[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To nieprawda! Naumyślnie typujesz mnie na różne imprezy, może
nawet wyprzedzając innych, którzy mieliby na to ochotę.
- Większość kobiet marzy...
- Teraz będziesz mi wmawiał, że większość kobiet z przyjemnością
tak spędzałaby czas. Co mnie to obchodzi? Ja to ja. Nie mam ochoty tracić
Endra & pona
ous
l
a
d
an
sc
czasu dla twojej zakichanej firmy.
Boyd był do tej pory cierpliwy, bo miał trochę nieczyste sumienie, że
za jej plecami zadysponował jej osobą. Ale zaczynał już się denerwować.
- Czego ty właściwie chcesz? Mam rzucić posadę, żebyś nie musiała
chodzić na przyjęcia?
- A dlaczego by nie? Mógłbyś mieć inną pracę, taką, która będzie
zatrudniała tylko ciebie, nie żądając, by żona stanowiła bezpłatny dodatek
do twojej osoby.
Tego było już Boydowi za wiele.
- Czy to takie okropne - pytał ironicznie - że firma funduje ci wino,
zaprasza na kolacje do najelegantszych lokali, umożliwia uczestnictwo w
najbardziej prestiżowych towarzyskich spotkaniach? Rzeczywiście podle z
tobą postępują...
Odwrócił się, żeby odejść, ale Clare złapała go za ramię.
- Czy ty nie rozumiesz, czego oni ode mnie żądają? Muszę się
uśmiechać, być cały czas miła, czarować zupełnie obcych ludzi, którzy
często nawet nie znają angielskiego albo mają zupełnie przewrócone w
głowie i chcą mówić tylko o sobie i niczym więcej. Muszę udawać
zadowoloną, gdy obcy mężczyzni zaczepiają mnie albo się wręcz do mnie
dobierają, bo to klienci i nie wolno ich zrazić. Wiesz, jak się wtedy czuję?
Jak dziwka, której się w dodatku nie płaci.
Na twarzy Boyda malowała się wściekłość. - Dawno nie słyszałem
podobnych bzdur - rzucił z pasją i wyszedł z pokoju.
To była krótka kłótnia, ale chyba jedna z najgorszych, jakie im się do
Endra & pona
ous
l
a
d
an
sc
tej pory zdarzyły. Oboje zdawali sobie sprawę, że stało się coś złego. Clare
poszła do pracowni i zamknęła się na klucz. Była tak zła, że nie potrafiła się
skupić na obrazie, który malowała, i popełniła błąd, który zepsuł wszystko.
To wywołało w niej nową falę złości. Wstawiła na sztalugi nowe płótno i z
trudem panując nad nerwami zaczęła nakładać na nie farbę. Pół godziny
pózniej Boyd usiłował otworzyć drzwi do pracowni, a gdy się zorientował,
że są zamknięte, zaczął szarpać klamkę.
- Co z kolacją? - zawołał.
- Idz do diabła! - odpowiedziała. Walnął pięścią w drzwi.
- Na miłość boską! Wydoroślej!
Po chwili trzasnęły drzwi frontowe. Nie słyszała, żeby uruchomił
samochód, to znaczy, że poszedł piechotą. Pewnie do pubu, pomyślała.
Rzuciła pędzel i rozpłakała się ze złości. Tak dobrze dla niej zaczął się ten
dzień, a teraz... Zrobiła sobie zupę i zjadła ją w kuchni. Boyd pewnie
przekąsi coś w pubie, ale jeśli się spodziewa, że ona skruszona pójdzie tam
za nim, to się myli...
Tak się nieszczęśliwie złożyło, że właśnie tego wieczoru zadzwoniła
Melanie Stafford.
- Czy możesz rozmawiać? - spytała. Clare od razu zrozumiała, o co
chodzi.
- W porządku! Boyda nie ma.
- Peter przeniósł się do matki - zaczęła od najgorszego.
- Zawsze tak robi, kiedy się pokłócimy. - Westchnęła.
- Pewnie słyszałaś, co mi się przydarzyło podczas koktajlu? Peter
twierdzi, że mu zrujnowałam karierę. I że musi zacząć się rozglądać za
Endra & pona
ous
l
a
d
an
sc
nową pracą, bo teraz to już daleko w tej firmie nie zajdzie. - Przerwała i
dodała płaczliwym tonem: - Wiesz, on na dobre wprowadził się do matki!
- Chcesz powiedzieć, że cię opuścił przez takie głupstwo?
- Dla niego to nie jest głupstwo. Jego zdaniem to było ogromnie
ważne, żebym zrobiła dobre wrażenie... - Melanie zaczęła płakać.
- Posłuchaj mnie, Mellie! Według mnie, Peter zachowuje się jak
egoista. Myśli tylko o sobie i o swojej karierze. Czy pomyślał o tym, jak ty
się czujesz? Czy udzielił ci moralnego wsparcia? Przecież powinien ci
pomóc, tymczasem on cię jeszcze bardziej pogrąża. Mellie, czy ty mnie
słuchasz?
- Tak, tak, słucham - łkanie nie pozwalało jej mówić. - Ale Peter...
- Musisz się bronić. Powiedz mu, że jeśli w firmie dowiedzą się, że
opuścił żonę przez takie głupstwo, jak oblanie komuś kostiumu, jeszcze
bardziej zaszkodzi mu to w karierze. Zapowiedz, że się zapisujesz na kurs
dla firmowych żon" i po jego ukończeniu będziesz umiała zachować się w
każdej sytuacji.
- Ale jeśli skończę taki kurs, to on wtedy każe mi chodzić na
wszystkie spotkania organizowane przez firmę!
- Odmówisz! Powiesz mu, że dzieci podrosną i będziesz miała więcej
czasu, wtedy chętnie będziesz uczestniczyć w imprezach. Teraz dzieci są na
pierwszym miejscu. Zrób wszystko, żeby przyjął twoje warunki.
Wyjaśnijcie to sobie raz na zawsze. Cokolwiek zrobisz, nie pozwól, żeby
firma rządziła twoim życiem.
- Muszę to jeszcze przemyśleć - zastrzegła się Melanie.
- Myślenie nic tu nie da! Musisz działać! - nalegała Clare.
Endra & pona
ous
l
a
d
an
sc
Ale gdy odłożyła słuchawkę, wcale nie miała pewności, czy Melanie
uda się wymusić na Peterze ustępstwa.
Gdy Boyd przyszedł do domu póznym wieczorem, Clare leżała już w
łóżku, światło było zgaszone. Boyd przebrał się w łazience i cicho wsunął
do łóżka. Przez chwilę leżał w milczeniu. Potem wziął ją za rękę i spytał
szeptem:
- Zpisz?
Nie odpowiedziała. Uwolniła rękę i odwróciła się do niego plecami.
Po chwili usłyszała, jak spokojnie oddycha. Spał. Ona nie mogła jednak
zasnąć i długo leżała
w ciemności. Czuła się więzniem w małżeństwie. Chciała być w
związku partnerskim, a znalazła się w klatce.
Następnego dnia zawarli coś w rodzaju zawieszenia broni i na
weekend razem pojechali do matki Clare. Wydawała duże przyjęcie z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]