[ Pobierz całość w formacie PDF ]
go, skoro ten człowiek doradza. Skąd pan wie, że mnie książę wysłucha?
W u r m
Bo nie będzie musiał tego robić darmo.
L u i z a
Darmo? A jakąż to cenę wyznaczy za jedno ludzkie uczucie?
78
W u r m
Piękna suplikantka53 będzie dostateczną zapłatą.
L u i z a
staje w osłupieniu, potem złamanym głosem
Boże sprawiedliwy!
W u r m
I chyba panna Luiza przyzna, że za życie ojca łaska książęca pobiera opłatę niezbyt wygó-
rowaną.
L u i z a
zgnębiona chodzi po scenie
Tak! O tak! Obwarowali się ci wasi wielcy panowie przed prawdą, obwarowali swoimi
zbrodniami jak mieczami cherubinów. Niech ci Bóg wszechmocny pomoże, mój ojcze! Córka
twoja umrze za ciebie, ale nie zgrzeszy.
W u r m
Oj, będzie miał niespodziankę biedny, opuszczony człowiek. Moja Luiza powiedział
wtrąciła mnie w nieszczęście. I moja Luiza mnie z niego wyciągnie. Idę zanieść mu odpo-
wiedz.
udaje, że chce odejść
L u i z a
biegnie za nim, zatrzymuje go
Niech pan czeka! Niech pan czeka! Cierpliwości! Jak się temu szatanowi spieszy, kiedy
chce ludzi doprowadzić do rozpaczy. Wtrąciłam go w nieszczęście. Muszę go wyciągnąć.
Niech pan mówi! Niech pan radzi! Co mam robić? Co muszę robić?
W u r m
Jest tylko jeden sposób.
L u i z a
Jaki?
W u r m
I nawet ojciec panny Luizy życzy sobie...
L u i z a
Nawet mój ojciec? Jaki to sposób?
W u r m
Nietrudny dla panny Luizy.
L u i z a
Nie ma dla mnie nic trudnego prócz hańby.
53
s u p l i k a n t k a (łac. suplex) prosząca, podająca prośbę.
79
W u r m
%7łeby pani chciała uwolnić majora.
L u i z a
Od jego miłości? Czy pan ze mnie drwi? Moja wola ma rozstrzygnąć, kiedy już mnie zmu-
sili?
W u r m
Nie w tym rzecz, kochana panno Luizo. Major musi ustąpić pierwszy, i to dobrowolnie.
L u i z a
Nie będzie chciał.
W u r m
Tak się zdaje. Ale nikt by tu po sukurs nie przychodził, gdyby nie to, że pani jedna zara-
dzić może.
L u i z a
Czy potrafię go przymusić, by mnie znienawidził?
W u r m
Spróbujemy... Niech panna Luiza siada.
L u i z a
zaniepokojona
Człowieku, co ty knujesz?
W u r m
Proszę usiąść. Proszę pisać. Tu jest pióro, papier i atrament.
L u i z a
siada z najwyższym niepokojem
Co mam pisać? Do kogo mam pisać?
W u r m
Do kata pani ojca.
L u i z a
O tak, umie pan torturować dusze ludzkie. Bierze pióro.
W u r m
dyktuje
Wielmożny panie...
L u i z a pisze drżącą ręką
W u r m
Już upłynęły trzy nieznośne dni... nieznośne dni... a jeszcześmy się nie widzieli.
80
L u i z a
zastanawia się, odkłada pióro
Do kogo ten list?
W u r m
Do kata pani ojca.
L u i z a
O Boże!
W u r m
Niech pan o to ma żal do majora... do majora... który pilnuje mnie przez cały dzień niby
Argus54.
L u i z a
zrywa się
To niegodziwość, jakiej dotąd nie było! Do kogo ten list?
W u r m
Do kata pani ojca.
L u i z a
załamując ręce chodzi po scenie
Nie! Nie! Nie! To męczarnia. Boże na niebie! Możesz karać ludzi po ludzku, gdy Cię ob-
rażają, ale dlaczego wepchnąłeś mnie między dwie ostateczności? Dlaczego mną miotasz
między śmiercią a hańbą? Dlaczego nasyłasz na mnie tego krwiożerczego szatana? Róbcie, co
się wam podoba! Ja tego za nic nie napiszę.
W u r m
bierze kapelusz
Jak pani uważa. To już zależy tylko od jej woli.
L u i z a
Od mojej woli, mówi pan? Od mojej woli? Precz, okrutniku! Zawieszasz ofiarę nad prze-
paścią piekielną, żądasz czegoś, a potem, bluznierco, pytasz o jej wolę? Pan dobrze wie, że
wrodzone uczucia wiążą nasze serca mocnymi kajdanami... Teraz mi już wszystko jedno.
Niech pan dyktuje dalej. Nie zważam na nic. Poddaję się waszej szatańskiej chytrości. Siada
znów.
W u r m
...pilnuje mnie przez cały dzień niby Argus... Ma pani?
L u i z a
Dalej! Dalej!
W u r m
Mieliśmy wczoraj prezydenta na karku. Była to krotochwila nie lada, gdy ten poczciwy
major bronił mojego honoru.
54
A r g u s (gr.) w mitologii starożytnej nazwa stuokiego stróża.
81
L u i z a
O pięknie! Pięknie! Wspaniale!... Tylko tak dalej!
W u r m
Musiałam udawać, że mdleję... że mdleję, inaczej roześmiałabym się na całe gardło.
L u i z a
O nieba!
W u r m
Ale już mi się sprzykrzyła ta cała komedia... ta cała komedia. Chciałabym się wreszcie
wyrwać.
L u i z a
przerywa, wstaje, chodzi po scenie ze spuszczoną głową, jak gdyby czegoś szukała na
podłodze, potem siada, znów pisze dalej
...wreszcie wyrwać.
W u r m
Jutro major ma służbę. Niech pan uważa, gdy będzie ode mnie wychodził, i niech pan po-
śpieszy na nasze umówione miejsce. Napisała pani: na nasze umówione miejsce ?
L u i z a
Napisałam wszystko.
W u r m
Na nasze umówione miejsce do swej stęsknionej Luizy.
L u i z a
Brakuje tylko adresu.
W u r m
Jaśnie wielmożny pan szambelan von Kalb.
L u i z a
Zwięta Opatrzności! Nazwisko tak obce moim uszom, jak ten haniebny list obcy mojemu
sercu! (wstaje i długo patrzy na pismo, wreszcie podaje list sekretarzowi, głosem znużonym i
słabym) Niech pan to bierze. Moje uczciwe imię mojego Ferdynanda całe szczęście moje-
go życia wszystko kładę w pańskie ręce. Jestem żebraczką.
W u r m
Ależ nie! Moja droga panno Luizo, proszę nie desperować. Serdecznie pani współczuję.
Może... kto wie?... Potrafiłbym może zapomnieć o pewnych sprawach... Naprawdę, jak mi
Bóg miły... współczuję pannie Luizie.
L u i z a
patrzy na niego wzrokiem zimnym i przeszywającym
Niech pan nie kończy, mój panie! Bo już chciał pan prosić o rzecz okropną...
82
W u r m
chce ucałować jej rękę
Dlaczego, droga panno Luizo?... a gdyby tak chodziło na przykład o tę śliczną rączkę?
L u i z a
z mocą i grozbą
Bo w noc poślubną bym cię zadusiła, a potem z rozkoszą poszła na stracenie. (chce odejść,
wraca szybko) Skończyliśmy chyba, mój panie? Czy ptak już wolny?
W u r m
[ Pobierz całość w formacie PDF ]