[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bym, żebyś ty o mnie też tak myślała. %7łebyś mi
zaufała. %7łebyś oddała mi wszystko, całą siebie. Na
zawsze.
Ja również tego pragnęłam. Wiedziałam też, że
nic nie stracę, a wiele zyskam. Ale potrzebowałam
czasu. Musiałam uporządkować myśli i emocje,
a teraz, gdy Peter leżał obok mnie, było to całkiem
niewykonalne.
Kochał mnie każdą cząstką swego ciała, całą
duszą. Raz delikatnie, raz żarliwie. Kiedy spoceni
i zasapani opadliśmy na poduszkę, nie miałam
najmniejszych wątpliwości, że Peter jest człowie
kiem, na którego czekałam; że jest największą
miłością mojego życia.
Zasnęliśmy przytuleni, a potem się kochaliśmy
i znów się zdrzemnęliśmy. Obudziliśmy się potwor
nie głodni, ale pod prysznicem zapomnieliśmy
o ssaniu w żołądku i ponownie rzuciliśmy się na
siebie. Zbliżała się północ, kiedy do drzwi zastukał
roznosiciel pizzy z dwoma dużymi pudlami w ręku.
Pół godziny pózniej, najedzeni - w pudełkach
zostały same okruchy - poczłapaliśmy do gabinetu,
usiedliśmy na kanapie i owinęli się ciepłym kocem.
Peter musiał wyczuć, że nie jestem gotowa do
Barbara Delinsky 233
rozmowy o nas i naszej przyszłości, bo przeszedł od
razu do Coopera i Cyriil.
- Co o tym myślisz? - spytał.
- Myślę, że Cooper zakochał się po uszy. Miał
osiemnaście lat, kiedy Cyrill przyjechała do mias
teczka. Była piękną dziewczyną, od razu zwróciła
na siebie jego uwagę. Była od niego rok młodsza
i bardzo ambitna. Zamierzała osiągnąć coś w życiu.
Ale najwyrazniej zadurzyła się w Cooperze; kon
tynuowali romans długo po tym, jak wyjechała
z Maine.
- Cooper z pewnością wiedział o jej ciąży.
- Tak. I musiał być przy Cyrill, kiedy rodziła,
skoro wrócił do domu z noworodkiem.
- Zastanawiam się, jaki zawarli układ.
- Nie rozumiem... - Odchyliwszy głowę, popat
rzyłam Peterowi w oczy.
- Jeśli Cyrill zamierzała zrobić karierę w No
wym Jorku, dziecko by jej w tym tylko przeszkadza
ło. Kto wie, czy Cooper nie musiał jej błagać
o utrzymanie ciąży.
- Hm, uważasz, że chciała usunąć ciążę? %7łe
brała to pod uwagę?
- Kto wie? Może. Raczej nie chciała dziecka,
skoro je oddała i pozwoliła, aby kto inny je wy
chowywał.
Zrobiło mi się żal Bena.
- Biedny chłopak. Wyobrażam sobie, co on
przeżywa. Musi się czuć odtrącony.
- Jeśli zna prawdę. A tego nie wiemy.
234 DOM NA KLIFIE
- Podejrzewam, że zna. To by tłumaczyło, dla
czego z takim przekonaniem zapewniał mnie, że
Cooper nigdy się ze mną nie ożeni.
- Bo ja wiem...
- Jestem tego pewna. Nie słyszałeś żaru w jego
głosie. Tak mówi dziecko, które stara się być lojalne
wobec matki. Albo które liczy na to, że kiedyś jego
rodzice znowu siÄ™ zejdÄ….
- Albo które od urodzenia jest wredne.
Też o tym pomyślałam. Po chwili jednak potrząs
nęłam głową.
- Nie, Cooper nie trzymałby tego przed nim
w tajemnicy - powiedziałam. - Prawda?
- Znasz go lepiej niż ja.
- Wiem, ale po paru rozmowach wyrobiłeś sobie
jakieÅ› zdanie...
Zamyślił się.
- No więc raczej uważam, że nie trzymałby. Ale
to tylko przypuszczenie. - Pokręcił głową. - Bez
względu jednak na to, czy Benjie zna prawdę, czy
nie, fakt, iż Cooper jest ojcem chłopaka, a nie
bratem, wiele nam wyjaśnia. Choćby stosunek Co
opera do Bena.
Oparłam się policzkiem o ramię Petera.
- Wprost nie mogę w to uwierzyć. - Ale im
dłużej myślałam o wzajemnych relacjach między
Benem a Cooperem, tym bardziej wszystko nabiera
ło sensu. - Hm, teraz inaczej rozumiem niektóre
wypowiedzi Coopera. - Pogrążyłam się w zadumie.
Wreszcie, patrząc Peterowi w oczy, spytałam bez
Barbara Dclinsky
235
ogródek: - Sądzisz, że to Benjie wniósł brylanty na
pokład?
- Nie wiem.
- Myślisz, że Cooper wie, kto to zrobił?
Peter nie odpowiedział.
Wróciłam myślami do Coopera. Kochał Cyrill,
kocha Bena; dlaczego miłość do kobiety i syna
przysparza mu tyle kłopotów i cierpień?
- Cooper zawsze brał jego stronę, ale nigdy nie
miał tak wiele do stracenia. Tym razem może na
kilka lat trafić za kratki.
- Jeśli, jak twierdzi, sam nie miał pojęcia o prze
mycie, oznacza to, że gotów jest wziąć na siebie
czyjÄ…Å› winÄ™.
Nagle coś mnie tknęło. Petera najwyrazniej też,
bo poczułam, jak mu przyśpiesza puls.
- Czy to możliwe? - spytałam cicho.
- Wszystko jest możliwe.
- Sądzisz, że byłby zdolny do takiego poświęce
nia?
- Gdyby kochał...
- Gdzie ona teraz może być?
- Dobre pytanie.
- Musimy ją znalezć. Ale jak?
Zanim skończyłam mówić, Peter odsunął mnie
na bok i podniósł się z kanapy. W jedwabnych
granatowych bokserkach podszedł do biurka i wyjął
z szuflady książkę telefoniczną Manhattanu.
- Niestety tu nie ma żadnej Cyrill Stockland
- oznajmił po chwili.
DOM NA KLIFIE
236
Wyjął z biurka drugą książkę, sprawdził, potem
trzecią. W sumie trafił na pięć C. Stockland", ale
to nie była pora, by do kogokolwiek dzwonić.
Dochodziła pierwsza w nocy. Ja zaś, obserwując
jego wspaniale umięśniony nagi tors, gdy schylał się
i prostował, nabrałam ochoty na coś całkiem in
nego. Owinięta miękkim kocem podeszłam do Pete
ra i rozpościerając ramiona, jego również nim
okryłam.
- Znajdziemy Cyrill - szepnÄ…Å‚, obracajÄ…c siÄ™ do
mnie twarzÄ…. - Na pewno znajdziemy.
I znalazł, po czterech dniach, z pomocą prywat
nego detektywa. Cyrill Stockland faktycznie miesz
kała w Nowym Jorku, lecz pod nazwiskiem Cyrill
Kane. Chociaż nie zdobyła fortuny, na jaką liczyła
dwadzieścia lat temu, wciąż próbowała dopiąć celu.
Zadawała się z ludzmi o wątpliwej reputacji, wśród
których był człowiek podejrzewany o kradzież ka
mieni szlachetnych. To jeszcze nie było wszystko.
Z informacji, jakie zdołał zebrać detektyw, wynika
ło, że przy kolejnym skoku Cyrill i jej kumpel
prawdopodobnie posłużyli się Benem.
Peter powiadomił mnie o tym przez telefon
w środę wieczorem; mieliśmy się zobaczyć dopiero
w piątek po południu. Wiedziałam, że do tego czasu
muszę trzymać język za zębami. Chociaż mnie
korciło, nie mogłam niczego zdradzić Swansy, któ
ra już i tak miała wyrzuty sumienia, że w ogóle
wspomniała przy nas o Cyrill. Rozmowę z Co-
skan i przerobienie anula43
Barbara Delinsky 237
operem zamierzaliśmy odbyć razem, kiedy Peter
dotrze na miejsce.
Było to mądre posunięcie. Jeszcze nigdy nie
widziałam Coopera tak przybitego jak tego dnia,
gdy Peter opowiedział mu o naszym odkryciu.
- Mówiłem, że nie chcę żadnego dochodzenia
- oznajmił cicho, głosem drżącym z napięcia.
Jego reakcja zdumiała mnie tak, że aż zabrakło
mi słów. Popatrzyłam na niego rozszerzonymi
oczami.
- Ty o tym wiedziałeś? - spytałam z niedowie
rzaniem.
Cooper gniewnym wzrokiem zmierzył Petera.
- Kto ci kazał wynająć prywatnego detektywa?
- Jako twój prawnik sam podjąłem taką decyzję.
- Wbrew mojej woli.
- To nie ma znaczenia - wtrąciłam. - Cooper,
wiedziałeś o wszystkim?
Nie potwierdził, ale też nie zaprzeczył.
- Cooper?
Wciąż wpatrywał się w Petera; na mnie nawet nie
spojrzał.
- Czy możesz zastosować linię obrony, którą
wcześniej uzgodniliśmy?
- I nie wspominać o tym, czego się dowiedzia
Å‚em dwa dni temu?
- Tak.
- To szaleństwo!
- Możesz?
- Tak, ale...
238 DOM NA KLIFIE
- Nie, nie możesz! - krzyknęłam.
Peter wzrokiem nakazał mi milczenie i kon
tynuował:
- ...ale to by było bez sensu. Zupełnie inna była
sytuacja, kiedy myśleliśmy, że to jakiś obcy czło
wiek ukrył brylanty na łodzi. Jeżeli jednak Benjie
pomaga Cyrill, to sprawa bardzo siÄ™ komplikuje.
Nie możesz tego tak zostawić. Chodzi nie tylko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]