logo
 Pokrewne Indeks10. May Karol Benito JuarezAngel Shifters 2 Angel's Power Erin M. LeafCities in Flight James BlishGrć™tkiewicz Ewa Szminka w kolorze cyklamenuNa kaśźde jego śźć…danie Sara FawkesHardy Kristin Zawsze walentynkiSparks Nicholas Noce w Rodanthe_2HAVLICEK Petrolejove lampyPlaton ListyDiana Palmer MiśÂ‚ośÂ›ć‡ bez granic
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alpsbierun.opx.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    %7łargon nie był u kapitana Eustazego tak często w użyciu, jak obce języki, wobec czego sens
    przemówienia ustępował miejsca pompa-tyczności i pewnej przypadkowości wyrzucanych słów. Ze
    zwykłą sobie wyszukaną dworskością wobec kobiet, które zawsze raczył przydomkiem  moja
    królowa , jako że i one były w delegacji, mówił dalej:
    -Aufder reszffas wi malke tojer, woj is bojse r ega in bajs bacholis witstu a ojwer bru miel der
    ben, thun i mazzik zajn, liche un hinnoma. Ir welen aufjam thun jom kipper. Du bistjacer hor un
    dibuk. Bas koi mewassen zajn un ich asernio: law nit gegesztoj thun a mile! Menoche aufjam un ad
    mejoch szonim dem guten klajninke ingelf*
    Na zakończenie przemówienia kapitan Eustazy najniespodziewa-niej przeszedł na język polski:
    - W ósmym dniu jego życia będziecie już w Nowym Jorku. Tam dokonacie obrządku!
    Tak było na  cichej pod względem religijnym linii północnoatlantyckiej, na której umysły
    pasażerów były zaprzątnięte przede wszystkim sztormami, górami lodowymi i mgłami. Inaczej działo
    się na linii palestyńskiej, gdzie pokłady  Polonii kipiały od pątników do Ziemi Zwiętej oraz od
    wracających po dwóch tysiącach lat do Ziemi Obiecanej.
    Baśniowy Stambuł jawił się przed oczami pasażerów jak miraż o wschodzie słońca. Wynurzające
    się z perłowej mgły mury Seraju i iglice minaretów-rycerzy nad kulistymi kopułami meczetów
    przywodziły na myśl pochód zwycięskiego Islamu i rozkosze raju Mahometa.
    W przeciągu dwóch tygodni dwukrotnie powtarzał się ten obraz, podobnie jak widok przejścia
    pomiędzy wyspą Tenedos a lądem, na którym stała Troja. Miejsce to budziło najżywsze
    zaciekawienie pasażerów. Ich pytania na temat Troi wykształciły dożywotnią drobiazgową
    znajomość tych spraw u nawigatorów  Polonii .
    Dziewięć lat walczono na widocznej stąd ziemi o najpiękniejszą kobietę świata, poczętą z
    łabędzich zalotów Zeusa do Ledy - smutnej do tego czasu, bezdzietnej żony króla Sparty, Tyndareosa,
    zanim dzięki Zeusowi nie stała się matką pięknej Heleny, Klitajmestry, Kastora i Polideukesa,
    inaczej Polluksa. Rodzeństwo to miało się wykluć z dwóch jaj wydanych wówczas przez Ledę. Na
     Polonii Ledę uważano za matkę  Iliady i  Odysei . Ojcem był łabędz. Tak z zapałem oświecano
    ciekawych tych spraw pasażerów.
    Zwiątynie starożytnej Grecji przenosiły w świat mitologii i niezliczonych bóstw, których bosko-
    mitologiczne poczynania - zamknięte w przenośniach - zniżane były do codzienności współczesnej
    cywilizacji. Trzeba było być wielkim znawcą życia, które zbudowało te wszystkie świątynie,
    utworzyło granice państw, przebrało mieszkańców tych krajów w odmienne szaty i narzuciło im
    odmienny sposób wyrażania swych wierzeń, by nie doznać zaburzeń myślowych. Rodziły one na tej
    linii wielkich niekiedy, ale nikomu nie znanych reformatorów współczesnych.
    W atmosferze bosko-mitologicznych oparów na wszystkich pokładach  Polonii modlono się i
    grzeszono. Modlono się odmiennie, grzeszono jednakowo. Modły odbywały się jawnie, grzeszenie
    prawie jawnie.
    W tę kipiel  wierzeń na palestyńskiej linii wpadł jeden z kapitanów z Polsko-Brytyjskiego
    Towarzystwa Okrętowego (Gdy-nia-Londyn), na razie obejmując stanowisko starszego oficera.
    Młodość swą spędził wśród lodów Arktyki, na statkach badawczych pozbawionych uroków
    mitologii. %7łegluga z Gdyni do Londynu obfitowała w kolce zupełnie odmienne, przeważnie w postaci
    pasażerów na gapę, a stały pośpiech na tej linii nie zostawiał wiele czasu na filozofię.
    Te zawiłe sprawy mitologiczno-religijne, w braku elementarnego w nich rozeznania, oszołomiły
    nowo przybyłego. Nie zdołał pamięciowo ogarnąć: KTO? CO? i GDZIE? czyni z KIM? i JAK?
    Zamęt kipiał pod czaszką stałe zdumionego oficera od tego, co słyszał i widział. Usiłował
    uporządkować wtłaczane mu przez %7łYCIE na tych wodach wiadomości. Automatycznie, chyba
    wbrew własnej woli, zaczął głosić reformy, jakie należałoby zaprowadzić na tej linii.
    Jako starszy oficer, na swych porannych, JUTRZENK witających wachtach, dzielił się swymi
    spostrzeżeniami i koniecznymi według niego projektami reform z oficerem pełniącym razem z nim
    służbę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl