[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i wszyscy, którzy mu służą, zostali na pozostałą część rejsu zamknię-
ci!
Siwara zwróciła się do Kaspela jak do niegrzecznego dziecka.
Czy to twoja sprawka? zapytała łagodnie.
Kaspel rzucił jej przelotny, żałosny uśmiech i przytaknął.
Klasnęła w dłonie i odwróciła się od nich.
Dlaczego dochodzi do takich sytuacji? Kaspel, czemu nie przyjmujesz moich decyzji jako
ostatecznych?
Mężczyzna w błękicie nie odpowiedział.
Froar, nie mam pretensji o to, że cię to rozgniewało. Ja też jestem oburzona, lecz...
Widać było, że szuka usprawiedliwienia dla Kaspela. Ale Froar przerwał jej i wskazał
na Gene'a.
Jego lepiej też zamknij! Pomaga Kaspelowi!
Odwróciła się gwałtownie w stronę młodzieńca.
Czy to prawda? Zresztą nie musisz odpowiadać. Powinnam była sama się tego domy-
ślić. Kaspel, jak mogłeś mi coś takiego zrobić? Powiedziałeś mu, żeby mnie rozkochał w sobie, tak?
I nie wziąłeś pod uwagę moich uczuć? Myślałeś, że mogłabym...
Nie miał dla ciebie żadnych względów! wtrącił Froar z triumfem. Zrobiłby wszystko, abyśmy
tylko nie dopłynęli do Kof. Gotów byłby nawet cię zabić, moja mała księżniczko!
Spojrzała uważnie na niego, tupiąc gniewnie nogą.
Froar! Czy wiesz, co mówisz?
Uśmiechnął się chytrze.
Sama go spytaj, jeśli uważasz, że powie ci prawdę.
Spojrzała na Kaspela, który skinął bez słowa. Otworzyła usta z przerażenia i cofnęła się o krok.
Zorientowała się, że zbliżyła się tym samym do Gene'a i odskoczyła od niego jak opa-rzona. Marza
znowu pojawiła się w drzwiach, obserwując wszystko w milczeniu.
Siwara przechyliła głowę do tyłu w ataku histerycznego śmiechu.
Czy kiedykolwiek jakaś kobieta była tak omotana siecią intryg?
Zmiech zamarł na jej ustach i ukryła twarz w dłoniach, zawstydzona swym wybuchem.
Wszyscy trzej mężczyzni podeszli do niej jednocześnie, by ją pocieszyć, spojrzeli na siebie i
zatrzymali się. Gene i Kaspel popatrzyli groznie na Froara, którego kamienny wzrok pełen był
wzgardy. Widząc to, Siwara uczyniła gest, jakby ich odpychała. Opuściła ręce wzdłuż ciała i z
godnością uniosła głowę.
Oświadczam, że od tej chwili wszystkie sprawy dotyczące statku są w rękach Froara i tych, którzy
są mu wierni.
Na upartej twarzy Froara ukazał się błysk triumfu, gestem zwycięstwa przegarnął swoje siwe włosy.
Kaspel w jej oczach błysnęły łzy; otarła je gwałtownie trudno mi uwierzyć, że mógłbyś mnie
zabić. Kochasz mnie, wiem o tym. To nie ty byś mnie zabił, ale twoje oddanie dla Nanich. Rozumiem
cię. To, co chcę powiedzieć, nie płynie z mojego serca, ale jest wyni-kiem poczucia
odpowiedzialności, którym muszę się kierować. Bo ja też ciebie kocham, Kaspel. Z całego serca.
Jestem ci wdzięczna za lata opieki i nauki. Ale teraz to ja decyduję
urwała, z trudem łapiąc powietrze, jakby nie była pewna, czy powinna kontynuować.
Musisz pozostać w swoim pokoju, Kaspel. Froar wyznaczy ludzi, którzy będą cię pilnowali.
Jeśli nie zrobisz żadnego głupstwa, nic ci się nie stanie... Prawda, Froar?
Człowiek w purpurze przytaknął.
Z zewnątrz dobiegało ciche zawodzenie wiatru.
Podłoga zaczęła chwiać się pod ich stopami. Siwara podeszła do ściany i oparła się o nią, aby
utrzymać równowagę. %7łółta tkanina jej szat zawirowała jak płomień.
A co z nim? Froar wskazał na Gene'a.
Pójdzie z Kaspelem wykrzywiła pogardliwie usta.
Zwietnie!
Na twarzy Froara malowała się satysfakcja. Obrócił się, dając znak ludziom, czekają-
cym w korytarzu. Na odgłos ich kroków Kaspel ukrył twarz w dłoniach, zgarbiwszy się z żalu.
Siwara dotknęła jego palców gestem pocieszenia.
Siwaro ciągnął Froar ty również musisz być strzeżona. Radzę tak z uwagi na twoje własne
dobre. To prawda, że Kaspel będzie naszym więzniem szyderczo uśmiechnął się do mężczyzny w
błękicie ale nie wiemy, jak długo nim pozostanie.
Ludzie z korytarza otoczyli Kaspela i Gene'a. Froar podniósł głos tak, aby go dobrze usłyszeli.
Nie mamy pewności, czy ci ludzie dochowają nam wierności. Mogą zostać namówieni przez
Kaspela, aby go uwolnili. Mogą zostać przekupieni. Wiem, że niektórzy z nich są mi wierni, ale nie
wszystkich jestem pewny. Ale od tej chwili każdy winien najmniejszego niepo-słuszeństwa wobec
mnie niech się ma na baczności! Czy mam twoją zgodę?
Przytaknęła energicznie, aby usłyszeli ją służący.
A więc, Siwaro, do końca podróży musisz pozostać w swych komnatach. Będę ci przysyłał posiłki,
tak, by nikt nie mógł cię otruć. A tobie nie wolno opuszczać kabiny.
Rozumiem zgodziła się z powagą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]