[ Pobierz całość w formacie PDF ]
radość polowania. Cisza bardziej głęboka niż pamiętam, wypełniła
powietrze. Powoli, stawałam się świadoma dzwięku, który rozpoznałam:
gorączkowe bicie tylko jednego serca.
Dlaczego chciałbym to zrobić? Ash w końcu zapytał łagodnym
tonem.
Poczułam dreszcz na całej długości kręgosłupa. Przez jak wiele nocy
śniłam by usłyszeć ten głos? Przez jak wiele nocy śniłam, co ja bym
powiedziała, gdybym tylko miała szansę? Ty brudny, zgniły, nieumarły
sukinsynu, pomyślałam. Nie obchodzi mnie, co ty chcesz. Oboje wiemy, co to
jest. Pokazałeś mi to wystarczająco wyraznie.
Ponieważ to jest to, co ja chcę powiedziałam tonem twardym jak
kamień. Spokojnie, spokojnie, spokojnie, mówiłam do siebie. Pozostań pod
kontrolą tak, jak to robi Ash. Pomimo ognia, który mógł rozpalić, był zimny,
tak zimny, jak lód. Nigdy nie byłabym w stanie zapomnieć o tych cechach,
jakie posiadał. Nawet na sekundę. Potrzebowałam każdej jednej, którą
mogłam zdobyć, jeśli zamierzałam przeżyć.
Jak sądzisz, co by się wydarzyło? zapytałam teraz drwiącym
tonem. Zmaterializowałbyś się jak jakiś fantom i zaczął od momentu, na
którym skończyłeś? Minęło więcej niż rok, Ash. Mam nowe życie. Nie chcę
cię już. Teraz mnie puść.
Odskoczył, jakbym go poraziła. Jego dłonie opadły. Zimno na powrót
zalało moje żyły. Przywitałam je, nawet gdy zwalczyłam impuls, by zadrżeć.
Nie chcesz mnie Ash zakpił, cała łagodność, delikatność zniknęła z
jego tonu. Czy właśnie to sobie powtarzasz? Robisz to zanim zaśniesz,
marząc o mnie wewnątrz siebie, czy gdy budzisz się rano, płacząc, ze nie
jesteś w moich ramionach?
Poczułam jak mój temperament chwieje się, po czym opada. Pojawił
się mój strach. Tak zły jak uczucie jego zębów w moim gardle, nawet to
bladło przy strachu, który mi towarzyszył, częściej niż własny cień, od
tamtej nocy w San Francisco. Obawa przed Ashem w mojej głowie,
manipulującym mną jak kukiełką. Jak w przypadku Dru Benson i
Temptation McCoy. To Ash przysłał te sny? Czy jedynie kierował to, co już
było w moim umyśle w kierunku jaki chciał? Kontakt na odległość.
Ty pieprzony gnojku powiedziałam. Trzymaj się z daleka od
moich myśli. Trzymaj się z daleka od mojego życia.
Nie mogę powiedział zwyczajnie. I nagle, zrozumiałam. Prawda tak
czysta, że spenetrowała mój gniew. Prawda tak czysta, że nawet on nie
potrafił wymazać jej ze swojego głosu. Dała mi ona zarówno strach, jak i
nadzieję.
Odwrócił się i zrobił jeden krok, jakbyśmy nagle znajdywali się za
blisko. Szybkim ruchem sięgnęłam do tyłu, by zapiąć sukienkę. Czułam się
wystarczająco naga.
Nie mogę od ciebie uciec, Candace powiedział, gdy się odwrócił.
Podobnie jak ty ode mnie. Należymy do siebie. Jestem twój. Ty jesteś moja.
Nie słuchaj. Nie wierz, pomyślałam. Słowa były echem pierwszej nocy,
gdy byliśmy razem. Nocy, gdy powitałam go w swoim ciele i swoim sercu po
raz pierwszy. Powiedział mi wtedy, że należę do niego. A ja ucieszyłam się z
tej wiedzy, tak byłam głupia.
To bardzo słodkie powiedziałam. To w ten sposób spędziłeś kilka
ostatnich miesięcy, czytając karty Hallmark w wolnym czasie? Zapomniałeś
o dwóch rzeczach, Ash. Jesteś martwy. A ja żywa. Planuję taka pozostać,
gdybyś chciał wiedzieć. Nie żebyś zwracał na to większą uwagę, gdy
mówiłam to ostatnim razem.
Nie czekając na odpowiedz, przeszłam przez pokój, sięgnęłam do
panelu kontrolnego w ścianie i zawzięcie przekręciłam wtyczkę. Nagle, cały
pokój zalało gorące, białe światło. Nie pozostał nawet kąt, w którym coś
choćby podobnego do cienia mogłoby się schować.
Co ty tu robisz, Ash? zapytałam, gdy odwróciłam się do niego.
Teraz karmiłam mój głód obiema rękoma. Im dłużej byłam zła, tym dłużej
byłam w stanie sprostać temu, co właśnie zrobiłam. Temu, co właśnie
czułam.
Sądzisz, że możesz tu wejść i kłaść swoje ręce, usta na mnie po tym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]