logo
 Pokrewne IndeksHaas Derek Srebrny NiedĹşwiedĹş 01 Srebrny NiedĹşwiedĹşAsimov, Isaac Black Widowers 01 Tales of the Black WidowersResnick Mike 01 Wróşbiarka WróşbiarkaMull Brandon BaśniobÄ‚Å‚r 01 BaśniobÄ‚Å‚rBurroughs, Edgar Rice Tarzan 01 Tarzan of the ApesD H Starr [Wrestling 01] Wrestling With Desire [FP MM] (pdf)Denise A Agnew [Daryk World 01] Daryk Hunter (pdf)Harris, Daisy [Men of Holsum College 01] College Boys398. Gerard Cindy Dzikie serca 01 Ni srebro ni złotoJacqueline Lichtenberg [Sime_Gen_01]_ _First_Channel_with_Jean_Lorrah_(v1.1)_[lit]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl



  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    czerwonym ogniem, a choć usta wygięły się w uśmiechu, w oczach jarzyła się złość i
    nienawiść.
    Nie było żadnych wątpliwości. Twarz należała do Mateczki Malkin.
    Co się działo? Czy Alice była już opętana? A może w jakiś sposób używała lustra, by
    porozmawiać z Ma¬teczkÄ… Malkin?
    Bez zastanowienia chwyciłem świecznik i rąbną-
    246
    ciężką podstawą w taflę, która rozprysnęła się z głośnym trzaskiem, po którym nastąpił
    melodyjny brzęk opadających błyszczących odłamków szkła. W chwili gdy lustro pękło,
    Alice krzyknęła głośno, przenikliwie.
    ByÅ‚ to najgorszy krzyk, jaki można sobie wyobra¬zić, przepeÅ‚niony udrÄ™kÄ…; skojarzyÅ‚ mi siÄ™ z
    wrza¬skiem zarzynanej Å›wini. Nie żaÅ‚owaÅ‚em jednak Alice, choć zaczęła pÅ‚akać i szarpać
    sobie włosy, rozglądając się z przerażeniem i oszłomieniem.
    Z wnÄ™trza domu dobiegÅ‚y mnie caÅ‚e serie dzwiÄ™¬ków. Najpierw pÅ‚acz dziecka ElÅ‚ie, potem
    niski, męski głos, przeklinający głośno, wreszcie tupot ciężkich buciorów.
    Jack wpadł z furią do pokoju, raz jeden spojrzał na stłuczone lustro, po czym ruszył ku mnie,
    unosząc pięść. Pewnie uznał, że to wszystko moja wina, bo Alice wciąż krzyczała, ja
    trzymałem świecznik, a kostki miałem pokaleczone przez szklane odłamki.
    W ostatniej chwili do sypialni wbiegła Ellie. Prawą ręką tuliła do siebie niemowlę, które
    wciąż pÅ‚akaÅ‚o jak oszalaÅ‚e. Lecz wolnÄ… dÅ‚oniÄ… zÅ‚apaÅ‚a Jacka i zaczÄ™¬Å‚a go szarpać, aż w koÅ„cu
    rozluznił i opuścił pięść.
    - Nie, Jack - błagała. - Co to da?
    247
    - Nie wierzę, że to zrobiłeś! - Jack spojrzał na mnie wściekle. - Wiesz, ile lat miało to
    lustro? Jak sÄ…dzisz, co teraz powie tato? Jak siÄ™ poczuje, gdy to zobaczy?
    Nic dziwnego, że wpadÅ‚ w furiÄ™. Nie dość, że wszyst¬kich obudziÅ‚em, to jeszcze to. Toaletka
    należaÅ‚a do mamy ojca. Teraz, gdy oddaÅ‚ mi hubkÄ™, pozostaÅ‚a je¬dynÄ… pamiÄ…tkÄ… po jego
    rodzinie.
    Jack postąpił dwa kroki ku mnie. Kiedy stłukłem lustro, świeca nie zgasła, teraz jednak od
    jego krzyku zaczęła migotać.
    - Dlaczego to zrobiłeś? Co w ciebie wstąpiło, do diaska?
    Cóż miałem rzec? Wzruszyłem tylko ramionami i spuściłem wzrok, wbijając go w podłogę.
    - Co ty w ogóle robisz w tym pokoju? - naciskał Jack.
    Nie odpowiedziałem. Wszystko, co mogłem rzec, tylko pogorszyłoby sprawę.
    - Od tej pory siedz w swojej sypialni! - huknął mój brat. - Mam wielką ochotę od razu
    wyprawić was w drogę.
    Zerknąłem na Alice: wciąż siedziała na krześle, ukrywając twarz w dłoniach. Przestała już
    płakać, ale cała się trzęsła.
    Gdy z powrotem odwróciłem się do Jacka, jego gniew ustąpił miejsca zaniepokojeniu.
    WpatrywaÅ‚ siÄ™ w Ellie, która nagle siÄ™ zachwiaÅ‚a. Nim zdążyÅ‚ zare¬agować, straciÅ‚a
    równowagę i poleciała do tyłu na ścianę. Jack na chwilę zapomniał o lustrze, krzątając się
    przy żonie.
    - Nie wiem, co mi siÄ™ staÅ‚o - wyjaÅ›niÅ‚a zdenerwo¬wana. - Nagle zakrÄ™ciÅ‚o mi siÄ™ w
    głowie. Och, Jack! Jack! O mało nie upuściłam dziecka!
    - Ale tego nie zrobiłaś, jest bezpieczne. Nie martw się, daj, wezmę ją...
    Kiedy Jack przytulił do siebie dziecko, uspokoił się natychmiast.
    - Na razie posprzątaj ten bałagan - polecił mi. -Porozmawiamy o tym rano.
    Ellie podeszła do łóżka i położyła dłoń na ramieniu Alice.
    - Alice, zejdz na dół, daj Tomowi posprzÄ…tać - po¬wiedziaÅ‚a. - ZrobiÄ™ nam wszystkim
    coÅ› do picia.
    W chwilę pózniej poszli do kuchni, pozostawiając mnie samego z odłamkami szkła. Po
    jakichÅ› dziesiÄ™¬ciu minutach ruszyÅ‚em w ich Å›lady, po zmiotkÄ™ i szu¬felkÄ™. Siedzieli przy
    kuchennym stole, sącząc ziołową herbatę, niemowlę spało w ramionach Ellie. Nie roz-
    248
    249
    mawiali, nikt mnie nie poczęstował, nikt nawet nie patrzył w moją stronę.
    Wróciłem na górę i posprzątałem najlepiej, jak umiałem, po czym, już we własnej sypialni,
    usiadÅ‚em na łóżku, wyglÄ…dajÄ…c przez okno, samotny i przerażo¬ny. Czy Alice byÅ‚a już
    opÄ™tana? W koÅ„cu to twarz Ma¬teczki Malkin wyglÄ…daÅ‚a z lustra. JeÅ›li tak, dziecku i
    wszystkim innym groziÅ‚o prawdziwe niebezpieczeÅ„¬stwo.
    Na razie niczego nie spróbowaÅ‚a, lecz w porówna¬niu z Jackiem Alice byÅ‚a raczej drobna i
    Mateczka Malkin musiała zadziałać podstępnie. Zaczeka, aż wszyscy zasną. Ja będę głównym
    celem. Albo może dziecko, krew dziecka dodałaby jej sił.
    A może stłukłem lustro na czas? Może złamałem zaklęcie w chwili, gdy czarownica miała
    opÄ™tać Alice? Możliwe też, że Alice po prostu rozmawiaÅ‚a z wiedz¬mÄ… za pomocÄ… lustra. Ale
    to też nie wyglÄ…daÅ‚o najle¬piej, bo oznaczaÅ‚o, że mam w domu nie jednego, lecz dwóch
    wrogów.
    MusiaÅ‚em coÅ› zrobić. Tylko co? I gdy tak siedzia¬Å‚em i próbowaÅ‚em uporzÄ…dkować wirujÄ…ce
    w głowie myśli, ktoś zastukał do moich drzwi. Myślałem, że to Alice, więc nie wstałem.
    Wtedy jednak znajomy głos
    250
    wymówiÅ‚ cicho moje imiÄ™. To byÅ‚a Ellie, toteż otwo¬rzyÅ‚em.
    - Możemy porozmawiać w środku? - poprosiła. -Nie chciałabym obudzić małej, dopiero
    co znów ją uśpiłam.
    Skinąłem głową, Ellie weszła i starannie zamknęła za sobą drzwi.
    - Dobrze się czujesz? - w jej głosie dzwięczała troska.
    Z nieszczęśliwÄ… minÄ… przytaknÄ…Å‚em, ale nie mo¬gÅ‚em jej spojrzeć w oczy.
    - Zechcesz opowiedzieć mi, o co w tym wszystkim chodzi? Rozsądny z ciebie chłopak,
    Tom. Musiałeś
    : mieć bardzo dobry powód, by zrobić to, co zrobiłeś. Rozmowa może sprawić, że poczujesz
    siÄ™ lepiej.
    Jak mogÅ‚em wyznać jej prawdÄ™? Ellie miaÅ‚a dziec¬ko, musiaÅ‚a siÄ™ nim opiekować. Nie
    miałem sumienia powiedzieć jej, że gdzieś w domu ukrywa się czarow-
    " nica złakniona krwi niemowląt. Nagle zrozumiałem, że dla dobra dziecka powinienem jej
    wszystko wy-
    j znać. Musiała wiedzieć, jak zle sprawy stoją, musiała opuścić dom.
    - CoÅ› siÄ™ staÅ‚o, Ellie, ale nie wiem, jak ci to powie¬dzieć.
    251
    mm
    MM
     %
    Ellie uśmiechnęła się.
    - Najlepiej byłoby zacząć od początku.
    - Coś przyszło tu za mną - spojrzałem jej prosto w oczy. - Coś złego, co chce mnie
    skrzywdzić. Dlatego wÅ‚aÅ›nie stÅ‚ukÅ‚em lustro. Alice z tym czymÅ› rozma¬wiaÅ‚a i...
    W oczach Ellie zapłonął nagły gniew.
    - Powiedz to Jackowi, a z pewnością poczujesz jego pięść! Chcesz powiedzieć, że coś tu
    sprowadziÅ‚eÅ›? Kie¬dy mam pod opiekÄ… maÅ‚e dziecko? Jak mogÅ‚eÅ›? Jak mogÅ‚eÅ› to zrobić?
    - Nie wiedziaÅ‚em, że tak bÄ™dzie! - zaprotestowa¬Å‚em. - DowiedziaÅ‚em siÄ™ dopiero dziÅ›
    wieczór, dlatego właśnie mówię ci o tym teraz. Musisz opuścić dom i zabrać ze sobą małą.
    Odejdz, nim będzie za pózno.
    - Co? Teraz? W środku nocy? Przytaknąłem.
    Ellie stanowczo pokręciła głową. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl