[ Pobierz całość w formacie PDF ]
swoje negatywne lub pozytywne uczucia, i nawet nie wiesz, że są to twoje projekcje.
Projekcja jest czymś tak potężnym, iż rzutowane na ciebie cudze negatywne emocje mogą wywołać w
2005-09-20 10:02
file:///D:/Cache/MINDELL%20Arnold%20-%20O%20pracy%20ze%20sniacym%20cialem.html
tobie chorobę. I odwrotnie: pozytywna projekcja jest w stanie wzmocnić cię lub sprawić, że poczujesz się
lepiej. Jung, mówiąc o projekcji, miał na myśli uczucie poirytowania na kogoś lub doznawania silnych
przeżyć, gdy o kimś myśli. Jak wiadomo, ludzie mogą rzutować na innych wszystko, ci znajduje się w nich
samych, a czego sami sobie jeszcze nie uświadamiają. Możemy projektować swoją mądrość lub głupotę, brak
uczuć, nietolerancję, egoizm, błyskotliwość i tym podobne.
Najważniejszy problem związany z projekcja polega na tym, że nadzwyczaj trudno jest się jej pozbyć.
Wiele rzutowanych negatywnych uczuć tkwi w ludziach latami. Nie omijają one nawet psychologów, którzy
zawodowo zajmują się ich rozpoznawaniem i powtórną integracją. Dostrzec projekcję w sobie samym jest
prawie niemożliwe.
Niektóre projekcje można usunąć poprzez intensywną pracę nad sobą, ale bardzo częto konieczne jest ich
przeżycie, to jest wejście w rzeczywistą walkę z sobą, na którą coś rzutujemy. Walka ta, jak łatwo sobie
wyobrazić, przynosi znaczne lepsze efekty, jeśli jesteśmy w stanie dostrzec przeciwnika w sobie samych.
Niemniej jednak, gdy są to zmagania na śmierć i życie lub gdy my właśnie okazujemy się ich ofiarą, należy
zajmować się przede wszystkim zewnętrzną rzeczywistością, o projekcji zaś mówić dopiero w drugiej
kolejności.
Projekcje często związane są z życiem ciała, co stanowi jeden z powodów, dla których tak trudno jest je
zintegrować. Stwierdzenie to uzyskuje pełny sens dopiero wówczas, gdy przypomnimy sobie, że sny są
lustrzanym odbiciem tego, co dzieje się w ciele. W snach znajdują się również projekcje, stąd też nierzadko
przeplatają się one z chorobą.
Pomyślmy o kim, kogo nie lubimy. Osoba ta najprawdopodobniej jest dla ns w jakiś sposób niebezpieczna,
inaczej bowiem byśmy się nią aż tak nie przejmowali. Nie kocha nas, nie popiera, jest zbyt dominująca, zła,
zle do nas nastawiona itp. Ta negatywna osoba lub dokładniej negatywna projekcja zwykle okazuje się
negatywnym sposobem, w jaki traktujemy pewne aspekty samych siebie.
Różni szamani i uzdrowiciele dawno już nieświadomie wiedzieli o tym, jaką moc może mieć projekcja.
Stąd też na całym świecie, w Chinach, Indiach, Afryce, Ameryce Południowej i na Alasce rozpowszechniony
jest pogląd, że człowiek choruje wówczas, gdy któryś z jego wrogów używa wobec niego czarnej magii.
Dzisiaj, dzięki wysiłkom współczesnej psychologii, nie tylko wiemy, jak szkodliwi mogą być wrogowie, ale
wiemy również, że często istnieją oni w nas samych.
W historii, którą chcę teraz przedstawić, zobaczymy, w jaki sposób choroba wiąże się bezpośrednio z
istnieniem w nas wewnętrznych negatywnych postaci. Przyszedł do mnie kiedyś mężczyzna z wielkim
wolem: był to guz okalający gruczoł tarczycowy. Mężczyzna projektował potworne rzeczy na swojego ojca.
W żaden sposób nie potrafił uwolnić się od dzikiej nienawiści do niego, mimo iż przez wiele lat chodził do
różnych terapeutów. Jego zdaniem ojciec był zimnym, dogmatycznym i sztywnym człowiekiem, który
chciałby o wszystkim decydować. Jednak pacjent ów nie przyszedł do mnie z powodu swoich problemów z
ojcem. Twierdził, że chciał mnie zobaczyć, ponieważ przerażało go ogromne wole i myśl o operacji.
- No tak - powiedziałem, gdy pokazał mi swój potworny guz na gardle. - Jak go czujesz?
- Nie czuję tam żadnego bólu - odparł. - W ogóle swoim ciałem specjalnie się nie interesuję, tak że nie
sądzę, żeby terapia idąca w tym kierunku była dla mnie odpowiednia. Szczerze mówiąc, praca z ciałem
wydaje mi się obca i po prostu mnie drażni.
- W porządku - zgodziłem się. - Będziemy robić tylko to, co chcesz.
- Ale ja nie wiem, co chciałbym robić. Wiem tylko, że czuję się okropnie. Proszę cię, pomóż mi. Przez
dziesięć lat rozmawiałem z różnymi analitykami o tym swoim cholernym ojcu i mam już tego dość. Wiem o
nim wszystko i nadal go nienawidzę!
Przy tym ostatnim zdaniu mocno klepnął się w kolano.
- Nienawidzę go! - Znowu uderzył dłonią w kolano, po czym zaczął krzyczeć: - Arny, ja po prostu
okropnie nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę!
Cały czas walił w swoje biedne kolano. Jestem dość dobrze wyposażony na wypadek takiej reakcji i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]