[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spotykającej swą wielką, utraconą miłość. Niespodziewanie to dobre określenie.
Cóż oni zrobili naszej oazie chromu i neonów? wykrzyknął Jamie, władczym gestem
wskazując na wystrój. Na Boga, to architektoniczna lobotomia! Firanki, obrusy i tanie dywany
na tej wspaniałej czarnobiałej terakocie. Marna kafejka udająca restaurację.
Zaprezentowałam mizerny uśmiech na powitanie.
Więc wolisz dawne jadłodajnie powiedział Max, odsuwając mu krzesło.
Niestety odchodzą razem z dinozaurami odrzekł Jamie i usiadł. Jak się masz, Max?
Max miał się dobrze, ja natomiast próbowałam uporać się z szokiem, słysząc, że Jamie
zwraca się do niego po imieniu.
Zajęli się pogawędką, dopóki kelnerka nie zrealizowała zamówienia Jamiego. Kiedy odeszła,
Jamie popatrzył na Maxa, na mnie, po czym walnął prosto z mostu.
To spotkanie nie jest przypadkowe zwrócił się do Maxa. Karen zwierzyła mi się ze
swoich planów.
Max odsunął się z krzesłem i przymrużył oczy, jak gdyby pragnął się lepiej przyjrzeć nam
obojgu. Nie mogłam sobie nawet pozwolić na kopnięcie Jamiego w kostkę.
Czy niepokoi cię to... nadszarpnięcie bezpieczeństwa, chyba tak nazwałbyś tę sytuację?
Przestanie zapewnił go Jamie kiedy ci wszystko wyjaśnię.
Zamieniam się w słuch.
Przysłuchiwałam się, z pewnym dystansem, artystycznej mieszaninie prawdy i fikcji. Ten
sposób konstruowania wypowiedzi miał, zdaniem Kagana, wzbudzić zaufanie słuchaczy. Jak to
rozkleiłam się na widok oskarżycielskich fotografii i przyszłam do Jamiego po fachową poradę.
Jak omawialiśmy irracjonalność oraz niebezpieczeństwa łączące się z dokonywaniem samosądów
(ha!). Jak rzekomo Jamie nakłonił mnie, bym przekazała owe zdjęcia jego przyjacielowi,
zastępcy prokuratora. Jak w miarę pomagania mi w przezwyciężeniu poczucia winy związanego
z krótkotrwałą pokusą, której uległam, oraz urazu spowodowanego tragedią, staliśmy się dobrymi
przyjaciółmi (czytaj kochankami). %7łe nie należało się dziwić, iż pomimo że łączące nas stosunki
(czytaj romans) uległy zmianie, Karen zwierzyła się swemu przyjacielowi, a wcześniej
lekarzowi, kiedy ponownie stanęła przed niepokojącą koniecznością wznowienia kontaktów z
owymi mścicielami. Choć obecnie w dobrej wierze. Czyż Max mógł mieć mu za złe, iż martwił
się o mnie? %7łe pragnął się upewnić?
Max nie był zły ani na niego, ani na mnie.
Powinnaś mi powiedzieć, jak bardzo się bałaś powiedział z wyrzutem, biorąc mnie za
rękę. Uniósł ją ponad stół, by pokazać całemu światu, a szczególnie Jamiemu.
Szczerze mówiąc, Karen ma mniej wątpliwości niż ja.
Jeśli przyszedłeś się upewnić odparł z wahaniem Max, przyjmując podanego mu przez
Jamiego papierosa możesz liczyć jedynie na dobrą kolację.
Czy moglibyśmy przynajmniej porozmawiać? Wyjaśnić parę spraw?
Jeżeli nie masz nic przeciwko temu, by zrobić to na świeżym powietrzu. Bezpieczeństwo
dodał.
Wymienili uśmiechy. To już weszło im w krew.
Przynoszenie do stołu niepokojów jest oznaką złego wychowania, powtarzała mi zawsze
matka. Wybaczcie mi powiedział Jamie, po czym zabawiał nas pogawędką, co stanowiło
dodatek do kończonego posiłku.
Kolejny raz obserwowałam, jak na Maxa oddziałuje osobisty urok Jamiego. Czerpali
przyjemność z odkrycia wspólnych doświadczeń, zainteresowań. Serdecznie śmiali się z
wyjątkowo niezrozumiałego żartu.
Jesteś aż tak samotny, Max? zastanawiałam się. Od czasu naszej podróży do Waszyngtonu
z trudem udawało mi się wywołać uśmiech na jego twarzy.
Kiedy podano rachunek, chwyciłam go pierwsza. Choć raz tego wieczora przejęłam nad
czymś kontrolę.
Rozmowa na ulicy nie trwała nawet pięciu minut. Jamie zadawał Maxowi pytania, na które z
góry znał odpowiedzi. Max odpowiadał tak szczerze, jak tylko mógł, i na moich oczach tworzyła
się pomiędzy nimi pewna więz. Powstawała z przepełnionej fałszem wzajemnej troski. Nie
opowiadało mi odgrywanie roli kukiełki w przedstawieniu Jamiego.
Jeszcze mniej podobał mi się widok mężczyzny igrającego z niebezpieczeństwem.
Max, muszę przyznać, że pewne fakty przemawiają na korzyść tych mścicieli. Nie dalej jak
w zeszłym tygodniu przeglądałem katalog firmy prowadzącej sprzedaż wysyłkową i moją uwagę
zwróciły cztery oferty. Alarm zakładany na klamkę, uruchamiany przez dotknięcie. Breloczek do
kluczy ze zbiorniczkiem gazu łzawiącego, nie żartuję. Damski pasek z nożem zamaskowanym
jako sprzączka... ach, oraz najnowszy hit mody włoskiej skórzana portmonetka z
zabezpieczeniem w razie napadu.
Policja twierdzi, że mamy większe szanse zostać napadnięci, niż otrzymać rozwód
powiedział Max z uśmiechem.
%7łart w obliczu opłakanego stanu naszego wymiaru sprawiedliwości był prawdziwą chłodną
bryzą pośród fali upałów. Rozwiał narastające napięcie. Jamie oparł się o latarnię, a Max doszedł
do wniosku, że zasłużyliśmy sobie na deser coś grzesznego. Przez moment Jamie przypominał
rozradowanego chłopca, któremu rodzice pozwolili nie kłaść się jeszcze spać.
Od tamtej pory byłam jak na szpilkach, dostrzegając w zachowaniu Jamiego znacznie więcej
naturalności niż udawania.
Kiedy po lodowej uczcie wyszliśmy z cukierni, Max zawołał:
Ciąg dalszy nastąpi.
Jamie uśmiechnął się, a ja w jego oczach zobaczyłam pytanie Kiedy? (Pozwala w nich
czytać, jedynie gdy tego chce.)
W następną niedzielę? zapytał mnie Max.
W następną niedzielę planowaliśmy piknik w Central Parku, by udowodnić, że wciąż należy
jeszcze do ludzi porządnych, a nie złych.
Co to, Juliusz i Jakub w nowej reżyserii? zażartowałam. Jednak Max, nie będąc
ekspertem filmowym, a tym bardziej koneserem francuskiej klasyki, nie zrozumiał sarkazmu i
zataczający się ze śmiechu Jamie musiał wytłumaczyć mu, że to film o trójkącie małżeńskim.
W końcu, oczywiście, zgodziłam się. Czy miałam jakiś wybór?
Pozwoliliśmy Jamiemu wziąć pierwszą taksówkę, po czym rozmawiając o nim, czekaliśmy
dwadzieścia minut na następną. Max odprowadził mnie aż do portierni w moim bloku. Zgodnie z
niepisaną umową unikaliśmy rozstań pod mymi drzwiami od czasu pocałunku na dobranoc.
Tego wieczora uniknęliśmy czegoś więcej. Wewnątrz zastałam Jamiego delektującego się na
kanapie sherry. Na stoliku czekała na mnie pełna szklaneczka.
Jesteś na mnie zła? Czy tylko zmieszana?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]