[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Znalazłem Lissę Reynard - beznamiętnie oznajmił March, a Pilcher aż sapnął ze zdumienia. - Niech pan siada.
Zamówił dla detektywa śniadanie i zaczął mu wykładać szczegóły swojego odkrycia. Tymczasem pan Pilcher,
który pędził co koń wyskoczy do Bath i nie miał okazji zjeść niczego wcześniej, z wdzięcznością zajął się
posiłkiem, złożonym z jaj na szynce, cynaderek i chleba z masłem. Kiedy skończył, nieśmiało wyraził nurtującą go
wątpliwość.
- Cieszę się, że w końcu znalazłeś poszukiwaną osobę, milordzie. Ale co ja mam z tym wspólnego? Jeśli wiesz,
panie, gdzie ona jest, to z pewnością nie potrzebujesz moich usług.
- Przeciwnie. - Uśmiech lorda Marchforda nie wyglądał dobrodusznie. Jonas Pilcher pomyślał, że jest wręcz
złowrogi, lecz starał się mieć nadzieję, że nie będzie musiał nikogo zamordować. - Zamierzam zrujnować pannę
Alison Fox i w tym celu potrzebuję pańskiej pomocy.
Pan Pilcher wytrzeszczył oczy na hrabiego.
- Zrujnować? - powtórzył. Zmarszczył nos, poczuł się bowiem bardzo niepewnie.
- Powinienem raczej powiedzieć, że pomogę jej doprowadzić się do ruiny osobiście. - Wzruszył ramionami na
widok zdziwionej miny detektywa. - To jest szulerka, Pilcher. Grą w karty zarabia na utrzymanie, przypuszczam,
że niezgorzej. Chcę położyć kres temu procederowi. Myślę, że spędziłem w Londynie dość czasu przy zielonym
stoliku, by rozszyfrować jej metody. A pana zatrudniłem do poszukiwań Lissy Reynard, ponieważ rekomendowano
mi pana jako specjalistę od demaskowania karcianych oszustw.
- Słusznie, milordzie. Proszę nie myśleć, że się chwalę, ale znam wszystkie możliwe triki. Jeśli więc chcesz,
47
panie, żebym złapał szulerkę na gorącym uczynku, to jestem do tego najwłaściwszym człowiekiem. Wiem, jak się
znaczy karty i jak się chowa asy w rękawie.
Hrabia zatarł ręce.
- Znakomicie, Pilcher. Wobec tego musi pan wziąć pod obserwację dom mojej ciotki. Tam obecnie mieszka ta
panna Fox. Nie wolno jej wyjść z domu i kupić ani skrawka koronki tak, żeby pan o tym nie wiedział. Poza tym
panna Fox ma wspólnika, więc chcę mieć dokładne meldunki o ich schadzkach.
- Co mam zrobić, jeśli przyłapię tę kobietę na niecnym występku? - spytał detektyw.
March znów błysnął złowrogim uśmiechem.
- Po prostu dać mi znać. Będę w pobliżu.
Przez chwilę pan Pilcher milczał. Potem, zdobywszy się na odwagę, powiedział:
- Czy wolno mi spytać, milordzie, co wtedy zamierzasz? Sądzę, że możesz mieć trudności z doprowadzeniem do
aresztowania jej za oszustwo.
- Zdaję sobie z tego sprawę, Pilcher. Nie zależy mi na wysianiu jej za kratki. Zrobimy inaczej. Kiedy ustalimy, w
jaki sposób oszukuje, osobiście zdemaskuję ją przy stoliku. Jeśli dopisze mi szczęście, będzie tam dużo dobrych
znajomych mojej ciotki.
Jonas Pilcher wyraznie nic nie rozumiał. Wąsiki mu drżały, a rozbiegane, koralikowe oczka usiłowały coś
wyczytać z twarzy zleceniodawcy. Hrabia z irytacją machnął ręką.
- Nie rozumie pan? Moja ciotka natychmiast zwolni pannę Fox. Plotka o tym rozejdzie się po Bath lotem
błyskawicy i ta kobieta już nigdy nie dostanie posady w dobrym domu. W ten sposób straci dostęp do tych ludzi,
których dotąd oskubywała, korzystając z ich nieświadomości. A ponieważ przylgnie do niej miano szulerki, będzie
miała poważne kłopoty także w londyńskich domach gry. Krótko mówiąc, Alison Fox znajdzie się w całkowitym
osamotnieniu, bez pensa przy duszy i bez przyjaciół. Sprawiedliwa kara dla człowieka, który sprowadził tyle
nieszczęść na innych.
Hrabiemu nasunął się przed oczy obraz Alison sprzed trzech dni. Tę twarz przerażonej, zagubionej kobiety miał
w pamięci jeszcze długo po wyjściu z domu ciotki tamtego wieczoru. Przez wiele godzin perswadował sobie, że
nie mógł tego widzieć, że mu się tak tylko wydawało. Wreszcie jednak odzyskał trzezwość sądu. Nie było powodu
ulegać nagłemu atakowi współczucia dla tej smukłej uwodzicielki. Zasłużyła na swój los, a on będzie miał
satysfakcję, jeśli spowoduje jej upadek.
- Rozumiem - skonstatował krótko pan Pilcher. Otarł z warg resztki jedzenia, po czym wstał od stołu. Zmierzył
[ Pobierz całość w formacie PDF ]