[ Pobierz całość w formacie PDF ]
biego i będzie zachowywać się, jak na hrabiankę przy
stało. Choć innym gościom nie podobała się jej obec
ność na przyjęciu, postanowiła nie dać im żadnego
powodu do plotek. Gdy więc ktoś napomknął coś
o mezaliansie, udała, że nie słyszy tej uwagi. Rzeczy
wiście była półkrwi Cyganką, ale szczyciła się tym.
Nie skomentowała również stwierdzenia jednej
z dam, którą oburzyła jej obecność. W miarę upływu
czasu coraz trudniej jednak znosiła przytyki, choć co
prawda nie wszyscy jÄ… atakowali. Nathan obserwo
wał ją z troską w oczach ze swojego końca stołu. Co
z tego, skoro wystarczyły dwie osoby, żeby sprawić
jej przykrość. Zacisnęła palce na widelcu. 2 trudem
utrzymywała wyprostowaną postawę, ale wytrwała
do końca kolacji. Kiedy kobiety wstały, modliła się,
aby ustały przykre komentarze.
- Wszystko w porządku? - spytał ktoś niskim głosem.
Ariel drgnęła zaskoczona. Nathan podszedł do niej,
żeby odsunąć jej krzesło. W pierwszej chwili nie wie
działa, co powiedzieć; wprost bała się otworzyć usta,
żeby nie wyrwało jej się coś niemiłego.
- Ariel? - powtórzył serdecznym tonem.
Wstała powoli i odetchnęła głęboko, zanim spoj
rzała mu w twarz.
- Kolacja była wyśmienita, panie Trevain.
Jego oczy wyraznie mówiły, że wiedział, iż kłamie.
Na pewno dotarła do niego część kąśliwych uwag,
podobnie jak do wszystkich zebranych gości.
- Jest pani bardzo odważna - oznajmił Nathan i,
91
nie do wiary, jego głos brzmiał szczerze. Niestety, do
brze wiedziała, że chodzi mu tylko o to, by ją do sie
bie przyjaznie nastawić.
Ale on jej jeszcze za wszystko zapłaci.
- Lady D'Archer, czy mógłbym z panią zamienić
słowo?
Oboje z Nathanem odwrócili się. Za nimi stał stryj
Trevaina. Uśmiechał się uprzejmie, ale jego oczy po
zostawały zimne.
- Stryju, lady D'Archer nie czuje siÄ™ najlepiej. Chy
ba powinienem odwiezć ją do domu...
- Nie - przerwała Ariel i wyprostowała się. Książę
nie mógł jej zranić bardziej niż złośliwe komentarze,
którymi szczodrze zasypano ją w czasie kolacji. - Mo
gę porozmawiać z pana stryjem. Jestem przekonana,
że nie będzie to długa dyskusja.
Nathan zacisnÄ…Å‚ usta.
- Wobec tego zostanÄ™ z wami.
- Wolałbym porozmawiać z nią w cztery oczy, je
śli pozwolisz - groznie odparł książę.
- Dobrze - zgodził się w końcu Nathan. - Ostrze
gam cię, stryju... - dodał cicho, żeby nie usłyszeli go
wychodzący z pokoju goście.
- Nathanie - przerwała mu Ariel i dotknęła jego
ramienia. Dopiero teraz uświadomiła sobie, jak bar
dzo wyprowadziła ją z równowagi dzisiejsza kolacja.
- Twój stryj na pewno jest gościnnym gospodarzem.
Trevain nie wyglądał na przekonanego. Ariel po
dzielała jego wątpliwości, ale nie zamierzała się pod
dać. %7łeby utrzymać znajomość z Nathanem, musiała
pozyskać aprobatę księcia przynajmniej do momentu,
gdy zdemaskuje Trevaina - Heliosa.
92
Podbudowana uśmiechnęła się i podążyła za księ
ciem do jego prywatnego gabinetu. Gdy zamknÄ…Å‚
drzwi, przestali słyszeć gwar panujący w salonie.
Ariel uświadomiła sobie, że książę wybrał bibliotekę
na miejsce ich spotkania, żeby ją przestraszyć.
Wysokie półki z książkami miały jej przypomnieć,
że jest tylko głupią kobietą, która nie potrafi korzy
stać z dobrodziejstw nauki. Ciekawe, co jego miłość
pomyślałby, gdyby wiedział, że przeczytała więk
szość tomów stojących u niego na półkach. Pewnie
by nie uwierzył.
- Czy goście księcia nie mają nic przeciwko temu,
że książę ich opuścił? - spytała, bo zdawał się lubo
wać niezręczną ciszą, która zapadła, gdy zamknął
drzwi. W pokoju rozlegał się jedynie trzask płomieni
w kominku. Zapach świec był przytłumiony zapa
chem książek. Książę spoczął w ogromnym fotelu.
Skóra zaskrzypiała, gdy siadał.
- Moi goście rozumieją, że mam sprawę do załatwie
nia.
- Chce mnie książę odstraszyć? - spytała i usiadła
naprzeciwko gospodarza, chociaż jej nie zaprosił. -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]