[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stało się wydarzeniem dnia. Nazajutrz Elaine Tyner zamierzała przedstawić prasie
pięciu kolejnych kongresmanów. Senatora Britta zachowała na poniedziałek, ten
przed wielkim superwtorkiem.
W schowku na mapy leżał list od Percy ego. Od młodego Percy ego z kliniki
rehabilitacyjnej, do którego Ned pisał na następujący adres: Laurel Ridge, skrytka
pocztowa 4585, Atlantic Beach, Floryda 32233.
Ned był w Atlantic Beach. Przed dwoma dniami przywiódł go tam ów list
i mocne postanowienie chciał wytropić Percy ego, ponieważ zwietrzył pod-
stęp. Zresztą nie miał nic lepszego do roboty. Był bogatym emerytem, nie miał
rodziny, o której warto by wspominać, poza tym w Cincinnati padał śnieg. Miesz-
kał w %7łółwiu Morskim, w gospodzie na plaży, i wieczorami zwiedzał bary przy
Atlantic Boulevard. Znalazł dwie znakomite restauracje, małe, zatłoczone knajpki
pełne młodych, pięknych dziewcząt i chłopców. Ulicę dalej odkrył bar U Pete a
i ostatniego wieczoru wyszedł stamtąd, zataczając się od nadmiaru zimnego piwa.
%7łółw Morski był tuż za rogiem.
Za dnia obserwował pocztę, nowoczesny budynek z cegły i szkła przy First
Street biegnącej równolegle do plaży. Skrytka numer 4585 znajdowała się mniej
więcej w połowie ściany upstrzonej osiemdziesięcioma innymi skrytkami. Ned
obejrzał ją sobie w tym skrzydle poczty panował stosunkowo niewielki ruch
próbował otworzyć zamek kluczykiem i kawałkiem drutu, a nawet spytał o nią
urzędnika za ladą w sali głównej. Niestety, urzędnik był bardzo nieuczynny. Przed
wyjściem Ned wsunął pod drzwiczki kawałek czarnej cienkiej nici. Miała ledwie
pięć centymetrów długości i nie rzucała się w oczy, lecz jej zniknięcie byłoby
dowodem, że ktoś sprawdzał pocztę.
Wiedział, że w skrytce jest jego list. List w jaskrawoczerwonej kopercie, któ-
ry przed trzema dniami nadał w Cincinnati, by następnie wsiąść do samochodu
i pojechać na południe. W kopercie tkwił również czek na tysiąc dolarów mło-
dy Percy potrzebował tych pieniędzy na zakup przyborów malarskich. W jednym
z wcześniejszych listów Ned wyznał mu, że miał kiedyś galerię sztuki współcze-
snej w Greenwich Village. Było to kłamstwo, bo nigdy żadnej galerii nie miał
napisał to jedynie dlatego, że mu nie wierzył.
Od samego początku podejrzewał, że coś jest nie tak. Przed wysłaniem pie-
niędzy próbował odnalezć Laurel Ridge, ekskluzywną klinikę dla narkomanów,
w której Percy miał jakoby przebywać. Był tam telefon, lecz w informacji powie-
dzieli mu, że jest to numer prywatny i zastrzeżony. Natomiast adresu nie było.
94
W pierwszym liście Percy wyjaśnił mu, że jest to miejsce supertajne, ponieważ
leczy się tam wielu potężnych dyrektorów i wysokich urzędników rządowych,
którzy uzależnili się od narkotyków. Brzmiało to całkiem niezle. Chłopak umiał
dobrze dobierać słowa.
I miał piękną twarz. Właśnie dlatego Ned nie przerwał korespondencji. Co-
dziennie podziwiał jego zdjęcie.
Prośba o pieniądze trochę go zaskoczyła, ale ponieważ się nudził, postanowił
wyruszyć w podróż do Jacksonville.
Zza kierownicy samochodu parkującego tyłem do First Street dokładnie wi-
dział pocztę, ścianę ze skrytkami oraz klientów wchodzących i wychodzących
frontowymi drzwiami. Szanse były niewielkie, ale co tam. Obserwował okolicę
przez małą lornetkę teatralną i od czasu do czasu czuł na sobie wzrok mijających
go przechodniów. Po dwóch dniach monotonne czuwanie zaczęło go nużyć, jed-
nak im dłużej tam siedział, tym większą miał pewność, że wcześniej czy pózniej
po list ktoś przyjdzie. Przecież musieli zaglądać do skrytki chociaż raz na trzy
dni. Pacjenci tajnej kliniki rehabilitacyjnej musieli otrzymywać sporo korespon-
dencji, prawda? Chyba że była to tylko przykrywka dla oszusta, który wpadał na
pocztę raz na tydzień, żeby sprawdzić, czy i kto wpadł w zastawioną przez niego
pułapkę.
Oszust pojawił się póznym popołudniem trzeciego dnia. Przyjechał garbusem.
Zaparkował obok Neda i niespiesznie ruszył w kierunku poczty. Był w zmiętych
spodniach koloru khaki, w białej koszuli, słomkowym kapeluszu i w muszce. Wy-
glądał na niespełnionego przedstawiciela plażowej cyganerii.
W środku dnia Trevor zrobił sobie długą przerwę, którą spędził w barze U Pe-
te a. Potem przedrzemał godzinkę przy biurku, żeby odespać piwny lunch, i do-
piero co się ocknął. Otworzył skrytkę numer 4585, wyjął z niej korespondencję
i szybko przejrzał. Niemal same śmieci wyrzucił je do kosza, wychodząc z bu-
dynku.
Ned uważnie go obserwował. Po trzech dniach nudy nareszcie coś się działo
był podniecony i ucieszony, że cierpliwość się opłaciła. Pojechał za garbu-
sem, a kiedy kierowca zaparkował przed małą, zapuszczoną kancelarią adwokac-
ką, Ned podrapał się w głowę i mruknął:
Prawnik?
Ruszył wzdłuż plaży, oddalając się od zabudowań Jacksonville. Minął Vilano
Beach, Crescent Beach, Beverly Beach, Flagler Beach i w końcu dotarł do swego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]