logo
 Pokrewne IndeksHeggan Christiane Nigdy nie mĂłw nigdyFeehan, Christine Dark 06 Dark FireCynthia Thomason Christmas in Key West [HS 1528, MSM2 10, A Little Secret] (pdf)Craig Sinnott Armstrong God A Debate between a Christian and an AtheistChristian Jacq [Ramses 03] The Battle of Kadesh (pdf)Christopher Moore Wyspa Wypacykowanej Kapłanki Miłości(ebook) MacDonald, George Lilith (Christian Library)Christie, Agata Hercule Poirot 21 MorphiumMy, dzieci z dworca ZOO Christiane Felscherinow08 Przygotowanie kampanii reklamowej
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apo.htw.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    przypomniała sobie inne drobne wydarzenie: Julius przeszukujący sejf w mieszkaniu pani
    Vandemeyer, jej pytanie, co tam znalazł, i jego odpowiedz, że nic. I ta długa chwila
    milczenia, poprzedzająca odpowiedz. Czy rzeczywiście niczego nie było w sejfie? Czy też
    znalazł coś, czym nie chciał się z nią podzielić? Jeśli on potrafi ukrywać pewne fakty, potrafi
    i ona.
     Nic szczególnego  odparła.
    Raczej wyczuła, niż dostrzegła, rzucone jej z ukosa spojrzenie.
     Panno Tuppence, może pojedziemy sobie do parku?
     Jeśli ma pan ochotę.
    Przez dłuższą chwilę jechali w milczeniu pod koronami wielkich drzew. Dzień był
    przepiękny. Ożywcze powietrze, leciutki wietrzyk i ogólny nastrój poprawiły nieco humor
    dziewczyny.
     Co pani sądzi, panno Tuppence, czy ja odnajdę tę moją Jane Finn?  zadał pytanie
    głosem nie wyrażającym wielkiej nadziei. Podobna rezygnacja była mu tak obca, że spojrzała
    na niego zdumiona. Skinął głową.  Tak jest. Zaczynam mieć tego wszystkiego dość. Nawet
    sir James nie ma już żadnej nadziei. Wyraznie to powiedział. Ja go właściwie nie lubię 
    jakoś nie przypadliśmy sobie do gustu  ale muszę przyznać, że to chytra sztuka i nie
    rezygnowałby, gdyby były jakieś szansę na powodzenie. Prawda?
    Tuppence czuła się dość nieswojo, nie powtarzając Juliu sowi ostatniej wypowiedzi sir
    Jamesa, ale postanowiła wy trwać w swojej decyzji. Zresztą należało mu się to za
    zachowanie przy sejfie.
     Przecież zaproponował, żeby dać ogłoszenie w sprawie pielęgniarki  przypomniała.
     Tak, ale jednocześnie powiedział, że nikła nadzieja, iż z tego coś wyjdzie. Mam tego
    już powyżej uszu. Chciałbym wrócić do Stanów.
     Ach nie!  wykrzyknęła Tuppence.  Musimy przecież odszukać Tommy ego.
     W istocie, zapomniałem o Beresfordzie  przyznał jakby ze wstydem Julius. 
    Oczywiście, że musimy go znalezć. Ale po& Co się ze mną dzieje! Przez cały czas chodzę
    właściwie półprzytomny. Po głowie nieustannie snują mi się jak najgorsze myśli. Muszę się
    wreszcie wziąć w garść. A tak przy okazji, skoro mówimy o Tommym. Chciałbym o coś
    panią zapytać&
     Słucham?
     Pani i Beresford? Jak to właściwie z wami jest?
     Nie rozumiem pytania  odparła Tuppence z wielką godnością i dodała mało
    konsekwentnie:  A poza tym myli się pan całkowicie.
     %7ładnych cieplejszych uczuć?
     Cieplejszych uczuć!? Tommy i ja jesteśmy przyjaciółmi, ale nic więcej.
     Wszyscy kochankowie tak zawsze mówili na początku  mruknął Julius.
     Bzdura! Czy ja wyglądam na kobietę, która się zakochuje w każdym mężczyznie,
    którego spotka?
     Co to, to nie. Ale wygląda pani na dziewczynę, w której nieraz zakochują się
    mężczyzni, których pani spotyka.
     Ooo!  powiedziała Tuppence nieco zaskoczona.  Rozumiem, że to ma być
    komplement?
     Oczywiście. A teraz przystąpmy do istoty sprawy. Przypuśćmy, że nigdy nie
    znajdziemy Beresforda, że on& że on&
     No proszę! Proszę to wykrztusić: przypuśćmy, że on nie żyj e& A więc?
     I cała sprawa się na tym kończy. Co wtedy pani zrobi, panno Tuppence?
     Zupełnie nie wiem  odpowiedziała bezradnie.
     Zostanie pani całkiem sama, biedactwo!
     Dam sobie jakoś radę!  rzuciła ostro, bo nie znosiła, kiedy się ktoś nad nią litował.
     A jakie są pani poglądy na małżeństwo?  drążył dalej Julius.
     Owszem, w przyszłości mam zamiar wyjść za mąż  odparła.  To znaczy, jeśli& 
    urwała, chcąc się wycofać z tego, co miała zamiar powiedzieć, jednakże po chwili
    postanowiła brnąć dalej:  & jeśli znajdę kogoś na tyle bogatego, żeby to się opłacało.
    Szczerze powiedziałam, co? Wiem, co sobie o mnie pan pomyśli.
     Zawsze pochwalam dobry handlowy instynkt. O jakiej wysokości pani myślała?
     Wysokości? Czy on ma być wysoki czy niski?
     Nie. O jakiej kwocie! O jakim majątku męża, tego, co to ma być bogaty?
     Tak konkretnie to o tym jeszcze nie myślałam.
     A ja bym pani odpowiadał?  Pan?
     No właśnie.
     O, nie mogłabym na to pójść.
     Dlaczego nie?
     Po prostu nie mogłabym i już.
     Raz jeszcze pytam, dlaczego nie?
     To nie byłoby w porządku.
     Co nie byłoby w porządku? Rzucam wyzwanie. Powiedziała pani, że potrzebny jej jest
    bogaty mąż, no to proszę. Ja panią podziwiam, panno Tuppence. Powiem inaczej: jestem
    panią zafascynowany. Ma pani głowę na karku. I miałbym wielką ochotę umilić pani życie.
    Proszę o jedno słowo, a polecimy do jakiegoś dobrego jubilera i załatwimy pierścionki, tak
    jak się to robi w porządnym towarzystwie.
     Nie mogę  wydusiła z siebie Tuppence.
     Z powodu tego Beresforda?
     Nie, nie. Nie z jego powodu.
     No, to o co chodzi?
    Tuppence kręciła głową na lewo i na prawo jak mechaniczna zabawrka.
     Nie znajdzie pani tak łatwo kogoś, kto będzie miał więcej dolarów^.
     Nie o to chodzi!  wykrztusiła, dusząc się niemal ze śmiechu.  Ale bardzo dziękuję
    za łaskawe zwrócenie na mnie uwagi. Jednakże musimy skończyć na moim zdecydowanym
     nie .
     Bardzo bym prosił o zastanowienie się. Dobrze? Proszę o tym pomyśleć, powiedzmy do
    jutra.
     Nie ma po co.
     No, ale proszę jednak pomyśleć. O nic innego nie proszę.
     Dobrze. Będę myślała  odparła Tuppence.
    I na tym rozmowa się skończyła. W milczeniu powrócili do hotelu.
    Tuppence poszła na górę do swego pokoju. Po  oświadczynach Juliusa czuła się moralnie
    wyczerpana. Jego osobowość bywała czasami trudna do zniesienia. Usiadła przed lustrem i
    długo wpatrywała się w swoje odbicie.
     Jesteś właściwie zupełnie głupia!  powiedziała wreszcie głośno do własnego odbicia.
     On ma wszystko, czego pragniesz, do czego zawsze dążyłaś, a gdy ci to proponuje, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl