[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Hrabia zesztywniał.
Z lady Warwick?
Reynold skinął głową.
Znasz Stephena, zawsze jest skory do zabaw z niewiastami, czy tego chcą,
czy nie.
Campion milczał przez dłuższą chwilę, rozważając sens słów syna.
Czy chcesz powiedzieć, że Stephen narzucał się lady Warwick?
Nie zrobił jej krzywdy. Szczerze powiedziawszy, to ona go skrzywdziła.
Najpierw kopnęła go kolanem w krocze, a potem o mały włos nie rozbiła mu nosa.
Zabawna sytuacja, trzeba przyznać, choć chyba najbardziej ucierpiała duma obojga
zainteresowanych dodał Reynold.
Campion odetchnął z ulgą, że nie widział tego incydentu, bo już od dawna nie
urządzał synom awantur.
Gdzie Stephen?
Reynold wzruszył ramionami.
Poszedł gdzieś, pewnie z jakąś panną, która nie potrafiła oprzeć się jego
urokowi.
Gdy wróci, będzie musiał przeprosić rzekł Campion bardziej do siebie niż
do Reynolda. Przypomniawszy sobie o obecności syna, spojrzał na niego uważnie.
Bracia zawsze trzymali ze sobą i nie mówili ojcu o popełnianych występkach.
Dlaczego poczynania Stephena nagle skłoniły Reynolda do otwartości? Dziękuję
za wiadomość.
Młodzieniec wzruszył ramionami i wstał.
Lady Warwick najwyrazniej sama potrafi o siebie zadbać, ale pomyślałem, że
powinieneś wiedzieć, iż po incydencie ze Stephenem odeszła z taką miną, jakby
posmakowała zgniłego mięsa.
Reynold zaśmiał się, obrócił na pięcie i wyszedł. Campion odprowadził go
wzrokiem.
Czy lady Warwick miała też taką minę, gdy oni się rozstawali? Niemożliwe,
wciąż dzwięczało mu w uszach jej westchnienie satysfakcji, pamiętał, jak do niego
przywarła. Campion wiedział, że powinien przeprosić Joy nie tylko za syna, lecz
również za siebie.
Znalazł ją w komnacie, gdzie wraz ze służącą wyszywała małe postaci,
zapewne do przyozdobienia girlandy z jemiołą. Niezauważony stał na progu,
podziwiając kobietę, która narobiła takiego zamieszania w rodzinie de Burghów.
Joy była młoda i piękna, lecz wyglądała zbyt poważnie, aby budzić tak silne
namiętności. Jakie tajemnice kryła? Chętnie wysłuchałby jej zwierzeń, gdyby tylko
zechciała z nim porozmawiać.
Nagle uniosła głowę i uśmiechnęła się do hrabiego tak uroczo, że ledwie
zauważył, jak jednocześnie odprawia służącą.
Nie, nie musisz odsyłać Roesii zaprotestował, gdy dziewczyna już zamykała
za sobą drzwi. Wiem, że Stephen zle cię potraktował, a moje zachowanie jest
niewybaczalne. Chcę, byś wiedziała, że mój syn cię przeprosi. Nasza rodzina
zwykle nie zachowuje się tak nagannie. Jako gość w moim domu powinnaś być
bezpieczna i wolna od wszelkich natrętów. Zapewniam, że podczas pobytu u mnie
nie grożą ci już podobne sytuacje.
Zamiast podziękować mu wylewnie, Joy zlekceważyła jego słowa.
Przyzwyczajam się do niedojrzałych zachowań twoich synów, ale z
przyjemnością wysłucham przeprosin Stephena oznajmiła. Campion pomyślał, że
ta kobieta za każdym razem go zaskakuje. Joy wstała i uśmiechnęła się łobuzersko,
jakby na potwierdzenie tej tezy. Co się tyczy ciebie, nie przyjmuję przeprosin.
Zamiast tego poproszę o jeszcze jeden pocałunek.
Osłupiał, gdy podniosła rękę z gałązką jemioły, którą zakołysała nad ich
głowami. Nic nie rozumiał. Ta młoda dama z pewnością nie zamierza... Jak to
możliwe, że odrzuca Stephena, a jego kusi? Zamarła w oczekiwaniu, podczas gdy
Campion usiłował wymyślić uprzejmą odpowiedz.
Droga Joy, ta propozycja jest nadzwyczaj... Właściwie jaka? Zdumiewająca?
Zachwycająca? Kusząca. Po wczorajszym wieczorze muszę jednak przyznać, że
lepiej będzie, jeśli Stephen i ja powstrzymamy temperament na wodzy.
Stephen mnie nie obchodzi zakomunikowała.
Mówiła w typowy dla siebie, bezpośredni sposób i Campion natychmiast
zrozumiał, że Joy deklaruje zainteresowanie jego osobą.
Jesteś młodą i pełną życia kobietą, podczas gdy ja... ja mam synów starszych
od tych, którzy jeszcze ze mną mieszkają, w sumie jest ich siedmiu, a nie brak mi
też wnuków!
Czyżby to oznaczało, że kobiety przestały dla ciebie istnieć?
Campion zmarszczył brwi.
Ależ skąd. Jesteś wyjątkowo atrakcyjna. A przy tym intrygująca i
podniecająca, miał ochotę dodać. Z całą pewnością jednak wolałabyś kogoś w
swoim wieku, dajmy na to Reynolda bądz Stephena. Hrabia niemal się zakrztusił,
wymawiając ich imiona. W żadnym wypadku nie chciał, by Joy okazała
przychylność jego synom.
Stephen i Reynold to tylko chłopcy, bez względu na to, ile liczą lat. Oboje
wiemy o tym doskonale. Lekkim krokiem podeszła do kominka. Oszołomiony
Campion poczuł, że powinien wziąć synów w obronę, lecz przyznał w duchu, że
lady Warwick wyjątkowo tramie oceniła sytuację. W milczeniu patrzył, jak krąży
po komnacie, i na koniec przystaje obok okna.
Byłam już związana z chłopcem i wiem, że bardziej interesują mnie
mężczyzni wyznała, spoglądając na Campiona.
Jeszcze nigdy wcześniej nie słyszał tak odważnych słów. Na dworze spotykał
rozmaite damy, niektóre subtelne, inne bezczelne, lecz większość ich intryg nie
zrobiła na nim wrażenia. Lady Warwick mówiła otwarcie, nie pozostawiając
wątpliwości co do swoich intencji.
Campion poczuł, że jego ciało reaguje w specyficzny sposób, toteż jako
mężczyzna starszy i doświadczony postanowił zakończyć tę absurdalną rozmowę.
Z całą pewnością Joy była zbyt młoda, żeby wiedzieć, co robi.
Jak masz na imię? usłyszał nagle bezczelne pytanie.
Znieruchomiał oszołomiony.
Fawke oznajmił.
Fawke powtórzyła cicho.
Nie pamiętał, kiedy ostatnio ktoś zwrócił się do niego tym imieniem. Campion
spojrzał na drobną postać przy oknie i pomyślał, że spotkał swoje przeznaczenie, a
zachowując się w ten sposób, jedynie odwleka to, co nieuchronne.
Joy, nie możesz mówić poważnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]