i aktywo-
    wała gogle, zobaczyłaby  widziane z żabiej perspektywy  stopy Maryalice,
    buciki Eddiego, kowbojskie buty Rosjanina i może bok głowy Masahiko.
     Niewdzięcznik  mówiła Maryalice.  Niewdzięczna kupa gówna. Właz
    do łazienki.
    Zmieniła pozycję tak, że celowała lufą w Eddiego i Rosjanina, stojąc naprze-
    ciw otwartych drzwi łazienki.
     Wiem, że jesteś zła. . .
     Gówno. Miejsce gówna jest w ubikacji, Eddie. Właz do łazienki.
    Eddie cofnął się o krok, unosząc dłonie gestem, który miał wyrażać rozsądek
    i zrozumienie. Rosjanin też się cofnął.
     Siedem pierdolonych lat  powiedziała Maryalice.  Siedem. Nie byłeś
    nawet gównem, kiedy cię poznałam. Boże. Ty i te twoje gadki. Niedobrze się
    robi. A kto płacił czynsz? Kto kupował żarcie? Kto sprawił ci te pieprzone ciuchy,
    cholerny eleganciku? Ty z tymi twoimi gadkami, fasonem, a przecież powinieneś
    mieć mniejszy pierdolony telefon niż inni, bo mówię ci, kochasiu, że na pewno
    nie masz większego kutasa!
    Maryalice lekko trzęsły się ręce, przez co zapalniczka wyglądała w nich jesz-
    cze grozniej.
     Maryalice  zaczął Eddie  wiesz, że doceniam wszystko, co dla mnie
    zrobiłaś, by pomóc mi w mojej karierze. Nie zapomniałem o tym nawet na chwi-
    lę, mała, wierz mi, nigdy, a to tylko nieporozumienie, mały wybój na autostradzie
    życia, więc jeśli tylko odłożysz ten pieprzony pistolet napijemy się, jak cywilizo- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl