[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czuła opór. Wreszcie poddała się, z wściekłością cisnęła kulę na posadzkę i zaklęła. Kapłan nie
powinien być w stanie przeciwstawić się mocy Podpowiadacza, nawet gdyby zdawał sobie
sprawę z jego istnienia!
Po chwili podniosła kulę z podłogi, ale wcią\ nie mogła odzyskać spokoju. Niedawno, za
murami kamiennej twierdzy, czar działał doskonale. Wiedziona przebłyskiem intuicji cofnęła się
do drzwi i ponownie zajrzała w kryształ. W Podpowiadaczu natychmiast ukazał się obraz
komnaty w podziemiach świątyni Targola. Gdy Azora ujrzała, jak dwóch wojowników rusza z
obna\onymi ostrzami na kapłana Mitry, jej gniew zastąpiła mściwa satysfakcja.
Prymitywni awanturnicy okazali się łatwym łupem dla Balberotha. Hipnotyzującemu głosowi
Strona 47
Moore Sean U - Conan niezłomny
demona mogły przeciwstawić się wyłącznie jednostki obdarzone wyjątkowo silną wolą. Dwaj
głupcy, których jedyną zaletą była fizyczna krzepa, doskonale nadawali się do roli katów.
Zadowolona, \e natrętnego kapłana czeka rychła śmierć, Azora schowała Podpowiadacz pod
opończę i ruszyła w głąb budowli. Gdyby nie palący blask słońca pozostałaby przy wejściu, by
napawać się ka\dą chwilą agonii godnego pogardy pachołka Mitry.
Usunięcie z drogi kapłana pozwalało jej urzeczywistnić najnowsze zamierzenie. Chciała
poznać tajemnice Skauraula, by móc bronić się przed wszelkimi zagro\eniami ze strony innych
sług Mitry. Cieszyła się na myśl, \e niebawem wróci do Pirogii i sprawi, \e mieszkające w niej
ludzkie robactwo będzie cierpieć i umierać.
Było ju\ blisko pierwszego dnia Miesiąca Skorpiona. Tego dnia, gdy księ\yc zniknie z
nocnego nieba, Azora podczas najczarniejszego nowiu zamierzała dopełnić najpotę\niejszego
rytuału mocy Mutare czaru nieśmiertelności. Dzięki niemu czas przestałby mieć nad nią
władanie. Nie groziłaby jej starość i słabość, będąca udziałem wszystkich \ywych stworzeń.
Gdyby Skauraulowi udało się dokończyć ten rytuał, stałby się władcą całej Ziemi.
Pomyślne rzucenie czaru sprawiłoby, \e kapłanka Mutare stałaby się złowrogą, niezwycię\oną
boginią. Dla kaprysu mogłaby obracać w perzynę całe królestwa. Przera\eni cesarze i
hierarchowie czołgaliby się u jej stóp, zaś ona wynajdywałaby niezliczone sposoby torturowania i
upokarzania tych nędzników, ka\dy boleśniejszy i bardziej hańbiący od poprzedniego. Nad
bezsilną ludzkością zapadłaby bezkresna noc.
śadnemu Mutare nie udało się jeszcze osiągnąć tak absolutnej władzy. Przyczyną ich klęski
były bratobójcze waśnie. Nawet Skauraul został osłabiony na tyle, \e zdołał go pokonać nędzny
Zakon Xuoquelosa. Na szczęście Azorze nie grozili podobni rywale. Skauraul był ostatnim z
dawnych Mutare, zaś Madesus jedynym \yjącym członkiem Zakonu.
Azora nie pamiętała, kiedy usłyszała o Mutare po raz pierwszy. Z dzieciństwa przypominała
sobie bardzo mało. Swoich rodziców nie znała w ogóle. Sądziła, \e pochodzi ze Stygii. Scenerią
jej pierwszych wspomnień były okolice rzeki Bakhr w pobli\u południowych trzęsawisk
porośniętych przez kwiaty purpurowego lotosu. Tam właśnie przeszła obrzęd przemiany, dzięki
któremu narodziła się jako Mutare. W ciągu kolejnych lat z obsesyjną \arliwością gromadziła
wszelkie okruchy wiedzy o tej rasie.
Dzięki wędrówkom do wielu odległych krain oraz poszukiwaniom w zapomnianych od stuleci
przybytkach kultu znalazła to, czego pragnęła. W tym celu kłamała, oszukiwała, kradła i
mordowała. Nie pozwalała, by cokolwiek stanęło jej na drodze. Wreszcie udało się jej
zgromadzić zasób wiedzy, pozwalający zrealizować swe zamierzenia. Obecnie do odkrycia
pozostała jej jeszcze tylko tajemnica Skauraula.
Odgarnęła lepkie pasma pajęczyn, potrącając pająka wielkości dłoni. Stawonóg ruszył w jej
stronę, po czym znieruchomiał. Najpierw spojrzała na niego z irytacją, lecz po chwili
uśmiechnęła się \yczliwie. W odró\nieniu od kryjących się pod sklepieniem kuzynów, ten pająk
nie był włochaty. Jego lśniący, czarny tułów był wę\szy i bardziej kanciasty, z proporcjonalnie
dłu\szymi odnó\ami. Odra\ające stworzenie zdobiły złowrogie, zakrzywione kolce. Pająk utkwił
w Azorze spojrzenie zielonkawych oczu o niezliczonych powierzchniach, w których czaiła się
demoniczna inteligencja. Kapłanka zignorowała go i ruszyła w stronę najbli\szych z trzech
znajdujących się przed nią drzwi.
Wykute z \elaza niewielkie drzwi pokrywały wymyślne metalowe zdobienia. Nad nimi z
muru wystawały wyszczerzone łby koszmarnych rzezb, sprawiające wra\enie, \e lada chwila
[ Pobierz całość w formacie PDF ]