logo
 Pokrewne IndeksHaas Derek Srebrny NiedĹşwiedĹş 01 Srebrny NiedĹşwiedĹşAsimov, Isaac Black Widowers 01 Tales of the Black WidowersResnick Mike 01 Wróşbiarka WróşbiarkaMull Brandon BaśniobĂłr 01 BaśniobĂłrBurroughs, Edgar Rice Tarzan 01 Tarzan of the ApesD H Starr [Wrestling 01] Wrestling With Desire [FP MM] (pdf)Denise A Agnew [Daryk World 01] Daryk Hunter (pdf)Harris, Daisy [Men of Holsum College 01] College BoysJacqueline Lichtenberg [Sime_Gen_01]_ _First_Channel_with_Jean_Lorrah_(v1.1)_[lit]Faith V Smith [Bound by Blood, The Legends 01] Kensington's Soul (pdf)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    łagodną determinacją. Poczuła się tak, jakby ktoś zacisnął pięść na
    jej sercu. Z determinacją umiała sobie poradzić, ale nie z
    łagodnością.
    - Za pózno, żeby cokolwiek naprawiać.
    - Być może - zgodził się Garrett po długiej chwili milczenia. -
    Może masz rację. Prawdę mówiąc, sam już nie wiem, co myśleć.
    Wiem tylko, że chcę spróbować. - Posłuchaj... - Znów usiadł na
    brzegu łóżka. - Zdaję sobie sprawę, że wykradanie cię w środku nocy
    było szaleństwem. Może jest mi trochę głupio, ale powtarzam: nie
    dałaś mi innej szansy. Zrobiłem więc to, co musiałem.
    Był zbyt blisko. Stał się zbyt przekonujący. Zbyt łatwo byłoby po
    prostu ulec. Tylko w jeden sposób mogła zwalczyć tę pokusę.
    - Więc pewnie zrozumiesz, kiedy powiem ci, że ja też muszę
    zrobić to, co muszę, czyli wynieść się stąd!
    Wpadła w panikę. Jego bliskość stała się nie do zniesienia; czuła,
    że jeszcze chwila i nie zdoła mu się oprzeć. W ostatnim obronnym
    odruchu wyskoczyła z łóżka. Oszołomienie i ból spadły na nią
    równocześnie. Zachwiała się, szukając po omacku czegoś, na czym
    mogłaby się oprzeć - i znalazła dłoń Garretta. Silną. Pewną.
    Przyjacielską.
    Chciała cofnąć rękę, ale przeklęte kolana odmówiły jej
    posłuszeństwa. Wtedy Garrett przyciągnął ją do siebie.
    - Puść mnie. - Walcząc jednocześnie z nim i ze swoim
    pragnieniem, Emma odpychała się pięściami od jego torsu. - Chcę
    odejść - przekonywała z całym uporem, na jaki potrafiła się zdobyć.
    - Nie. - Wzrok Garretta stał się nagle tak twardy jak jego ciało. -
    46
    RS
    Ty chcesz uciec.
    Już otwierała usta, żeby zaprzeczyć, ale ubiegł ją -przypominając
    prawdę, do której nie chciała się przyznać nawet sama przed sobą.
    - Chcesz uciec, tak jak uciekłaś od naszego małżeństwa.
    Garrett spodziewał się gniewu Emmy. Na swój własny nie był
    przygotowany. Nie wziął też pod uwagę, jak bardzo był spragniony
    jej bliskości. Gdy tylko wziął ją w ramiona, błyskawica pożądania
    przeszyła jego ciało.
    Poprzedniego wieczora, gdy wkradł się do jej sypialni, nie potrafił
    się powstrzymać i pocałował ją. Przyjęła go, spragniona, z żarem,
    którego w ich małżeństwie zaczęło od pewnego czasu brakować.
    Mógł ją wtedy posiąść.
    Mógł wziąć ją teraz. Od razu. I oboje o tym wiedzieli.
    W każdym jej oddechu czaiło się bolesne podniecenie. Każdy
    centymetr jej rozpalonego ciała zapraszał do miłości.
    Garrett wiedział, jak sprawić, żeby go błagała. Wiedział też, jak
    sprawić, żeby przyjemność wyrwała jej krzyk z gardła, jak
    doprowadzić ją na skraj bólu, a potem wyzwolić. Był pewien, że
    mógłby na powrót uczynić ją swoją, choćby tylko na jedną chwilę.
    Ale jedna chwila na nic by się zdała. Fizyczna ulga, rozładowanie -
    to za mało, żeby zabliznić jej rany. Emma potrzebowała czegoś
    więcej. On także. I teraz, bardziej niż kiedykolwiek, powinien o tym
    pamiętać.
    Zaczerpnął głęboko powietrza, powoli odetchnął, a potem
    ostrożnie zwolnił uścisk. Zareagowała na to małe ustępstwo z
    gwałtownością, jakiej się nie spodziewał. Najpierw wymierzyła mu
    cios w pierś, a potem próbowała go odepchnąć. Zacisnął ręce na jej
    ramionach.
    - Posłuchaj mnie, posłuchaj - powtarzał. - Przestań się szarpać!
    Nie miała szansy wygrać w tej walce. Wykorzystywał ją. Zarzucał
    potokiem słów, których wcale nie chciała słyszeć.
    - Uciekasz, bo się boisz. Ale czas już przejrzeć na oczy, Em.
    Musisz wysłuchać prawdy. Pomyliłaś się - zaczął łagodniejszym
    tonem, licząc, że Emma przyzna mu rację. - To, co widziałaś, to była
    47
    RS
    rozmowa z klientką. Nic więcej. Do niczego jej nie zachęcałem. Nie
    spałem z nią. I sądzę, że ty o tym wiesz, ale boisz się. Po tym, co mi
    zrobiłaś, boisz się spojrzeć prawdzie w oczy.
    Emma milczała. Oddychała z trudem. Fizycznie musiała czuć się
    pokonana, ale jej zaciekle błyszczące oczy nie zdradzały cienia
    uległości. Milczała uparcie, więc Garrett ponownie rozluznił uścisk.
    Tym razem nie rzuciła się na niego.
    - I co, Em? Zastanawiasz się, czy nie popełniłaś błędu? Zdawało
    się, że całkiem opuściła ją wola walki. Garrett pogładził czule jej
    ramiona, wypuścił z objęć i patrzył, jak wraca do łóżka. Bezwiednie
    przyciągnęła kolana do piersi, oplotła wokół nich ręce i spuściła
    głowę.
    Po długiej chwili wahania Garrett postanowił zaryzykować i
    usiadł przy niej. Odruchowo zacisnął dłoń na jej kostce. Kiedyś tuliła
    się do niego po takim uspokajającym geście. Dzisiaj cofnęła stopę.
    - Myślisz, że uda ci się wykręcić? - zapytała łagodnym, lecz
    beznamiętnie suchym tonem, nie wróżącym niczego dobrego.
    - Czy mi się uda...? - Garrett wiedział tylko, że nie ma zamiaru
    się poddawać. - Nie jestem pewny, czy mi się uda. Ale stawka jest tak
    wysoka, że musiałem spróbować. Jak mogłem wysłuchiwać zwierzeń
    Sary - zmusił się do łagodnego tonu - o tym, jak jej mamusia jest
    nieszczęśliwa, i nie spróbować tego zmienić? Jak długo mogłem
    patrzeć na ciebie - wychudzoną, bladą, apatyczną - i nic nie robić? -
    Uniósł palcem jej brodę, tak że musiała spojrzeć mu w oczy. - Jak
    mógłbym cię kochać, dostrzegać, że cierpisz, i nie chcieć tego
    zmienić?
    Emma z całych sił starała się podsycać w sobie gniew, ale była u
    kresu wytrzymałości. Zbyt bardzo chciała mu uwierzyć. Zbyt bardzo
    czuła się winna, po tym, co mu zrobiła. Lecz wtedy stanęło jej przed
    oczami wspomnienie kobiety, do której on uśmiechał się tak poufale,
    tak jak wolno mu było uśmiechać się tylko do niej. Do nikogo więcej.
    To wspomnienie sprowadziło ją z obłoków na ziemię.
    - Niech cię cholera! Niech szlag trafi twoje bajdurzenie, że
    chcesz coś naprawiać, kiedy to właśnie ty wszystko zepsułeś. Chcesz
    48
    RS
    ze mną pogrywać w ten sposób, powtarzając:  jak mogłem, jak
    mógłbym"? Zwietnie, mogę z tobą zagrać. Zmieńmy tylko pytanie na
     jak mogłeś"? Jak mogłeś mówić, że mnie kochasz, i pójść do łóżka z
    inną kobietą?
    Rzucając to oskarżenie, Emma widziała, jak pochmurnieje twarz
    Garretta, co tylko zwiększyło jej udrękę. Z nieludzkim wysiłkiem
    przełknęła łzy.
    - Jak mogłeś mi to zrobić, a potem jeszcze kłamać? %7łyły
    nabrzmiały mu na szyi, ale głos pozostał spokojny, niebezpiecznie
    spokojny.
    - Jak mam ci to wytłumaczyć? Nie ma w moim życiu innej
    kobiety. Nie było żadnego romansu. Nic się nie wydarzyło.
    Emma wbiła paznokcie w kołdrę, przeklinając się w duchu za to,
    że chce mu uwierzyć, przeklinając Garretta za to, że potrafił zamącić
    jej w głowie.
    - Nie traktuj mnie jak ostatniej kretynki. Dobrze wiem, co
    widziałam. - Parsknęła gorzkim śmiechem. - Ta kobieta leciała na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl