[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Och - powiedziałam. - Moje też. - Chciałam mu tyle powiedzieć, że nie byłam w
stanie się skupić. Myślałam, że już nigdy nie zobaczę Markusa, a teraz tu jest, podchodzi do
mnie...
- Ja... Wiesz, kiedy wraca mój ojciec?
- Niedługo - odparł Markus. Wziął mnie za rękę, splótł palce z moimi, cały czas
patrząc mi w oczy. - Carino, tak mi przykro. Nie pomyślałem, że ktoś nas może zobaczyć...
- Wiem. To nie twoja wina. Ja też tam byłam, pamiętasz?
- No tak, ale wiemy, co pomyślą twoi rodzice - stwierdził.
- To ja mam być mężczyzną. To ja mam być odpowiedzialny.
- To głupie - ucięłam.
Markus roześmiał się, puścił moją rękę i oparł się o jedną z ogromnych półek. Moja
dłoń wydała mi się niesamowicie zimna w chwili, gdy się odsunął.
- %7łałuję tylko, że nie zauważyliśmy tego reportera - powiedział, kręcąc głową. -
Wyrwałbym mu film z aparatu.
- A kto to właściwie był?
- Jakiś paparazzi, który kręcił się pod ambasadą w nadziei, że zrobi ci zdjęcia. Pewnie
teraz tarza się w pieniądzach.
- Niezły sposób na życie - powiedziałam, opierając się obok.
Markus odetchnął głęboko i spojrzał na mnie.
- Słuchaj, jeżeli twoi rodzice pozwolą nam jeszcze kiedyś się spotkać... to myślisz, że
moglibyśmy czasem... umówić się na kolację, albo coś takiego? Miałam wrażenie, jakby mi
serce zamarło. W głosie Markusa było tyle bezradności i tyle nadziei. I jedyne, co chciałam
powiedzieć, to tak". Ale nie mogłam. On nie mówił do mnie, on prosił Carinę. A ona nie
chciała mieć z nim nic wspólnego. Co z nią nie tak? Dlaczego nie dostrzega, jaki jest idealny?
Odwróciłam się do niego. Wyczekiwanie w jego oczach sprawiło, że miałam ochotę
uciec.
- Markusie, ja...
Nagle drzwi do biblioteki otworzyły się z hukiem. Odskoczyliśmy od siebie. Chociaż
nie widzieliśmy drzwi z miejsca, w którym staliśmy, miałam przeczucie, kto to może być.
- Carino! - rozległ się czyjś głos. - Carino! Wiem, że gdzieś tu jesteś! Zejdz tu
natychmiast! O Boże, chciałabym po prostu zniknąć! - pomyślałam z rozpaczą.
- Pozwól, ja to wyjaśnię - powiedział Markus, ściskając moją dłoń i wyszedł
spomiędzy półek.
- Wasza Wysokość... - zaczai pewnym głosem.
- Markusie - usłyszałam króla - gdzie jest moja córka? Trzęsąc się od czubków palców
u rąk po palce u stóp, ze spuszczoną głową wyszłam za Markusem. Nie mogę pozwolić, żeby
ten mężczyzna zobaczył moją twarz. Co zrobi, gdy zda sobie sprawę, że nie jestem jego
córką?
- Carino, Carino, myślę, że mogłabyś okazać mi chociaż tyle szacunku, by spojrzeć mi
w oczy - powiedział ojciec Cariny, próbując panować nad głosem. No dobra, niech się dzieje,
co chce.
Podniosłam głowę i czekałam na kolejny wybuch. Król stał piętro niżej - my staliśmy
nieco ponad głównym poziomem biblioteki. Miał na sobie trzyczęściowy garnitur; jasne
włosy zaczesał do tyłu. Był wysokim mężczyzną, może nieco zbyt zwalistym, ale
zdecydowanie silnym. Twarz miał czerwoną z gniewu. Ale nie pojawiła się żadna iskierka
zaskoczenia ani rozpoznania.
- Jak wy dwoje mogliście być tak nieodpowiedzialni? - rzucił zimno. O mój Boże.
Ingrid miała rację. Ojciec Cariny nie zna jej nawet na tyle, żeby zorientować się, że to nie
ona!
- Wasza Wysokość, proszę pozwolić mi wyjaśnić...
- Wolałbym najpierw wysłuchać mojej córki. - Król podniósł dłoń, by uciszyć
Markusa. - Zejdz na dół, Carino.
Nogi miałam jak z waty. Kiedy podejdę trochę bliżej i spojrzę mu w oczy, wtedy się
zorientuje. Nagle złapałam się na tym, że mam nadzieję, że tak będzie. Jeśli nie zauważy, że
nie jestem jego córką... Ta myśl była zbyt smutna. Podeszłam do niego i spojrzałam mu w
twarz. Serce biło mi tak głośno, że dziwiłam się, że ani on, ani Markus tego nie słyszą.
- Ile razy ci mówiłem, że twój wizerunek odbija się na reszcie rodziny? - powiedział. -
Na całym kraju. Czy w ogóle zdajesz sobie sprawę z konsekwencji tego, co zrobiłaś?
- Ja tylko... - urwałam, głos mi się załamał. Odchrząknęłam i ciągnęłam dalej: - Ja
tylko wyszłam z chłopakiem, z którym próbowaliście mnie wyswatać od dnia urodzenia -
powiedziałam z lekko chwiejnym vinelandzkim akcentem.
- Nie mów do mnie takim tonem - odparł król. - Oboje wiemy, że księżniczka nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]