[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Spojrzała na zegarek. Nick miał do niej przyjechać za niecałą godzinę. Laura postanowiła wrócić do
domu.
Przez całą drogę serce waliło jej jak szalone, a po plecach spływała strużka zimnego potu. Czy Stokes
dowiedział się, gdzie ona mieszka? Oczyma wyobrazni widziała, jak włamuje się do jej mieszkania i
porywa dziewczynki. Nie może do tego dopuścić! Bezpieczeństwo Kate i Fliss jest najważniejsze!
Zamiast zaparkować na podjezdzie, podjechała pod dom od tyłu.
- Dlaczego tu się zatrzymujemy? - spytała młodsza z sióstr.
- Wasz tatuś niedługo przyjedzie i musimy zostawić
mu miejsce na podjezdzie - skłamała. - Dziewczynki, poproszę panią Powell, moją sąsiadkę, żeby się
wami przez chwilę zaopiekowała, dobrze?
- Dlaczego? - chciała wiedzieć Felicity.
- Ja... hm... spodziewam się gościa. Muszę z nim omówić pewną ważną sprawę. Nie martwcie się,
niedługo po was przyjdę, a pani Powell to bardzo miła kobieta.
Stanowczość w jej głosie przekonała je. Przez chwilę spoglądały na nią pytająco, zdziwione tym
nietypowym zachowaniem, ale potem grzecznie wzięły się za ręce i ruszyły posłusznie w stronę domu
sąsiadki.
Na szczęście Janet Powell była godną zaufania kobietą. Bez zadawania zbędnych pytań zgodziła się
zaopiekować dziewczynkami. Od razu też zjednała sobie ich serca, włączając ich ulubiony program
telewizyjny.
- Wrócę za pół godziny - obiecała Laura.
Czym prędzej poszła do siebie, zdecydowana zadzwonić do Nicka. Podniosła słuchawkę i zaczęła
wybierać jego numer, gdy przez odsłonięte okno zobaczyła czarny samochód zaparkowany dokładnie
na wprost jej domu.
Kierowca miał na nosie okulary przeciwsłoneczne, ale nie ulegało wątpliwości, że patrzy na nią.
ROZDZIAA JEDENASTY
Nick spojrzał na zegarek. Miał jeszcze sporo czasu. Musiał tylko domknąć walizki z rzeczami
dziewczynek, odebrać córki od Laury i zawiezć je na lotnisko.
Z ulgą przyjął nowinę o wynikach badań ojca. Całe szczęście, że rodzice mogą się zaopiekować Kate
i Felicity! Oczywiście, dziewczynkom bardzo podobało się u Laury, ale...
Nick starał się nie myśleć o uczuciu, jakim jego córki darzyły Laurę, nie potrafił jednak o tym
zapomnieć, tak samo jak nie potrafił przestać myśleć o niej samej. Całą noc i cały dzień przywoływał
w myślach wydarzenia minionego wieczoru.
Laura była taka piękna... taka dobra. A on odrzucił szansę na miłość i szczęście u jej boku! Zachował
się jak najgorszy tchórz!
Dzwonek telefonu komórkowego wyrwał go z rozmyślań. Sięgnął do kieszeni marynarki po aparat.
- Farrell przy telefonie.
- Nick, tu Laura. Nie wynająłeś nikogo, by mnie ochraniał, prawda?
Autentyczny strach w jej głosie zaniepokoił Nicka. Poczuł, jak włosy jeżą mu się na głowie.
- Oczywiście, że nie - odparł niepewnie.
- Ktoś mnie śledzi. Jest teraz tutaj.
- Myślisz, że to Stokes?
- Skąd mam wiedzieć! Jednak jeśli nie myli mnie przeczucie, to chyba on...
- Gdzie jest teraz?
- Siedzi w samochodzie zaparkowanym po drugiej stronie ulicy. Co mam zrobić?
Wziąwszy walizki do drugiej ręki, Nick zdążył już przebiec przez cały dom. Właśnie wsiadał do
samochodu.
- Nie ruszaj się. Zamknij wszystkie drzwi.
- Mam zadzwonić na policję?
- Ja to zrobię - zapewnił ją, wkładając kluczyk do stacyjki. - Przyjrzałaś się mu?
- Nie - wyznała. - Byłam zbyt przerażona. Poza tym ma na nosie czarne okulary.
- Co z dziewczynkami? Czy bardzo się boją?
- Nie, nic nie zauważyły. Zaprowadziłam je tylnym wejściem do sąsiadki. Tak na wszelki wypadek...
- Zwietny pomysł - pochwalił ją Nick. - A ty? Poradzisz sobie?
- Postaram się. Proszę, przyjedz jak najszybciej! -Głos Laury brzmiał niemal błagalnie.
- Już do ciebie jadę. Pozamykaj wszystkie drzwi i okna i czekaj na mnie.
- Dobrze - powiedziała posłusznie.
- Trzymaj się, kochanie.
- Pośpiesz się, Nick. Jesteś mi potrzebny... Odłożywszy słuchawkę, Nick zamknął oczy i wyszeptał
słowa, których bał się wcześniej wymówić.
- Ja też cię potrzebuję. - Zdał sobie sprawę, że to prawda. Powinien był jej to powiedzieć...
Laura odłożyła słuchawkę i przez chwilę zastanawiała się, co powinna zrobić. Całe szczęście, że
dziewczynki są bezpieczne u pani Powell!
Stała tak, rozważając różne możliwości, gdy nagle usłyszała odgłos kroków. Podbiegła do okna i
wyjrzała zza zasłonki. Czarny samochód wciąż stał zaparkowany po drugiej stronie ulicy, ale w
środku nie było kierowcy!!!
Serce zaczęło jej bić jak szalone. Co się dzieje? Gdzie on jest?
Usłyszała głośne kliknięcie i w odruchu rozpaczy rozejrzała się po pokoju. Jedyną rzeczą, która
nadawała się do odparcia ataku, był duży i ciężki parasol. Nie zastanawiając się dłużej, wzięła go do
ręki.
Boże, pomóż, modliła się Laura, nie wiem, czy starczy mi sił! Trzęsła się ze strachu. Nie była pewna,
czy sprosta sytuacji.
Co robić?
Nagle usłyszała jakiś szczęk. Nie miała wątpliwości - Stokes włamał się do środka przez okno! Zaraz
po nią przyjdzie! Szybko! Musi uciekać!
Gdy tylko powzięła tę decyzję, znów zaczęła logicznie myśleć, odzyskała władzę w nogach. Pobiegła
korytarzem do drzwi wejściowych. Za plecami słyszała ciężkie kroki. Napastnik był tuż-tuż!
Krzycząc z przerażenia, Laura odwróciła się, by stanąć twarzą w twarz z krępym, łysiejącym
mężczyzną. Patrzył na nią z pogardą i uśmiechał się złośliwie.
- Nick Farrell nie ma cię na wyłączność, Lauro.
Krzyknęła jeszcze głośniej i uniosła w górę parasol. Mężczyzna jęknął z bólu, gdy z całej siły uderzyła
go w ramię. Potem chwyciła klamkę, otworzyła drzwi i wybiegła na zewnątrz.
Nie wiedziała, co dalej. Kilka, nawet mocnych uderzeń parasolem z pewnością nie powstrzyma
napastnika. Biegnąc wzdłuż ulicy, myślała tylko o tym, by za wszelką cenę czymś go zająć, trzymać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]