X

logo
 Pokrewne IndeksFerrero Bruno 49 bajek. KrĂłtkie opowiadania dla ducha.compressed(1)Vian Boris MrĂłwki OpowiadaniaBarker Clive 5 opowiadanLe Guin U. K. Opowiadanie świataUrsula K.Le Guin Cykl Ziemiomorze (1) Czarnoksiężnik z ArchipelaguLe Guin Ursula K. Świat RocannonaMajor Ann BliśĹźniaczkiDiana Bold [Lords of Scandal 01] The Wager (pdf)Agata Christie NiedokośÂ„czony portretJedwabne a zbrodnie na Kresach 1939 1941 prof. Jerzy Robert Nowak
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    W pewnym miejscu musieli obejść występ skalny, pod którym ziała przepaść. Zcieżka
    była równa, lecz miejscami szeroka najwyżej na stopę, a śnieg zaczynał topnieć. Jezdz-
    cy puścili minule wolno i szli za nimi. Powiedzieli Satti, że powinna stawiać stopy w śla-
    dach zwierząt. Wybrała więc sobie jednego minula i podążała za nim krok w krok. Ob-
    rośnięte wełną pośladki zwierzęcia drgały nonszalancko; minul szedł niedbale, od cza-
    su do czasu zatrzymując się, by spojrzeć ze znudzeniem w mglistą otchłań. Nikt się nie
    86
    odezwał, dopóki wszyscy nie znalezli się na bezpiecznym terenie. Wtedy zaczęto śmiać
    się i żartować, a parę osób zrobiło gest góry-serca w stronę Silong.
    Z wioski rogaty szczyt był niewidoczny; widać było tylko wielki masyw bliższej góry
    i skrawek ściany od północnego zachodu. Wioska kipiała zielenią, otwarta na północ i
    południe, doskonałe letnie pastwisko, idylla. Nad rzeką rosły drzewa, Odiedin pokazał
    je Satti. Były wielkości jej małego palca. W Okzat-Ozkat te same drzewa osiągały wiel-
    kość krzewów. W parkach Dowza City przechadzała się w ich cieniu.
    W wiosce miał miejsce zgon; młody mężczyzna zaniedbał skaleczenie na stopie i
    umarł z powodu zakażenia krwi. Przechowywano jego zwłoki w śniegu, czekając na po-
    jawienie się maz. Skąd wiedzieli, że zbliża się grupa Odiedina? Jak to wszystko zorgani-
    zowano? Satti tego nie rozumiała, ale nie łamała sobie głowy. W górach było wiele rze-
    czy, których nie pojmowała. Na razie była bezradna jak dziecko.  Bylibyśmy jak dzieci... .
    Kto to powiedział? Cieszyła się, że może iść, siedzieć w słońcu, podążać za zwierzęciem.
     Dokąd mnie w swej dobroci przewodnicy wiodą, tam idę, idę lekko... .
    Dwaj młodzi maz opowiedzieli pogrzeb. Tak się to tutaj nazywało. Jak wszystkie ry-
    tuały, i ten polegał na narracji. Przez dwa dni Siez i Tobadan siedzieli z rodziną zmarłe-
    go, jego ojcem, ciotką, siostrą, przyjaciółmi, kobietą, która od pewnego czasu była jego
    żoną  i wysłuchiwali wszystkich, którzy chcieli o nim mówić, opowiadać, kim był, cze-
    go dokonał. Następnie to oni opowiedzieli o wszystkim od nowa, uroczyście i w cere-
    monialnych zwrotach przy cichym tabat, tabat bębenka, śląc słowa nad ciałem owinię-
    tym białym, cienkim, ciągle zamarzniętym materiałem. Była to pieśń pochwalna, ubra-
    nie życia w słowa, uczynienie go częścią niezmierzonego przestworu opowiadania.
    Potem Siez o pięknym głosie wyrecytował zakończenie historii o Penan-Teran, mi-
    tycznej parze bohaterów, szczególnie ukochanych przez Rangma. Penan i Teran byli
    młodymi wojownikami z Silong, którzy ujeżdżali północny wiatr, zjeżdżając na nim z
    gór jak na eberdynie i rzucając się na nim w bitwę przy furkocie proporców, by walczyć
    z odwiecznym wrogiem Rangma, ludzmi morza, barbarzyńcami z zachodnich równin.
    Ale Teran poległ w walce, a Penan osiodłał południowy wiatr, wiatr od morza, pofrunął
    na nim w góry, rzucił się z niego w przepaść i zginął.
    Ludzie słuchali i płakali, a w oczach Satti pojawiły się łzy.
    Potem Tobadan uderzył w bębenek tak, jak jeszcze nigdy dotąd, nie cicho, w rytmie
    serca, lecz gwałtownie, nagląco, na co ludzie podnieśli zwłoki i ruszyli z nim w procesji.
    Wynieśli je z wioski przy nieustającym bębnieniu.
     Gdzie go pochowają?  spytała Odiedina.
     WT żołądkach geyma.  Maz wskazał na odległe kamienne wieżyce na jednym z
    potężnych skalnych wzniesień nad wioską.  Zostawią go tam, nagiego.
    To lepsze niż leżenie w kamiennym domu, pomyślała. I o wiele lepsze niż ogień.
     %7łeby mógł jezdzić na grzbiecie wiatru  powiedziała.
    87
    Odiedin obrzucił ją spojrzeniem, a po chwili pokiwał w milczeniu głową.
    Nie był zbyt rozmowny, a jeśli się odzywał, to na ogół sucho i surowo. Jednak do tej
    pory Satti czuła się już zupełnie swobodnie z jego towarzystwie, tak jak on w jej. Pisał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl







  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.