logo
 Pokrewne Indeks0903. Dunlop Barbara Skandale w wyĹźszch sferach 04 Prawdziwe szczęścieCartland Barbara Najpiękniejsze miłości 85 Tajemniczy markizGÄ‚Å‚rkiewiczowa_Janina_Barbara_ _Szesnaste_lato_HankiCartland Barbara Madonna wsrÄ‚Å‚d liliiHannay Barbara DruĹźba pozna druhnęDunlop, Barbara Eine unmoegliche AffaereBarbara Elsborg Doing the Right Thing (pdf)Hannay_Barbara_Muzyka_duszyMcMahon Barbara Wszystko od nowaBarbara Metzger An Affair Of Interest
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alpsbierun.opx.pl



  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    bym, żebyś ty o mnie też tak myślała. %7łebyś mi
    zaufała. %7łebyś oddała mi wszystko, całą siebie. Na
    zawsze.
    Ja również tego pragnęłam. Wiedziałam też, że
    nic nie stracę, a wiele zyskam. Ale potrzebowałam
    czasu. Musiałam uporządkować myśli i emocje,
    a teraz, gdy Peter leżał obok mnie, było to całkiem
    niewykonalne.
    Kochał mnie każdą cząstką swego ciała, całą
    duszą. Raz delikatnie, raz żarliwie. Kiedy spoceni
    i zasapani opadliśmy na poduszkę, nie miałam
    najmniejszych wÄ…tpliwoÅ›ci, że Peter jest czÅ‚owie­
    kiem, na którego czekałam; że jest największą
    miłością mojego życia.
    Zasnęliśmy przytuleni, a potem się kochaliśmy
    i znów siÄ™ zdrzemnÄ™liÅ›my. ObudziliÅ›my siÄ™ potwor­
    nie głodni, ale pod prysznicem zapomnieliśmy
    o ssaniu w żołądku i ponownie rzuciliśmy się na
    siebie. Zbliżała się północ, kiedy do drzwi zastukał
    roznosiciel pizzy z dwoma dużymi pudlami w ręku.
    Pół godziny pózniej, najedzeni - w pudełkach
    zostały same okruchy - poczłapaliśmy do gabinetu,
    usiedliśmy na kanapie i owinęli się ciepłym kocem.
    Peter musiał wyczuć, że nie jestem gotowa do
    Barbara Delinsky 233
    rozmowy o nas i naszej przyszłości, bo przeszedł od
    razu do Coopera i Cyriil.
    - Co o tym myślisz? - spytał.
    - Myślę, że Cooper zakochał się po uszy. Miał
    osiemnaÅ›cie lat, kiedy Cyrill przyjechaÅ‚a do mias­
    teczka. Była piękną dziewczyną, od razu zwróciła
    na siebie jego uwagę. Była od niego rok młodsza
    i bardzo ambitna. Zamierzała osiągnąć coś w życiu.
    Ale najwyrazniej zadurzyÅ‚a siÄ™ w Cooperze; kon­
    tynuowali romans długo po tym, jak wyjechała
    z Maine.
    - Cooper z pewnością wiedział o jej ciąży.
    - Tak. I musiał być przy Cyrill, kiedy rodziła,
    skoro wrócił do domu z noworodkiem.
    - Zastanawiam się, jaki zawarli układ.
    - Nie rozumiem... - Odchyliwszy gÅ‚owÄ™, popat­
    rzyłam Peterowi w oczy.
    - JeÅ›li Cyrill zamierzaÅ‚a zrobić karierÄ™ w No­
    wym Jorku, dziecko by jej w tym tylko przeszkadza­
    ło. Kto wie, czy Cooper nie musiał jej błagać
    o utrzymanie ciąży.
    - Hm, uważasz, że chciała usunąć ciążę? %7łe
    brała to pod uwagę?
    - Kto wie? Może. Raczej nie chciała dziecka,
    skoro je oddaÅ‚a i pozwoliÅ‚a, aby kto inny je wy­
    chowywał.
    Zrobiło mi się żal Bena.
    - Biedny chłopak. Wyobrażam sobie, co on
    przeżywa. Musi się czuć odtrącony.
    - Jeśli zna prawdę. A tego nie wiemy.
    234 DOM NA KLIFIE
    - Podejrzewam, że zna. To by tÅ‚umaczyÅ‚o, dla­
    czego z takim przekonaniem zapewniał mnie, że
    Cooper nigdy się ze mną nie ożeni.
    - Bo ja wiem...
    - Jestem tego pewna. Nie słyszałeś żaru w jego
    głosie. Tak mówi dziecko, które stara się być lojalne
    wobec matki. Albo które liczy na to, że kiedyś jego
    rodzice znowu siÄ™ zejdÄ….
    - Albo które od urodzenia jest wredne.
    Też o tym pomyÅ›laÅ‚am. Po chwili jednak potrzÄ…s­
    nęłam głową.
    - Nie, Cooper nie trzymałby tego przed nim
    w tajemnicy - powiedziałam. - Prawda?
    - Znasz go lepiej niż ja.
    - Wiem, ale po paru rozmowach wyrobiłeś sobie
    jakieÅ› zdanie...
    Zamyślił się.
    - No więc raczej uważam, że nie trzymałby. Ale
    to tylko przypuszczenie. - Pokręcił głową. - Bez
    względu jednak na to, czy Benjie zna prawdę, czy
    nie, fakt, iż Cooper jest ojcem chłopaka, a nie
    bratem, wiele nam wyjaÅ›nia. Choćby stosunek Co­
    opera do Bena.
    Oparłam się policzkiem o ramię Petera.
    - Wprost nie mogę w to uwierzyć. - Ale im
    dłużej myślałam o wzajemnych relacjach między
    Benem a Cooperem, tym bardziej wszystko nabiera­
    ło sensu. - Hm, teraz inaczej rozumiem niektóre
    wypowiedzi Coopera. - Pogrążyłam się w zadumie.
    Wreszcie, patrząc Peterowi w oczy, spytałam bez
    Barbara Dclinsky
    235
    ogródek: - Sądzisz, że to Benjie wniósł brylanty na
    pokład?
    - Nie wiem.
    - Myślisz, że Cooper wie, kto to zrobił?
    Peter nie odpowiedział.
    Wróciłam myślami do Coopera. Kochał Cyrill,
    kocha Bena; dlaczego miłość do kobiety i syna
    przysparza mu tyle kłopotów i cierpień?
    - Cooper zawsze brał jego stronę, ale nigdy nie
    miał tak wiele do stracenia. Tym razem może na
    kilka lat trafić za kratki.
    - JeÅ›li, jak twierdzi, sam nie miaÅ‚ pojÄ™cia o prze­
    mycie, oznacza to, że gotów jest wziąć na siebie
    czyjÄ…Å› winÄ™.
    Nagle coś mnie tknęło. Petera najwyrazniej też,
    bo poczułam, jak mu przyśpiesza puls.
    - Czy to możliwe? - spytałam cicho.
    - Wszystko jest możliwe.
    - SÄ…dzisz, że byÅ‚by zdolny do takiego poÅ›wiÄ™ce­
    nia?
    - Gdyby kochał...
    - Gdzie ona teraz może być?
    - Dobre pytanie.
    - Musimy ją znalezć. Ale jak?
    Zanim skończyłam mówić, Peter odsunął mnie
    na bok i podniósł się z kanapy. W jedwabnych
    granatowych bokserkach podszedł do biurka i wyjął
    z szuflady książkę telefoniczną Manhattanu.
    - Niestety tu nie ma żadnej Cyrill Stockland
    - oznajmił po chwili.
    DOM NA KLIFIE
    236
    Wyjął z biurka drugą książkę, sprawdził, potem
    trzecią. W sumie trafił na pięć  C. Stockland", ale
    to nie była pora, by do kogokolwiek dzwonić.
    Dochodziła pierwsza w nocy. Ja zaś, obserwując
    jego wspaniale umięśniony nagi tors, gdy schylał się
    i prostowaÅ‚, nabraÅ‚am ochoty na coÅ› caÅ‚kiem in­
    nego. OwiniÄ™ta miÄ™kkim kocem podeszÅ‚am do Pete­
    ra i rozpościerając ramiona, jego również nim
    okryłam.
    - Znajdziemy Cyrill - szepnÄ…Å‚, obracajÄ…c siÄ™ do
    mnie twarzÄ…. - Na pewno znajdziemy.
    I znalazÅ‚, po czterech dniach, z pomocÄ… prywat­
    nego detektywa. Cyrill Stockland faktycznie miesz­
    kała w Nowym Jorku, lecz pod nazwiskiem Cyrill
    Kane. Chociaż nie zdobyła fortuny, na jaką liczyła
    dwadzieścia lat temu, wciąż próbowała dopiąć celu.
    Zadawała się z ludzmi o wątpliwej reputacji, wśród
    których byÅ‚ czÅ‚owiek podejrzewany o kradzież ka­
    mieni szlachetnych. To jeszcze nie było wszystko.
    Z informacji, jakie zdoÅ‚aÅ‚ zebrać detektyw, wynika­
    ło, że przy kolejnym skoku Cyrill i jej kumpel
    prawdopodobnie posłużyli się Benem.
    Peter powiadomił mnie o tym przez telefon
    w środę wieczorem; mieliśmy się zobaczyć dopiero
    w piątek po południu. Wiedziałam, że do tego czasu
    muszę trzymać język za zębami. Chociaż mnie
    korciÅ‚o, nie mogÅ‚am niczego zdradzić Swansy, któ­
    ra już i tak miała wyrzuty sumienia, że w ogóle
    wspomniała przy nas o Cyrill. Rozmowę z Co-
    skan i przerobienie anula43
    Barbara Delinsky 237
    operem zamierzaliśmy odbyć razem, kiedy Peter
    dotrze na miejsce.
    Było to mądre posunięcie. Jeszcze nigdy nie
    widziałam Coopera tak przybitego jak tego dnia,
    gdy Peter opowiedział mu o naszym odkryciu.
    - Mówiłem, że nie chcę żadnego dochodzenia
    - oznajmił cicho, głosem drżącym z napięcia.
    Jego reakcja zdumiała mnie tak, że aż zabrakło
    mi słów. Popatrzyłam na niego rozszerzonymi
    oczami.
    - Ty o tym wiedziaÅ‚eÅ›? - spytaÅ‚am z niedowie­
    rzaniem.
    Cooper gniewnym wzrokiem zmierzył Petera.
    - Kto ci kazał wynająć prywatnego detektywa?
    - Jako twój prawnik sam podjąłem taką decyzję.
    - Wbrew mojej woli.
    - To nie ma znaczenia - wtrąciłam. - Cooper,
    wiedziałeś o wszystkim?
    Nie potwierdził, ale też nie zaprzeczył.
    - Cooper?
    Wciąż wpatrywał się w Petera; na mnie nawet nie
    spojrzał.
    - Czy możesz zastosować linię obrony, którą
    wcześniej uzgodniliśmy?
    - I nie wspominać o tym, czego siÄ™ dowiedzia­
    Å‚em dwa dni temu?
    - Tak.
    - To szaleństwo!
    - Możesz?
    - Tak, ale...
    238 DOM NA KLIFIE
    - Nie, nie możesz! - krzyknęłam.
    Peter wzrokiem nakazaÅ‚ mi milczenie i kon­
    tynuował:
    - ...ale to by było bez sensu. Zupełnie inna była
    sytuacja, kiedy myÅ›leliÅ›my, że to jakiÅ› obcy czÅ‚o­
    wiek ukrył brylanty na łodzi. Jeżeli jednak Benjie
    pomaga Cyrill, to sprawa bardzo siÄ™ komplikuje.
    Nie możesz tego tak zostawić. Chodzi nie tylko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl