[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ale teraz nie potrafiłbym już wrócić do tego, co było.
Podniosła na niego rozszerzone zdumieniem oczy.
-
Naprawdę?
Podniósł jej miękką dłoń do ust i pocałował.
- Za kilka dni moglibyśmy się wybrać po obrączki - zaproponował z
wahaniem, a na wysokie kości policzkowe wypełzł mu zdradliwy
rumieniec.
- Obrączki?
Obrysował kciukiem jej palec serdeczny.
-
Obrączki.
Nie potrafiła wykrztusić słowa. Jego niebieskie oczy pociemniały.
-
Dzisiejszy dzień to początek, nie koniec.
Rozchyliła wargi, rozpromieniona miłością. Blake nigdy jeszcze nie
był z kobietą tak szaleńczo w nim zakochaną. Teraz poczuł się
doceniany i rozpieszczany.
Przyciągnął ją bliżej, aż jej miękki biust oparł się o jego pierś. Nawet
Shannon nie rozpalała go w ten sposób.
Uniósł ją w ramionach i pocałował gorąco. Kiedy Violet w końcu
stanęła na ziemi, drżała.
Odprowadził ją do drzwi i podał torebkę.
-
Jedź do domu.
-
Wyrzucasz mnie - zażartowała.
Zachichotał.
-
Próbuję cię uratować. - Uśmiechnął się szelmowsko. -
Sobie zalecam zimny prysznic.
Dotknęła jego piersi, oszołomiona i zachwycona nowymi doznaniami.
-
Wiem, że już ci to mówiłam, ale kocham cię.
Czubkami palców dotknął jej warg. Czuł się winny, bo
na razie nie mógł jej odpowiedzieć tym samym. Uśmiechnął się
ciepło.
-
Jedź ostrożnie i zadzwoń jak dojedziesz.
Nie wypowiedział tego, ale była przekonana, że też żywi dla niej
uczucie. Rozpromieniła się cała.
-
Obiecuję. Dobranoc.
-
Dobranoc, aniołku - odpowiedział miękko.
Patrzył, jak odchodzi, z uczuciem pogardy dla samego
siebie. Wykorzystał jej uczucie, nie zapanował nad sobą i naraził ją na
ryzyko. Teraz musiał czekać na wiadomość, czy zaszła w ciążę, a
jeżeli tak, ożenić się z nią, żeby ocalić jej reputację. Pomimo żywych
wspomnień popołudnia, nie była to dla niego spokojna noc.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
Violet wślizgnęła się do domu, unikając spotkania z mamą. Włosy i
ubranie miała w nieładzie. Mama natychmiast zorientowałaby się, w
czym rzecz. Pobiegła prosto do swojego pokoju, nie pokazując się
nikomu.
Kiedy ogarnęła się i zeszła do kuchni, próbując nie wracać myślami
do popołudnia, przypomniała sobie, że obiecała mamie pstrąga.
Jęknęła w myślach. Zamiast pstrąga przygotowała talerz zupy z
krakersami.
- Przepraszam za tego pstrąga - zaczęła, ale pani Hardy się
uśmiechnęła.
- Nie szkodzi kochanie, zupa jest doskonała. No więc, co porabiałaś z
tym seksownym mężczyzną?
Violet zarumieniła się i uśmiechnęła.
-
Ten mężczyzna wspomniał coś o obrączkach.
Pani Hardy gwałtownie wciągnęła powietrze.
-
Kochanie!
Violet się roześmiała.
- Uwierzyłabyś w to? Jeszcze tydzień temu walczyliśmy na pięści.
- Nie znał cię wtedy, a ty byłaś zbyt nieśmiała, by być przy nim sobą.
- Chyba tak - zgodziła się Violet.
Pani Hardy uśmiechnęła się tylko. Spodziewała się, że kupno
obrączek oznacza bliski ślub.
- Chciałabym dożyć dnia, kiedy będziesz zamężna i bezpieczna -
powiedziała w zamyśleniu.
- Będziesz żyła dużo dłużej. Nie poradziłabym sobie bez ciebie.
- Masz przed sobą całe życie, a ja moje już prawie przeżyłam.
- Nie mów tak. Masz jeszcze mnóstwo do zrobienia.
- Co na przykład?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]