[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jest to prosta prawda, niemiła i brutalna, istna prawda nieodzowna.
W tej prawdzie trzeba wychować nasze pierwsze pokolenie; dla niego ta prawda będzie
najtrudniejsza, bo musi się samo w niej wychować, i to przeciwko sobie, musi odstąpić od dawnych
przyzwyczajeń i natury, a przyswoić sobie nowe; mogłoby powtórzyć starohiszpańskie zawołanie:
Dejienda me Dios de my, Boże, strzeż mnie przede mną - mianowicie przed naturą, którą zaszczepiło
mi wychowanie. Pokolenie to musi kropla po kropli prawdę tę wysączyć, niczym gorzki i gwałtownie
działający lek, i każda jednostka z tego pokolenia musi się przezwyciężyć, by do siebie samej
zastosować to, co łatwiej by zniosła jako sąd ogólny o całej epoce: jesteśmy bez kultury, gorzej,
jesteśmy zepsuci, pozbawiono nas zdolności życia, zdolności trafnego i prostego widzenia i słyszenia,
zdolności chwytania tego, co najbliższe i naturalne, nie mamy dotąd nawet podwalin kultury, bo sami
nie jesteśmy przekonani, czy wypełnia nas prawdziwe życie. Posiekany na kawałki i rozsypany, na
wpół mechanicznie podzielony na wnętrze i zewnętrzność, obsiany pojęciami jak smoczymi zębami,
płodzący pojęcia-smoki, dotknięty chorobą słów i nieufny wobec każdego własnego uczucia, które nie
zostało jeszcze zaopatrzone w pieczątkę słowa - jako taka wyzbyta życia, a zarazem niesamowicie
ruchliwa fabryka pojęć i słów mam może jeszcze prawo powiedzieć o sobie: cogito. ergo sum, ale nie
vivo, ergo cogito. Dany jest mi pusty byt", nie pełne i kwitnące życie; pierwotne odczucie zaręcza, mi
tylko, że jestem istotą myślącą, nie - żyjącą, że nie jestem animal, a najwyżej cogital. Dajcie mi
wpierw życie, a wtedy wysnuje zeń kulturę! - tak woła każda jednostka należąca do owej pierwszej
generacji, i wszystkie one rozpoznają się po tym okrzyku. Kto obdarzy je życiem?
Nie Bóg i nie człowiek, a jedynie ich własna młodość: zdejmijcie jej pęta, a zarazem uwolnicie
życie. %7łycie nie uschło jeszcze i nie zamarło, a tylko leżało w ukryciu, uwięzione - spytajcie samych
siebie!
Ale to uwolnione życie jest chore, trzeba je uleczyć. Trapi je wiele schorzeń, cierpi nie tylko na
wspomnienie o pętach - cierpi na chorobę historii, co nas tu szczególnie zajmuje. Nadmiar historii
zaatakował plastyczną siłę życia, życie nie umie już używać przeszłości jak posilnej strawy. Choroba
jest straszna - cóż stąd? Gdyby młodość nie miała naturalnego daru jasnowidzenia, nikt by nie wie-
dział, że jest to choroba i że utraciliśmy raj zdrowia. Ta sama młodość zbawczym instynktem natury
odgaduje, jak odzyskać raj; zna maści i balsamy przeciwko chorobie historii, przeciwko nadmiarowi
historii: jak się one nazywają?
Nie dziwcie się, są to nazwy trucizn; środki przeciwko historii nazywają się: ahistoryczność i
ponadhistoryczność. Nazwami tymi nawracamy do początku naszych rozważań i do ich spokoju.
Słowem ahistoryczność" określam sztukę i zdolność zapominania i zamykania się w ograniczonym
horyzoncie; ponadhistorycznymi" nazywam moce, które odwracają wzrok od stawania się ku temu,
co nadaje istnieniu charakter wieczny i niezmiennie znaczący, ku sztuce i religii. Nauka - gdyż to ona
gotowa byłaby mówić o truciznach - widzi w tej sile, w tych mocach siłę i moce sobie wrogie; nauka
bowiem uważa za prawdziwe i trafne, czyli za naukowe, tylko to ujęcie rzeczy, które wszędzie
dopatruje się tego, co się stało, historycznego faktu, a nigdzie nie widzi niczego istniejącego,
wiecznego; nauka kłóci się z uwieczniającą mocą sztuki i religii, a zarazem nienawidzi zapominania,
które jest śmiercią wiedzy, nauka stara się znieść wszelkie ograniczenia horyzontu i wrzuca człowieka
w nieskończenie bezkresne, falujące, migotliwe morze rozpoznanego stawania się.
Gdybyż tylko człowiek mógł w nim wyżyć! Jak miasta walą się i ulegają zagładzie przy trzęsieniu
ziemi, a człowiek z drżeniem zakłada prowizoryczny dom na wulkanicznym gruncie, tak też życie
zapada się, ulega osłabieniu i gaśnie, gdy trzęsienie pojęć, wywołane przez naukę, odbiera
człowiekowi fundament wszelkiej pewności i spokoju, wiarę w to, co trwałe i wieczne. Czy życie
panować ma nad poznaniem, nad nauką - czy poznanie nad życiem? Która z dwóch potęg jest wyższa i
ważniejsza? Nie ma wątpliwości: życie jest potęgą wyższą, panującą, gdyż poznanie, zniszczywszy
życie, zniszczyłoby samo siebie. Poznanie zakłada życie, jest więc tak samo zainteresowane pod-
trzymaniem życia, jak każda istota przedłużeniem swej własnej egzystencji. Toteż nauka wymaga
wyższego nadzoru i kontroli; higiena życia lokuje się tuż obok nauki; a jedno z jej twierdzeń
[ Pobierz całość w formacie PDF ]