[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Patrzyłam, jak długie włosy Oturu toną w otchłani jego wydymającej się peleryny, składającej się nie tylko z
tkaniny, ale i z cieni, które wydawały się kieszeniami innych przestrzeni - być może pustki, przez którą
przemknęłam, podróżując stąd tam - lub czegoś innego: energii i ciała oraz innych wymiarów zderzających się
ze sobą, by stworzyć Oturu.
Powiedział mi wcześniej, że jest ostatnim ze swojego gatunku. Chciałam wiedzieć dlaczego. Może i dałoby
się go o to zapytać, tyle że przyjrzałam się bliżej jego pelerynie i zobaczyłam twarze ślizgające się na jej
powierzchni, przelotne zarysy powykrzywianych głów, wychylających się z otchłani z ustami otwartymi w
bezgłośnym krzyku.
Ujrzałam twarz, którą rozpoznałam.
Naganiacza.
Jego widok przypomniał mi oglądanie horroru - ta jego twarz, otchłań uformowana na kształt jego rysów,
śliska jak olej i jakby wpełzająca mu do ust. Nie miałam pojęcia, czy mnie widzi. Wyciągnęłam rękę, gotowa
próbować go stamtąd wyciągnąć. Zee powstrzymał mnie, chwytając za dłoń.
- Zostaw tak, jak jest - mruknął.
Próbowałam go odepchnąć, ale nie chciał mnie puścić. Chciałam coś powiedzieć, ale głos mi się załamał.
Przy drugiej próbie zdołałam wykrztusić zachrypłym głosem:
- Co mu robisz?
Oturu przechylił głowę, przyglądając mi się w zamyśleniu.
- %7łal ci go.
- Jest w agonii. Tak jak wszyscy ci ludzie. Nie masz prawa.
- Mamy wszelkie prawa. Istnieją powody.
- Powody... - zaczęłam, ale Zee ścisnął mnie mocniej, rzucając ostrzegawcze spojrzenie.
- Sprawiedliwość - powiedział. - Sprawiedliwość i obietnice.
Zamknęłam usta.
Włosy Oturu wysunęły się z kłębiących cieni wewnątrz jego peleryny. W ciemnych kosmykach tkwił
schwytany w nie mały kamienny dysk wielkości mojej dłoni. Na jego powierzchni były wyryte zwyczajne
koncentryczne linie i nawet w nocy połyskiwał półprzejrzystym blaskiem, wydobywającym się z jego wnętrza.
Wstrzymałam oddech na jego widok, a moje serce miotało się, jakby chciało w ten sposób wydostać się z piersi
lub przeniknąć do żołądka.
Nasienne koło. Fragment Labiryntu, taki jak zbroja na mojej ręce. Tylko że nasienne koło gromadziło
wspomnienia, odcisk duszy: energii, pozostawiającej stały ślad życia. Mówiono mi kiedyś, że jest ono
niewielkie i może zachować w sobie pamięć obejmującą jedynie dwanaście miesięcy. Rok. By uchwycić istotę
całej egzystencji.
To konkretne należało kiedyś do mojej matki i zawierało w sobie jej życie. Zostawiła je Jackowi, aby mi je
przekazał, jeśli kiedykolwiek go odnajdę. Znając przeznaczenie, a może i całą przyszłość, wiedziała już, co się
wydarzy.
Odnalazłam swojego dziadka. Wykorzystywałam nasienny pierścień wcześniej, by zobaczyć wspomnienia
mojej matki. Ale zostałam zmuszona, by powierzyć je Oturu.
Wyciągnęłam rękę. Czubki moich palców były zimne. Przepełniała mnie tęsknota za domem, tak
rozpaczliwa i przytłaczająca, że trudno mi było oddychać.
- Dziękuję, że przyniosłeś mi to z powrotem. Oturu cofnął dysk.
- Musisz uważać. Ostatnim razem, kiedy trzymałaś nasienne koło, opuściłaś ten czas i przeniosłaś się do
innego. Podróżowałaś tam, gdzie nie powinnaś.
Cztery razy do tej pory. Czterokrotnie przenosiłam się w czasie. Cztery razy oddychałam tym samym
powietrzem co kobiety, które już teraz nie żyły.
- Nic się nie stało - odparłam. Ale to było kłamstwo. Nigdy nie mówiłam wiele w tych kilku przypadkach,
kiedy odnalazłam swoją matkę i babkę, ale może podróżowałam w czasie więcej razy, niż to sobie
uświadamiałam.
65
Może o czekającym mnie życiu matka wiedziała więcej, niż sądziłam. O życiu, jakie wciąż jeszcze było
przede mną.
Do jakiego próbowała mnie przygotować. Oturu nadal trzymał nasienne koło.
- Jeśli nie będziesz ostrożna, znowu rozerwiesz czas. Nasienny pierścień nie ma mocy, ale powinnaś bać się
tego, co masz na ręce. - Jego włosy musnęły moją prawą dłoń pokrytą zbroją. - Narodzone i wyryte w
Labiryncie - szepnął, ledwo poruszając ustami. - Wykonane z rudy wykopanej w samym jego środku.
- Klucz do wszystkich drzwi, w każdym czasie i miejscu - powiedziałam, przypominając sobie jego dawne
słowa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]