[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ści i rozpacz.
Żyliśmy już tysiące lat gnębieni jedną plagą, myślał, która częściowo znisz-
czyła naszą świętość płynącą ze źródła lepszego niż Eldritch. A jeśli to nie jest
w stanie zupełnie pozbawić nas ducha, to co może tego dokonać? Czy „to” za-
mierza dokończyć dzieła? Jeśli tego chce. . . jeśli Palmer Eldritch wierzy, że po
to tu przybył — jest w błędzie. Ponieważ tą siłą zostałem obdarzony bez mojej
wiedzy. . . i n a w e t t a p r a d a w n a z a r a z a n i e z d o ł a ł a m i j e j
o d e b r a ć. Widzicie?
Mówi mi to mój zewoluowany umysł, pomyślał. Terapia E nie była daremna.
176
Może pod pewnym względem nie będę żył tak długo jak Palmer Eldritch, lecz pod
innym znacznie dłużej; przeżyłem sto tysięcy lat przyspieszonej ewolucji i stałem
się bardzo mądry — opłaciło się. Teraz mam pewność. A w kurortach Antarkty-
ki znajdę innych, podobnych do mnie; stworzymy gildię Zbawców. Ratujących
resztę ludzkości.
— Hej, Blau — powiedział, szturchając sztucznym łokciem siedzącego obok
towarzysza. — Jestem waszym potomkiem. Eldritch przybył tu z innej przestrze-
ni, a ja z innego czasu. Rozumiesz?
— Uhm — mruknął Felix Blau.
— Popatrz na moją czaszkę, wysokie czoło; jestem baniogłowy, no nie? A ten
czub; nie tylko na szczycie, ale na całej głowie. Więc w moim przypadku tera-
pia naprawdę przyniosła wyniki. Zatem jeszcze się nie poddawajcie. Wierzcie we
mnie.
— Dobrze, Leo.
— Trzymaj się mnie. Będziesz mi potrzebny. Może będę na ciebie patrzył parą
lukswidowych, sztucznych, jensenowskich oczu, ale wciąż będę tam, w środku.
Dobrze?
— Dobrze — odparł Felix Blau. — Jak chcesz, Leo.
— „Leo”? Jak możesz dalej mówić mi „Leo”?
Sztywno wyprostowany w swoim fotelu, mocno ściskając poręcze, Felix Blau
spoglądał na niego błagalnie.
— Pomyśl, Leo. Na Boga, pomyśl.
— No tak. — Otrzeźwiawszy nagle, Leo pokiwał głową; czuł się skarcony.
— Przepraszam. To chwilowe. Wiem, o co ci chodzi; wiem, czego się obawiasz.
Jednak to nic nie znaczy.
Po chwili dorzucił:
— Będę myślał. Już nie zapomnę.
Solennie pokiwał głową.
Statek pędził dalej, wciąż bliżej i bliżej Ziemi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]