logo
 Pokrewne Indeks0903. Dunlop Barbara Skandale w wyĹźszch sferach 04 Prawdziwe szczęścieGR790. (Duo) Winston Anne Marie Szczęśliwy powrĂłtJane Heller Szczęśliwe gwiazdy164. Pamela Toth Teraz i na zawsze45. Britton Pamela Gra o szczęścieJeff Lindsay Dexter 2 Dearly Devoted Dexterumowy w obrocie gospodarczym05. Ja cić™ kocham, a ty śÂ›pisz, wampirze Kerrelyn Sparks398. Gerard Cindy Dzikie serca 01 Ni srebro ni zśÂ‚otoSean Michael Velvet Glove Volume IV
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ptsite.xlx.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    przeszkadzało kopanie Paige...
    - Dobrze mi, jak jest...
    - No cóż, jeśli tak sądzisz. - Pochyliła się, podniosła siekierę i podała mu
    ją ostrożnie. - Pomyślałam, że może powinniśmy porozmawiać.
    - A czy coś nie jest w porządku? Może dziecko? - Czy była to gra jego
    wyobraźni, czy dzisiaj wyglądała trochę bardziej blado niż zwykle?
    - Dziecko czuje się dobrze i ja też. - Uśmiechnęła się do niego
    uspokajająco.
    - A może coś nie tak z chłopakami? Czy Jason był niegrzeczny?
    - Nie. To nie ma nic wspólnego z dziećmi. - Jej ton złagodniał, choć oczy
    patrzyły na niego bystro. - Jesteś pewien, że nic ci nie jest? Wyglądasz
    nieswojo. Może chcesz, żebym wymasowała ci kark?
    Stłumił jęk na samą myśl ojej rękach na swoim ciele. Nie powinien
    ryzykować, ale nie miał siły, by odmówić, i pokusa wzięła górę.
    - No, to może chodźmy do domu.
    - Nie mam zamiaru odciągać cię od roboty. Myślałam, że jesteś zajęty. -
    Głos jej zabrzmiał mniej pewnie, gdy obrzuciła spojrzeniem całe stosy
    porąbanego drewna, ułożone pod trzema ścianami szopy. Nie trzeba było być
    wybitnym detektywem, by się zorientować, że narąbał drzewa na co naj-
    mniej trzy ciężkie zimy z okładem.
    Nie chciał, by zastanawiała się zbyt długo, dlaczego chciał zostać
    drwalem-rekordzistą. Delikatnym gestem popchnął ją ku drzwiom.
    W domu poszli do jego biura. Wydawało się, że to jedyne miejsce, gdzie
    nikt im nie przeszkodzi. Abby wskazała mu krzesło.
    - Usiądź, bo nie dosięgnę twoich ramion.
    - Nie musisz mnie masować.
    - Ależ tak, muszę. Oddałeś mi swoje łóżko i teraz za to płacisz. Wszystko,
    co mogę zrobić, to pomóc ci rozluźnić napięte mięśnie. Poza tym lubię mieć
    czymś zajęte ręce, kiedy mówię. To jest mniej krępujące.
    Być może dla niej. Zacisnął zęby i zdecydował, że potraktuje masaż jako
    karę za to, że nie potrafił utrzymać na wodzy swych pragnień i fantazji.
    - Wcale nie jestem zaskoczona, że nie mogłeś przerąbać tamtej kłody.
    Muskuły na plecach masz straszliwie napięte. Jedna z moich zastępczych
    matek mówiła, że należy zawsze wsłuchiwać się w swoje ciało.
    - Ile miałaś zastępczych matek?
    - Dwanaście.
    - Dlaczego aż tyle? - Zdumiał się.
    - Warunki się zmieniały. Czasem w rodzinie było zbyt wiele dzieci. Jedni
    ludzie postanowili porzucić system rodzin zastępczych i adoptować
    bliźnięta. Drudzy przeprowadzili się do innego stanu, gdzie mąż dostał
    lepszą posadę. Niekiedy ktoś odkrywał, że jest w stanie dać sobie radę tylko
    z własnymi dziećmi. - Zamilkła na chwilę. - Muszę przyznać, że mając
    kilkanaście lat, bardzo przeżywałam te zmiany.
    - To musiało być trudne.
    Miarowe ruchy jej dłoni stały się trochę wolniejsze.
    - Nie jest tak źle, jeśli na nikogo nie liczysz. Stajesz się elastyczny.
    - I masz zawsze spakowaną walizkę?
    - Czasami to tak wyglądało.
    Roześmiała się, ale Devlin wyczuł napięcie w jej głosie. Dłonie zwinęły
    mu się w pięści. Miał ochotę komuś przyłożyć. Ale kogo mógłby rąbnąć?
    System? Jej zmarłych rodziców? Zastępczych rodziców, których dobre [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl