[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mogł a istnieć sama z siebie. Była zwyczaj ną, t ymczasową liczbą
zespol oną, równi e ni ereal ną co pierwi astek z 1. Takie liczby przed
st awi ano przy pomocy zapi sów grafi cznych, kt óre w naszych cza
sach służą opi sywani u zwi ązków chemi cznych. Dl a przykładu, licz
bę 156 uważano za wykwi t liczby 7 i ni gdy nie zapi sywano j ą
inaczej jak przy pomocy f ormuły 77 plus 7 plus 7 plus 77.
7
Z kolei 11 zazwyczaj pi sano j ako 3 plus 5 plus 3. Czyni o
no tak, aby w zapi sach l i czbowych można było odnal ezć syme
trię, a t akże by w prost y sposób prowadzi ły do 1".
Mi eszkańcy Atl asu uważal i 11 za wielki ' kl ucz magi i ' .
Składa się ona bowi em z dwóch liczb wyrażaj ących akt stawani a
się 1". Równi e i st ot ną liczbą, wyrażaj ącą ducha 1, była 37 poni e
waż mnożąc j ą przez 3 ot rzymuj e się 111, trzy j edynki , kt óre na-
55
st ępni e dzi el one w nieco i nny sposób dają wyni k w postaci 1. Za
zwyczaj myśli się o 48 j ako 37 plus 11 niż j ako 4 pomnożonej
przez 12" - głosił popul arny el ement ar z pochodzący z pi erwszych
dni Atl asu. Naukę myśl eni a w ten właśni e sposób uznawano za
szczególny obowi ązek mora1ny.
Atl anci , podobni e jak my uważali 7 za liczbę doskonałą".
Aczkol wi ek mieli ku t emu i nne powody. Ot óż 7 była pr zede
wszyst ki m ogni wem Å‚Ä…czÄ…cym Zi emi Ä™ z Wenus . Ni e potrafi Ä™ jed
nak wyj aśnić, skąd się wzięło to przekonani e. Była liczbą Atl i "
oraz domem sukcesu" (podczas gdy 2 była domem bi t wy"),
a także łaską, del i katności ą, spokoj em, ozdrowi eńczą mocą i ra
dością Zr o" w równej mierze, co grą fosforu", tym ni emni ej , wielu
mat emat yków poddawało j ą ostrej krytyce. Swego czasu doszło
juz ni emal do porozumi eni a, aby zastąpić ją 8, a jej ekstatyczny
związek" - 31, liczbą 33. Pomi mo głęboki ego zai nt eresowani a
podobnymi i deami , mat emat yka. Atlasu osiągnęła taki stopi eń za
awansowani a, który jeśli nawet nie przewyższał znanej nam obec
nie mat emat yki , to dzięki przeni kni ęci u jej t eor emat ów do myśli
Eukl i desa i Pi t agorasa stał się dla naszej cywilizacji odskoczni ą
umożl i wi aj ącą jej dalszy rozwój .
W gestii Wysoki ego Domu znaj dowało się inicj owani e
dzieci, kt óre wraz z ukończeni em trzeci ego roku życia odst awi ano
od mat ek i pr zekazywano w ręce opi ekunów z klas niższych. Ki e
dy zaś wkraczały w okres doj rzewani a, uznawano j e za got owe do
inicjacji i przysyłano do nich l egata z Wysoki ego Domu. Dopi er o
w j ego obecności ich rodzice zaznaj amial i je ze Zro, a nast ępni e
każdy członek domu" , kt óry mi ał na to ochot ę, czyli w prakt yce
każdy, wt aj emni czał je w arkana dzi ałani a". Cer emoni e te za
zwyczaj trwały bardzo długo i były wyczerpuj ące do tego stopni a,
że podczas ni ektórych z nich dzieci ocierały się o śmi erć. Ni e uzna
wano t ego wszak za wielkie nieszczęście, a wręcz przeci wni e, nie
które szkoły magi czne t rakt owały podobny zbieg okoliczności j ako
dobry omen. Przedstawiciele Wysokiego Domu mieli większe pra-
56
wa do dzieci niż ich rodzice. Czasami nawet osobiście przeprowa
dzali inicjację, co uważano za wielki zaszczyt, choć inicjacje taki e
zazwyczaj kończyły się fatalnie. W wyj ątkowych przypadkach mę
skie dzieci posyłano Atli na pożarci e. Rodzi ce szczęsnego dziecka
aut omat yczni e awansowal i w hierarchi i społecznej , ot rzymuj ąc
szczegól ne przywileje, a niekiedy nawet przenosząc się do Domu
Domów" . Nat omi as t każdy mi eszkani ec Wysoki ego Domu za
kładał maskę, ki edy tyl ko pokazywał się publ i czni e, aby nie wy
szło na jaw, że j ego wygl ąd jest zbl i żony do wygl ądu osób mu
podl egłych. Owe rozporządzeni e weszło w życie po t ym, jak do
szło do zawi ązani a Wielkiej Konspi racj i , o czym opowi em w roz
dziale poświ ęconym historii Atlasu.
57
O PODZIEMNYCH OGRODACH
ATLASU, ORAZ O RZEKOMYCH
ZWIZKACH ATLANTÓW
Z INKUBAMI, SUKKUBAMI
I DEMONAMI CIEMNOZCI
Ws pomi nał em już o pogardzi e, j aką Atl anci darzyl i kró
l est wo rośl i n. Z podobny m pol i t owani em odnosi l i się do zwi e
rząt, w t ym r ówni eż do l udzi . Zape wne wypływał o t o ze spo
st r zeżeni a, że j ak na i stot y o wys oki m s t opni u złożoności ,
wyj ąt kowo l i cho radzą sobi e w życiu, j uż wi ęcej uwagi po
święcal i mi ner ał om, poni eważ uważal i j e za bezr adne. Pod każ
dym z domów drążyl i w skałach t unel e, kt ór e pr zyj mowały
post ać grot o f ant ast ycznych ks zt ałt ach. Ni ekt ór e z ni ch mi ały
f ormę wi el ości anów, i nne t worzyły strzel iste łuki . Każdy dom"
posi adał dwadzi eści a t aki ch ogr odów. Upr awi ano j e przy po
[ Pobierz całość w formacie PDF ]