[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyciskając się do jej pleców.
W jego lędzwiach rosło napięcie, a cierpliwość się wyczerpała.
Ogarnęła go fala wielkiego pożądania. Odsuwając słodko pachnące
pasmo włosów z jej twarzy, zbliżył usta do jej ucha. Wyczuł, że
zrozumiała, jaką rozpoczęła grę.
Mam ci sporo do powiedzenia, ale to może zaczekać. Powiem
ci tylko, Jane, że powinnaś mnie bardziej doceniać. Miejsce przy
królowej jest godne pozazdroszczenia, nawet w wypadku gdybyś ty
uważała inaczej.
Jane ogarnął ponownie wielki gniew. Obróciła się i stanęła
twarzą w twarz z mężem. Jej ubiór nie skrywał przed jego oczami
niczego, a ona zauważyła w nich żar namiętności. Pełne piersi
rysowały się pod koszulą niczym dojrzałe owoce, ich delikatne
koniuszki wyrywały się ku niemu i wabiły go.
Guy wstrzymał oddech. Znał już to jej rozkoszne ciało okryte
teraz lekką mgiełką nocnej koszuli. Jane była kobietą, a jakiej marzył
każdy mężczyzna, była niczym zjawisko o nieporównanej urodzie.
Upajał oczy widokiem nagiego ciała, chłonąc wszystkie wdzięki.
A ona czuła jego spojrzenie na sobie, starając się nie myśleć o
tym, jak wielkie wyraża pożądanie.
Nie waż się mnie dotknąć syknęła. Nie chcę, żebyś mi się
naprzykrzał. Jeżeli pragniesz, panie, kobiecego ciała, to jestem pewna,
że kupisz je tanio u kobiet przechadzających się nad rzeką. Ja jednak
nie jestem na sprzedaż.
To nie jest sprawa ceny, Jane. Roześmiał się Guy drwiąco.
To raczej sprawa potrzeby. A ty jesteś tą, która zaspokoi moją potrzebę
lepiej niż którakolwiek znana mi kobieta.
Tego było za wiele! Jane nie zniosła kolejnego szyderstwa. Gdy
podniosła ręce, by go odepchnąć, objął błyskawicznie jej cienką talię i
przyciągnął ją do siebie, żeby nie mogła go uderzyć.
Zabrakło jej tchu.
Puść mnie! zażądała. Przyciskasz mnie z większą siłą, niż
dopuszcza przyzwoitość.
Tak, Jane, to prawda. Ale posłuchaj, moja ukochana, i
zapamiętaj moje słowa: zabawa się skończyła.
Jego głos był niski i schrypnięty; odbierał jej swoją
zmysłowością wszelkie siły do obrony. Poczuła nagły strach i
rozejrzała się po komnacie tak, jakby szukała miejsca, w którym
mogłaby się przed nim ukryć. Zciskał ją lekko, lecz jej zdawało się, że
trzyma ją w stalowym uchwycie. Zaczęła wątpić, czy dobrze zrobiła,
podejmując z nim tej nocy rozmowę. Pożałowała, że nie zaczekała do
rana i nie poszła spać.
Wiedziała, że pod białą koszulą kryje się jego nagi tors. Szczupłe,
lecz muskularne ciało napierało na nią mocno. Podniosła powoli wzrok,
spojrzała mu w twarz i zadrżała na całym ciele, przypominając sobie
pieszczoty nocy poślubnej.
Dlaczego stawiam opór? zadała sobie nagle pytanie.
Przecież tego chciała, za tym tęskniła. Czy jej duma musi ich
rozdzielać?
Przez sekundę patrzyli sobie w oczy, a potem Guy powoli, jakby
z ociąganiem, pochylił głowę i zbliżył usta ku jej ustom.
Wydało mu się, że od czasu gdy ostatnio ją całował, upłynęły
wieki. Fakt, że tak długo nie było między nimi zbliżenia, nie był
spowodowany tym, że nie pragnęli się. Przeciwnie, wciąż wspominał
wspólne, namiętne chwile, musiał walczyć ze sobą i swoimi myślami.
To prawda, że to on zaplanował, że będą przez dłuższy czas
przebywać z dala od siebie. Chciał, żeby samodzielnie doszła do
wniosku, że nie zawinił w sprawie Anistona, a także by zorientowała
się w naturze swoich uczuć. Wiedział jednak, że to niebezpieczna gra,
że to hazard, wskutek którego może ją utracić. Siłą woli trzymał się
swego postanowienia, lecz długie oczekiwanie na zbliżenie sprawiło,
że w tej chwili zupełnie stracił głowę.
Teraz więc pocałował ją z całą namiętnością, która skumulowała
się w nim od czasu, gdy się od niego odwróciła. Tylko on jeden znał
mękę, o jaką przyprawiała go ich rozłąka. Na szczęście już koniec.
Całował ją w czułym zapamiętaniu. Jane nie umiała się długo
opierać. Zadrżała w jego ramionach. I, pochłonięta pocałunkiem,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]