[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w to uwierzyć, ale skoro sam prosił o jej zdanie...
Wyglądasz z nimi jak... desperado. Pasowałby ci do nich czarny kape-
S
R
lusz.
Zachichotał.
I dwa pistolety przy pasie na biodrach?
Coś w tym rodzaju powiedziała, uśmiechając się ze skruchą.
Chcesz, żebym je zgolił?
Co? Nie! Oczywiście, że nie!
Zrobiłbym to, gdybyś miała mnie przez to bardziej polubić powie-
dział, a kiedy nic nie odpowiedziała, dotknął jej dłoni, przesuwając palcami
przez jej całą długość, aż do równo przyciętych paznokci. Zjesz ze mną rano
śniadanie? Jeśli nie tu, to gdzie indziej.
Przypomniała sobie, jak wcześniej mówił, że w swoim mieszkaniu nie ma
nawet kawy. Czy zawsze jadał poza domem?
Nigdy nie gotujesz?
Tylko, jeśli muszę powiedział. Umiem, ale strasznie nie lubię
potem zmywać. O której kończysz pracę?
O siódmej trzydzieści odpowiedziała, wprawiając go w zdumie-
nie.
Dwadzieścia godzin? Co to za miejsce? Jakaś fabryka?
Uniosła brwi.
Można to i tak nazwać. Ale nie ja się tu najbardziej wysilam. Od środy
do soboty pracuję jako nocny nadzorca w Centrum Odwykowym.
Odwyku? Masz na myśli narkotyki?
Między innymi. Przede wszystkim alkohol. To jest narkotyk, który tu-
tejsi ludzie wybierają najczęściej. Na tyle ich stać. Tania wódka, chińskie wino,
bimber, detergenty.
Dlaczego tu pracujesz?
Potrząsnęła głowa.
Często się nad tym zastanawiam, ale nie znam odpowiedzi. Po prostu
nie wiem. Chyba dlatego, że ktoś musi. Bo kogoś to powinno obchodzić
dodała prawie żarliwie.
S
R
Ale to nie powinnaś być ty. Spojrzał na nią uważnie i to, co potem
powiedział, zdumiało ja. Ty za bardzo się tym przejmujesz.
Zadziwiła ją jego spostrzegawczość i zamyśliła się na chwilę, spoglądając
na niego, zanim się odezwała.
Zgoda, przejmuję się, ale takimi sprawami nie można przejmować się
za bardzo"? Dla mnie alkohol jest plagą naszych czasów! Moim największym
marzeniem jest, żeby jakimś cudem wszystkie napoje alkoholowe zostały zaka-
zane!
Ale... Ale już próbowano, chciał powiedzieć, ale ona uniosła rękę i
uciszyła go; jej oczy błyszczały.
Alkohol jest przyczyną zbyt wielu problemów, rujnuje wiele ludzkich
istnień. To zło, które powinno być wytępione. Gdyby został wynaleziony te-
raz, nie dopuszczono by go do sprzedaży na rynku, bo jest zbyt niebez-
pieczny, ale ponieważ istnieje już od tak dawna i istnieje tyle potężnych
firm i chciwych jednostek czerpiących z niego zyski, nic nie podważy je-
go pozycji, mimo że niszczy czyjeś życie co dzień, co godzinę.
Chciwe jednostki? Ludzie nie sprzedawaliby trunków, gdyby nie
było na nie zbytu. Tego chcą kupujący i...
Wiem, ale kupujący", czy niektórzy z nich, chcą też heroiny, ale
to nie jest legalne, prawda?
Spojrzał na nią z niedowierzaniem.
Stawiasz alkohol na równi z heroiną?
Tak. I stawiam na równi ludzi utrzymujących się ze świadomego
zatruwania nim innych z handlarzami narkotyków. Nie obchodzi ich, co
stanie się z ich klientami, jeśli tylko mogą pławić się w pieniądzach.
Wszyscy powinni iść do więzienia, jeśli nie gorzej.
Zciągnął brwi i spojrzał na nią spod nich, niezadowolony z tego, co
powiedziała.
No, no! To bardzo surowe podejście. Nie każdy, kto wy pija kie-
liszek alkoholu, staje się alkoholikiem.
S
R
Uspokoiła się.
Wiem. Trzezwo rozumując, wiem, ale tu rzekła, stukając się
paznokciem w pierś nienawidzę go tak bardzo, że zlikwidowałabym go
zupełnie. Aż się przeraziła, bo głos jej zadrżał, a oczy napełniły łzami,
które szybko wytarła.
Wyraz jego twarzy zmieniał się, aż zostało w nim tylko współczu-
cie. Nakrył jej dłoń swoją.
Dlaczego, Mary? Co się stało, że tak cię to boli?
Nie chciała mu powiedzieć, ale nie mogła już powstrzymać słów.
Mój ojciec był alkoholikiem. Zasnął... Nie, nie będę się starać te-
go upiększać. Upił się i stracił przytomność w dzień Wigilii z papierosem
w dłoni. Powiedziano mi potem, że od tego zajął się papier, w który były
owinięte prezenty, a od nich choinka. Miałam siedem lat i pamiętam moją
matkę krzyczącą na niego, żeby się obudził, a potem wyciągającą mnie z łóżka i
podającą komuś przez okno. Ludzie wołali do niej, żeby sama też wyszła, ale ona
wróciła do niego. Znalezli ich pózniej oboje na podłodze obok drzwi, tak blisko
wolności. Mama próbowała go wyciągnąć, ale płomienie i dym ją pokonały.
Ciągle jeszcze pamiętam te płomienie, krzyki i jej wołanie do ojca, które na nic się
nie zdało. Jego alkoholizm zabił ich oboje. Wzdrygnęła się. Poczuła
wdzięczność za jego ciepło, gdy uścisnął jej dłoń. Głęboko wciągnęła powie-
trze.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]