[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ale ty jesteś...
Jestem zdolna do pracy i mam dosyć siedzenia
w domu!
Nawet w moim towarzystwie?
Nawet. I jeszcze jedno. Wiem, że Sue miała
odwiedzić przyjaciół i wziąć ze sobą Sama. Zrezyg-
nowała z wyjścia, ponieważ uważa mnie wciąż za
niepełnosprawną. Jeśli będę pracowała, uwierzy, że
wracam do normalności.
Mike skinął głową.
Powiem jej, że może iść. Ja zajmę się tobą.
Mike! Nie potrzebuję zajmowania się mną, chcę
po prostu wrócić do pracy. Jutro rano dzwonię do szefa.
Pozwól, że najpierw ja zamienię z nim parę słów
odparł po chwili namysłu. Spróbuję go namówić,
żeby wpadł do nas i porozmawiał z tobą. Ostatnio
przyznał, że właściwie nigdynie zdawał sobie sprawy,
ile dla niego robisz.
Miło być docenianą. A wracając do tematu. Będę
jezdziła z tobą wtedy, gdy będzie ci to odpowiadało.
W pozostałych przypadkach będę korzystała z tak-
sówek.
Ustalono, że zacznie w piątek. Miała pracować
tylko przez połowę dnia. Jeśli wszystko pójdzie dob-
rze, od poniedziałku będzie pracowała na pół etatu
i tylko wtedy, kiedy pozwoli jej na to zdrowie.
Powrót do szpitala był dziwny. Jej pokój wydawał
się jakiś obcy. Wiele osób zatrzymywało ją, by po-
wiedzieć, jak bardzo się cieszą, że ją widzą. I jeśli
nawet na kilku twarzach malował się zawód, Jenny
starała się to ignorować.
Zaczynała od wykładu. Była zdenerwowana, cho-
ciaż robiła to już niejednokrotnie, to przecież tyle się
od tamtego czasu zmieniło. Niespodziewanie, kiedy
pojawiła się w sali, wszyscy wstali i zaczęli bić brawo.
I to był dla niej szok. Na chwilę emocje wzięły górę.
Poczuła ucisk w gardle, łzy napłynęły jej do oczu
i obawiała się, czy będzie w stanie powiedzieć coś
sensownego. Przełknęła ślinę, usiłując wziąć się
w garść.
Dziękuję wam. I zanim ktoś zapyta, odpowia-
dam, że czuję się dobrze. Dziękuję wam też za kwiaty,
które mi przysyłaliście, za prezenty, wizyty i za życz-
liwość. Ale teraz bierzmysię do pracy. Będziemydziś
rozmawiać o opiece nad dzieckiem, które nie osiąga
prawidłowej wagi...
Dobrze było znalezć się znowu w wirze pracy.
Kręgosłup bolał ją trochę, ale poza tym czuła się
dobrze. Dała sobie radę. Mike podwiózł ją podczas
lunchu do domu. Sue zabrała Sama i poszła z wizytą,
a Jenny po raz pierwszy miała zostać w domu sama.
Nie musisz się o mnie martwić, Mike zapew-
niała. Zatelefonuję, jeśli będzie trzeba.
Uśmiechnęła się, kiedy wyszedł, zastanawiając się,
jak długo Mike wytrzyma, zanim zadzwoni, by się
upewnić, że wszystko jest w porządku. Skierowała
wózek do kuchni i zajęła się przygotowaniem posiłku.
Tego wieczoru byli w domu sami. Siedzieli przy
kuchennym stole i jedli kolację. Potem, jak małżeńst-
wo z długim stażem, przytuleni do siebie na kanapie
oglądali telewizję. Mike obejmował ją i od czasu do
czasu całował. Aż wreszcie nadszedł czas iść do łóżka.
Ponownie ją pocałował, ale tym razem Jenny za-
rzuciła mu ręce na szyję, przyciągnęła do siebie i na-
miętnie pocałowała. Czuła, jak bardzo jest spięty. Po
chwili łagodnie odsunął ją od siebie.
Co się stało? zapytała. Już mnie nie kochasz?
Spojrzał na nią ze zdumieniem.
Oczywiście, że cię kocham.
Czy chciałbyś się ze mą kochać?
Jak możesz o to pytać? Nawet nie wiesz, jak
bardzo cię pragnę. Ale jesteś ze mną i tylko to się
liczy.
Jej głos brzmiał zaskakująco pewnie, gdypowtórzy-
ła z uporem:
Pragnę, abyś się ze mną kochał teraz.
Ale Jenny, czy możemy...
Możemy przy odrobinie ostrożności. Może
i mam sparaliżowane nogi, jednak reszta nie straciła
czucia. Poza tym doktor Spenser powiedział, że nie
widzi żadnych przeciwwskazań.
Mike zamrugał powiekami.
Jenny, nie wiem, co...
Idę do łazienki, a potem do łóżka. Przyjdziesz do
mnie, kiedy cię zawołam. Dobrze?
Odwróciła się na wózku i odjechała, zanim zdążył
odpowiedzieć.
Był ciepły wieczór. Umyła się i przeniosła na łóżko.
Jedynym przykryciem, jakiego potrzebowała, było
prześcieradło. Podciągnęła je aż pod brodę, zgasiła
wszystkie światła poza jednym, przy łóżku. Po czym
zawołała Mike a. Kiedy wszedł, jednym ruchem od-
rzuciła prześcieradło.
A teraz ty się rozbierz powiedziała.
W półmroku obserwowała, jak zrzuca z siebie
ubranie. Po chwili on również był nagi. Podszedł do
niej.
Boję się, że mogę zrobić ci krzywdę rzekł przy-
tłumionym głosem.
Nie możesz zrobić mi krzywdy, kochasz mnie.
Czy wiesz, jak bardzo cię pragnę?
Tak samo jak ja ciebie odparł głucho.
Możesz zacząć od pocałunków. Tylko nie rób
tego tak, jakbyś całował swoją babcię.
To mogę ci obiecać.
Pochylił się, jego wargi dotknęły jej warg. Objęła go
[ Pobierz całość w formacie PDF ]