logo
 Pokrewne IndeksCykl Indiana Jones Indiana Jones i pusta ziemia Max McCoyFabisinska Liliana Bezsennik 4 Andrzejkowa PrzepowiedniaAndrzejewski Jerzy Bramy rajuĹťuławski Andrzej PerseAndrzej Mularczyk Nie ma mocnychEncyklopedia Wiedzy ZiemiaStormy Glenn Fang and Fur tśÂ‚um.nieofic. MM ( 18)Bellow Saul Planeta Pana SammleraEwa wzywa 07 131 Frey Danuta Fiat z placu TeatralnegoZelazny Roger Amber 07 Krew Amberu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apo.htw.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    poszarpane piramidy nagromadzonych bloków, prowadzące donikąd wąwozy i wyschłe
    koryta rzek. Potem ciemność znowu stała się bezimienna. Nie czuł już pędu, nie czuł strachu -
    jedynym doznaniem była rezygnacja. Wtedy właśnie dostrzegł przed sobą postać.
    Nieruchomy, jakby uformowany z martwej tkanki człowiek tkwił w dziwnej pozycji z
    uniesioną do przodu prawą nogą, w dziwacznym stroju, z opartym na ramieniu kijem
    obciążonym tobołkiem. Lewa stopa opierała się na poszarpanym kawałku gruntu. Prawa,
    uniesiona nienaturalnie jak w starożytnym, nieudolnym wyobrażeniu ruchu, zwisała nad
    przepaścią. Fargo znał tę postać. Postać? A może jej rysunek? Czyżby to była pierwsza karta
    z talii taroka? Karta bez numeru - Głupiec. Karta oznaczająca kogoś nieświadomego,
    rozpoczynającego drogę, może mędrca bez doświadczenia, którego uważa się za głupca. A
    więc chaos, początek drogi? Głupiec to postać, która nie wartościuje dobra i zła, a sama nie
    jest jednym ani drugim. Z przerażeniem zauważył, jak głowa nieruchomej sylwetki odwraca
    się powoli, a martwe, namalowane oczy patrzą wprost na niego. W tej samej chwili poczuł, że
    znowu ma ciało.
    Stał w niewielkim zagraconym pokoju. Płynące z okna światło drgało powoli, tak że
    wszystko wokół migotało. Na wielkim skołtunionym łożu leżała naga kobieta z czarną opaską
    na oczach. Obok siedział niemłody mężczyzna z rewolwerem w dłoni.
    - Czy wiesz, że jestem detektywem? - powiedział chrapliwym, rzężącym głosem. - Takim
    od rozwodów.
    - Słyszałam o takich jak ty. - Kobieta poruszyła się lekko.
    - A wiesz, czym jest samotność, całe dnie w pustym biurze lub w samochodzie, kiedy
    oczekuje się na możliwość zrobienia zdjęcia?
    - Tylko z opowieści.
    - Ostatnio przyszedł do mnie pewien facet. Zapamiętałem go - świszczący oddech
    zagłuszał słowa - bo był jedynym, który nie kazał mi śledzić swojej żony.
    - A kogo?
    - Zdradzała go kochanka.
    - A komu potrzebne są dowody przeciwko kochance? - Wzruszenie ramion.
    - Nie było żadnych trudności w inwigilacji - mężczyzna mówił powoli, z wyraznym
    trudem - kobieta była niewidoma.
    Nagie ciało na łóżku poruszyło się nagle.
    - Nie mogłem się jednak odezwać ani słowem.
    - Odezwać? Dlaczego?
    Mężczyzna opuścił głowę.
    - Ta kobieta była moją żoną.
    - Nie! To niemożliwe.
    73
    - Ależ tak, Alice!
    - Nie! Ty nie jesteś moim mężem. On... on ma inny głos!
    - Wypiłem kwas... Nie będę żył długo.
    Mężczyzna wstał.
    - Nie... Nie...
    - Myślałem nad tym i myślałem. Zbyt pózno zrozumiałem, że powinienem wykorzystać
    coś, co jest bardzo powszechne w naszej kulturze. Wykorzystać fakt, że u nas liczy się tylko
    to, co ludzie mówią, nie zaś to, co robią - im szybciej starał się wypowiadać słowa, tym mniej
    były one wyrazne. - Trzeba mówić, mówić, mówić, aż się zrobi wodę z mózgu! Zrozumiałem,
    że jesteś zwykłą kukłą, że mogę wprawić cię w ruch i mogę cię zatrzymać. Mogę pokazać ci
    świat w krzywym zwierciadle, gdzie pozory zamienią się w rzeczywistość, a ciemność zastąpi
    fałszywe światło!
    Powoli opadł z powrotem na łóżko.
    - To rzadka przyjemność uwieść własną żonę.
    - Nie, to nieprawda!
    - To rzadka przyjemność narzekać na samego siebie. Dopiero teraz... tak, dopiero teraz
    wiem, że tego właśnie chciałem przez całe życie.
    Mężczyzna rozkaszlał się nagle, czyniąc rozpaczliwe wysiłki, żeby uspokoić obolałe
    płuca.
    - Ale teraz to już koniec - wycharczał.
    Fargo z przerażeniem dostrzegł, że lufa broni wycelowana jest wprost w jego pierś.
    Pocisk przeszył ciało, zanim usłyszał huk wystrzału. Wiedział jednak, że kula nie była
    przeznaczona dla niego. Postać w szarym prochowcu i zdeformowanym kapeluszu, która stała
    z tyłu, powoli osuwała się na podłogę.
    - Za co? - dobiegł go szept. - To... nie ja...
    Fargo rzucił się w tył. Gdzieś zniknął drgający w opętańczych błyskach światła pokój,
    znowu unosił się w nieprzeniknionej ciemności. Martwa, nieruchoma postać przed nim nie
    była już Głupcem. W otoczeniu dwóch dziwnych kolumn tkwiła kobieta w powłóczystej
    szacie i niesamowitej czapie na głowie. W rękach trzymała księgę.  Czy to znowu tarot? -
    pomyślał po raz wtóry. A więc miał przed sobą Papieżycę... Przewodniczkę, której spotkanie
    uwalnia siły... Jakie? Nie mógł sobie przypomnieć. Zaraz, a dlaczego nie ukazał się Mag?
    Upiorna figura powoli zaczęła odwracać głowę. Zimne oczy zwróciły się w jego stronę.
    Tym razem znalazł się we wnętrzu gigantycznej katedry. Ktoś usunął wszystkie ławki i
    dekoracje, toteż delikatne księżycowe światło wydobywało z mroku tylko fragmenty
    ceglanych ścian i lśniące kwadratowe płyty posadzki. Kilka metrów przed nim stały dwie
    osoby pogrążone w ożywionej dyskusji, dalej jacyś ludzie szukali kogoś lub czegoś,
    zaglądając do wnętrz niewidzialnych konfesjonałów i badając rzędy nie istniejących krzeseł
    przed skrzyżowaniem nawy głównej z transeptem.
    74
    Fargo zrobił kilka kroków, ale nikt z rozmawiającej pary nie zwrócił na niego uwagi.
    Młody człowiek, chłopak jeszcze, podniósł głowę.
    - Chyba nie będzie mnie ksiądz straszył piekłem? Jestem...
    - Nie kończ, synu! - Mężczyzna w habicie zrobił gest, jakby chciał się zasłonić dłońmi. -
    Nie jesteś niewierzący, synu. Ty tylko się wahasz.
    - Nie!
    - Posłuchaj mnie. My, intelektualiści, powinniśmy ze sobą trzymać. A ja chcę tylko,
    żebyś mnie wysłuchał - znowu powstrzymujący gest ręką. - Piekło jest dla maluczkich...
    - Co? - Chłopak uśmiechnął się tryumfująco. - Piekła nie ma, sami to przyznaliście parę
    lat temu.
    - Piekło, Tartar, a jaka to dla ciebie różnica? To tylko pusta nazwa... a mnie chodzi o idee.
    Wiem, synu, co cię denerwuje. Wiem, jak wielu rozgoryczeń dostarczają kapłani, którzy
    wzywają do wyrzeczeń i ubóstwa, a sami pławią się w bogactwie. Jakich rozterek
    przysparzają, potępiając przerywanie ciąży, nie dopuszczając równocześnie do użycia
    środków antykoncepcyjnych.
    - Zapomniał ksiądz o pedofilach, których chronią hierarchowie... - przerwał kapłanowi
    chłopak. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl