logo
 Pokrewne Indeks430. Neil Joanna Doktor z telewizjiChmielewska, Joanna Babski MotywJoanna Wylde Price of FreedomChmielewska Joanna Autobiografia t 5006. Brown Sandra Ucieczka do edenu (inny tytuł Zwyciężyć mimo wszystko)McMahon Barbara Wszystko od nowaSanderson_Gill_Pragne_tylko_Ciebie141. Gina Wilkins Randka z sć…siademHlasko Marek PiekniDwudziestoletni2 semestr historia staroćąć˝ytnej Grecji
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ptsite.xlx.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Podeszła jeszcze do jednej z dwóch lip rosnących za
    domem. Wspięła się na palce i włożyła dłoń w małe
    zagłębienie między gałęziami. Palce odnalazły wiszące na
    kółku klucze, choć miały nadzieję nie znalezć niczego.
    Obróciła klucze w dłoni. A więc wyprowadził się na
    dobre. Ponaglała go SMS - ami, mając nadzieję, że jednak
    tego nie zrobi. Zalegające w przedpokoju kartony dawały
    jakąś namiastkę jego obecności. Teraz nie było już nic. Nawet
    wisiorka przy kluczach, który podarowała mu na pierwszych
    wspólnych wakacjach.
    Pobiegła do domu. Kartony rzeczywiście zniknęły,
    zostawiając na podłodze niezakurzony ślad.
    Więc teraz to już naprawdę koniec - pomyślała.
    Razem z kartonami Kuba wyniósł resztkę nadziei Agaty.
    Mimo to nie czuła nic oprócz zobojętnienia i pustki. Nie było
    płaczu, żalu, niepokoju. Tylko ta ustka. I świadomość, że
    Kuba - owszem - był, ale tak dawno, że to chyba nie mogła
    być prawda. Należało jeszcze zniszczyć po nim ostatni ślad.
    Agata rozmazała po podłodze kurz, zacierając granice miedzy
    światem Kuby a swoim. Koniec. Teraz nie łączyło ich już
    naprawdę nic. Otworzyła jeszcze drzwi na pole, aby wypuścić
    z domu męski zapach, inny niż ten, który pamiętała. Kuba
    najwyrazniej zmienił wodę toaletową na mocniejszą, bardziej
    w guście tej całej KatJi. I dobrze. To już nie był jej, Agaty,
    problem.
    - Tofi? Gdzie się schowałaś? - Przerzuciła uwagę na
    istotniejsze teraz rzeczy.
    Kocicy nie było. Agata otwierała po kolei drzwi do
    wszystkich pomieszczeń, szukając kota. Na końcu zajrzała do
    kuchni. Aż ją cofnęło, gdy poczuła ten sam, co w cukierni,
    obrzydliwy maślany zapach. Lodówka była zamknięta,
    sprawdziła. Więc dlaczego było tak mocno czuć? Rozejrzała
    się uważnie. Jej wzrok przyciągnęła kartka na stole. Zapisany
    karteluszek oparty był o kostkę masła.
    Krzywiąc nos z obrzydzenia - masło pachniało, a
    właściwie śmierdziało masłem jak nigdy wcześniej -
    przeczytała parę zdań.
    Zabieram swoje rzeczy. Klucze tam, gdzie zwykle. Tofi
    się okociła, przesunąłem karton pod stół w salonie, żeby czuła
    się bezpieczna. Aha, są dwa czarne. Cześć.
    - No to cześć - mruknęła. - Widać nie tak łatwo się kogoś
    pozbyć ze swojego życia.
    I jeszcze wyciągnął jej masło! %7łeby było miękkie! Bo
    zawsze zapominała i potem skrobała kostkę, wgniatając
    maślane wióry w kromki chleba. Ale po co właśnie teraz
    wyciągnął to masło?! Przecież już nie musi się o nią
    troszczyć! Zdenerwowana wrzuciła kostkę na półkę,
    zamykając ją wraz z intensywną wonią w lodówce. Cienie
    Kuby ciągle straszyły.
    Cholera! Tak się głupio zadumała nad tym masłem, że
    dopiero teraz dotarło do niej to, co Kuba napisał na kartce.
    Tofi urodziła! Agata cicho weszła do salonu. Karton, wsunięty
    pod nakryty długą serwetą stół, skutecznie odgradzał kotkę od
    reszty świata. Z pudła dochodziło głośne mruczenie. Agata
    ukucnęła i uniosła róg tkaniny.
    - Tofi...? A więc zostałaś matką - cicho zagadnęła kotkę. -
    I jak się czujesz? Pokażesz mi swoje dzieci?
    Nie wiedziała, jaka będzie reakcja Tofi. Kotki podobno
    wariują, gdy ktoś próbuje dotykać ich potomstwa. Nachyliła
    powoli głowę i przez chwilę oswajała wzrok z półmrokiem.
    Wreszcie zobaczyła Tofi. Kocica leżała na boku, jej lewe łapki
    były uniesione do góry, a przy brzuchu coś się ruszało i
    popiskiwało cichutko. Agata ostrożnie pogłaskała ulubienicę
    po głowie.
    - Byłaś dzielna? Bardzo bolało?
    Zwieżo upieczona matka najwyrazniej nie pamiętała już o
    bólu. Jeszcze nigdy nie mruczała tak głośno i radośnie. A jej
    wzrok był tak bardzo ludzki, pełen zdumionej miłości i
    zachwytu...
    Agata wycofała się ostrożnie. Nie dotykała na razie
    ciemnych kłębuszków, nie chciała zakłócać Tofi pierwszych
    chwil macierzyństwa.
    ***
    - No wysiądz, ty idiotko! Wysiądz wreszcie! - Agata
    głośno wydmuchiwała nos.
    Trzecia chusteczka nie obwieściła końca filmu. Czwarta
    właśnie nasiąkała słoną wilgocią, a Meryl Streep ciągle
    siedziała w samochodzie. Clint Eastwood dramatycznie
    ociekał deszczem, tysiące oglądających film kobiet wtulało się
    w jego mokre ubranie, a on wciąż czekał.
    I się nie doczekał. Agata odmierzyła mokry finał paczką
    chusteczek, zaryczana jak jeszcze nigdy na żadnym seansie.
    - Przynajmniej nie żałowała, że nie poszła z nim do łóżka
    - mruknęła do siebie. - A ja umiem tylko żałować, że czegoś
    nie zrobiłam. Nie wiem, która z nas jest bardziej stratna.
    Wyłączyła telewizor, ciągle mając przed oczami koniec
    filmu. Widok za oknem potęgował tylko zimno fizyczne i
    psychiczne. Sierpień wykluł się w deszczu, który padał tak,
    jakby nigdy nie miał przestać. Strużki wody płynęły po
    oknach, ciężkie krople bębniły o dach. Agata zrobiła sobie
    gorącej herbaty i zawinęła się w koc na łóżku. Podciągnęła
    kolana do góry, oparła na nich kubek i zapatrzyła w okno.
    Czereśnia przygięła się do ziemi wilgocią, niebo było szare
    jak popiół. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl