logo
 Pokrewne IndeksCrownover Jay Zaryzykuj ze mną 02 Zaryzykuj miłość0855. Leclaire Day Książęce pary 02 Miłość czy koronaDay Leclaire Książęce pary 02 Miłość czy korona.pdbfMichaels Kasey Walentynki (1998) 01 Z wyrazami miłości, EmmalinePaul Susan Spencer 01 Przysięga miłościChristopher Moore Wyspa Wypacykowanej Kapłanki Miłości51. Stuart Florence Mur miłości0976. Harper Fiona Melodia miłości1014. Schield Cat Miłosne porachunkiPan Samochodzik i Niesamowity Dwór
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ptsite.xlx.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    łączące oba pomieszczenia i zasiadła do gry. Pokój był
    urządzony ze smakiem, kwiaty w wazonach roztaczały
    aromatyczną woń. Ale skoro tylko dotknęła palcami
    klawiatury, świat wokół przestał dla niej istnieć; ogarnęła ją
    potęga muzyki - potrafiła w niej wyrazić najskrytsze myśli i
    uczucia.
    Najpierw zagrała kilka utworów klasycznych. Potem, nie
    mogąc się oprzeć pokusie, grała swoje własne melodie. Każda
    przewodziła jej na myśl okoliczności, w jakich została
    skomponowana; czasami, gdy ojciec był dla niej szczególnie
    przykry, wytykał jej błędy, muzyka uspokajała ją i koiła ból.
    Zagrała także melodię, która przypomniała jej matkę. To
    właśnie matka zachęciła ją do komponowania. A potem, jakby
    pod wpływem niewidzialnej siły, palce jej zaczęły wygrywać
    kompozycję, którą wymyśliła tamtej nocy w ogrodzie zajazdu
     Bushel", gdy siedziała nad stawem pełnym nenufarów.
    Muzyka ta zrodziła się z zapachu kwiatów i czarnej
    aksamitnej nocy, ale potem zlała się ze wspomnieniem
    odczuć, jakie wzbudził w niej pocałunek earla. Odczuwała
    prawie namacalnie tamto nieprawdopodobne uniesienie i
    rozkosz i gdy skończyła grać, poczuła, że drży, jakby dopiero
    przed chwilą ten mężczyzna uwolnił ją ze swych objęć.
    Z cichym westchnieniem położyła ręce na kolanach. W tej
    chwili usłyszała za plecami głos:
    - Nie wiedziałem, że pani jest tak utalentowana! Orlena
    odwróciła się. Ze skrzyżowanymi nogami, wygodnie
    wyciągnięty w fotelu siedział earl! Gdy grała, jego postać stała
    jej jak żywa przed oczyma, toteż teraz nie wiedziała, czy to
    sen, czy jawa.
    - Moja matka zasnęła - powiedział earl. - Dziękuję pani.
    Orlena spojrzała na drzwi prowadzące do sypialni hrabiny:
    były zamknięte.
    - Muszę z panią pomówić, Orleno. Popatrzyła na niego
    przestraszona
    - Widzę, że pani nie poszła z księżną na przyjęcie do
    markizy - powiedział earl. - Już kilkakrotnie nie przyjęła pani
    zaproszeń, ostatnio przedwczoraj. Dlaczego?
    Pytanie wypowiedziane zostało ostrym tonem. Orlena nie
    potrzebowała podnosić głowy, by wiedzieć, że earl przewierca
    ją swymi ciemnymi oczami; zawsze ją to peszyło.
    - Jeśli chodzi... o dzisiejszy wieczór... pomyślałam, że
    sprawię przyjemność... pańskiej matce - powiedziała po chwili
    wahania.
    - Moja matka mówiła mi nieraz, jak bardzo ceni sobie
    pani wizyty - odparł earl - ale to nie usprawiedliwia
    nieprzyjęcia zaproszenia w ubiegły wtorek. Orlena milczała,
    czując, że się rumieni.
    - Chciałam... przeczytać książkę... bardzo mnie
    interesowała - powiedziała wreszcie.
    - Czy to znaczy, że pani woli siedzieć w domu i czytać
    książkę lub grać na fortepianie, niż pójść na przyjęcie do
    jednego z najlepszych domów w Londynie?
    Zdumienie earla nie miało granic. Orlena wstała z taboretu
    i usiadła w fotelu naprzeciwko gospodarza.
    - Może się to panu wydać... dziwne - mówiła z wahaniem
    w głosie - ale nie jestem przyzwyczajona do takiej... wesołej
    zabawy... Byłam przez całe życie bardzo samotna... i dlatego
    czasami... wolę zostać w domu.
    Przerwała na chwilę, po czym dodała jednym tchem:
    - Proszę nie sądzić, że odpłacam niewdzięcznością za
    pańską dobroć... za to, że pan poprosił księżną, by się mną
    opiekowała... Jestem panu bardzo wdzięczna... naprawdę! Ale
    to trochę za dużo... naraz.
    Patrzyła na niego błagalnie. Po chwili earl powiedział:
    - Zaskakuje mnie pani, Orleno.
    Powiedział to bez gniewu. Orlena pomyślała, że nadeszła
    długo oczekiwana chwila, i spytała:
    - Chciałabym zapytać Waszą Lordowską Mość, kiedy pan
    sobie życzy, byśmy się wyprowadzili?
    - yle pani w Ulverston House?
    - Ależ nie... nie wyobrażam sobie, bym gdziekolwiek
    indziej mogła żyć w takim luksusie i doświadczać tyle...
    dobroci - odparła Orlena. - Chodzi tylko o to, że nie
    chcielibyśmy być ciężarem dla pana.
    - Czy kiedykolwiek dałem pani powód do
    przypuszczenia, że tak jest?
    Orlena pomyślała, że earl nie ułatwia jej tej rozmowy, i
    powiedziała szybko:
    - Pańska wspaniałomyślność przeszła wszelkie moje
    oczekiwania. Wiem, że pozwolił pan Terry'emu trzymać konie
    w swoich stajniach, że wprowadził go pan do klubów, do
    których tak bardzo chciał należeć. Wreszcie sprawił pan, że
    Jej Wysokość się mną zajęła.
    - Ale nadal chce się pani usamodzielnić - dokończył za [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl