logo
 Pokrewne IndeksCarol Lynne [Cattle Valley 10] The Last Bouquet (pdf)Carol Lynne Hell On Wheel (pdf)Debbie Macomber Zdobyć serce Carol478.Marinelli Carol PowrĂłt na wyspę KsanosBurroughs William S. Nagi lunchJohn Barnes A Million Open DoorsBorun_ProgniesmiertelBy the River Piedra I Sat Down and WeptHT166. Arnold Judith Cynik i marzycielkaDarcy_Lilian_ _Miej_odwagÄ™_powiedzieÄ‥_tak
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    operację. Fi właśnie dzwoni do agencji i angażuje dodatkowy personel. Jak widać, Jeremy
    załatwi w tydzień cały roczny budżet oddziału.
     Załatwi nie tylko budżet. Dianne wyrzuci mnie z domu. jeśli będę nadal wracał o takich
    porach.
    Alice uniosła głowę. Odłożyła długopis i z rozkoszą wypiła łyk herbaty.
     A jak Dianne się czuje? Wspominałeś, że nie najlepiej? Josh przeczesał dłonią długie
    włosy.
     Sądzę, że jest tylko wyczerpana. Declan to prawdziwy szatan, trudno sobie z nim
    poradzić, a teraz mamy jeszcze w domu Eamona...  Odchylił się na krześle.  Nie skarżymy
    się. Wypisali go szybko... To tak, jakby spełniły się wszystkie marzenia. Tyle że...
    Alice podjechała z krzesłem bliżej Josha.
     %7łe jesteście zmęczeni  dokończyła za niego.  Nie miej z tego powodu poczucia winy.
    Chore dziecko wymaga zwiększonej opieki, a zdrowe rozrabia. Minęło dopiero sześć tygodni.
    Dianne na pewno jest ciężko, zwłaszcza od czasu, kiedy wróciłeś do pracy. Myślałeś o
    zatrudnieniu kogoś do pomocy?
    Spojrzał w górę, jakby przyzywał niebiosa na ratunek.
     Oczywiście to zaproponowałem. Dianne się rozpłakała, powiedziała, że ją oskarżam, że
    jest złą matką.
     Może chodzi o coś więcej niż zmęczenie  zasugerowała ostrożnie.  Dianne mogła
    zapaść na poporodową depresję. Poród z komplikacjami, chore niemowlę, bliznięta... To są
    wszystko znane czynniki ryzyka. Mój położnik dał mi na ten temat cały stos broszur.
     Chyba masz rację, Alice. Może powinienem nie zważać na protesty i kogoś zatrudnić.
     I niech się wybierze do lekarza, na kontrolę.
     Dziękuję, Alice. Nie spodziewałem się, że z dziećmi jest tak trudno...
     Wystarczy  wycedziła.  Zaczynam mieć tremę.
     Przepraszam  odparł z uśmiechem.  Ile ci jeszcze zostało?
     Siedem tygodni i odliczanie, co oznacza, że przestanę pracować już za cztery. Muszę
    przyznać, że jest mi coraz trudniej wytoczyć się rano z łóżka. Trzy dni wolnego to dla mnie
    prawdziwe wybawienie. Muszę je jak najlepiej wykorzystać.
    Josh skinął głową.
     Ja też bym chciał. Może zadzwonię do mamy i poproszę, żeby wpadła na weekend i
    trochę nas odciążyła?
    Przerwali rozmowę, gdyż odezwał się pager. Alice wybrała numer centrali telefonicznej.
    Usłyszała miły głos:
     Ktoś czeka na panią w recepcji, doktor Masters. Pan Marcus Collins. Skierować go na
    oddział, czy pani zejdzie?
    Poczuła się tak, jakby sufit nagle runął jej na głowę. Czego Marcus chce? Jak się powinna
    zachować?
     Zejdę  wykrztusiła wreszcie.
     Czy coś się stało?  zapytał Josh, widząc, że zbladła.
     Jeszcze nie wiem. Posłuchaj, Josh, właściwie już skończyłam, została do wypełnienia
    tylko jedna karta. Mógłbyś to za mnie zrobić?
     Jasne. Powiesz mi, jeśli coś się stanie, prawda?
     Coś, o czym powinienem wiedzieć?  usłyszeli nagle. Zaskoczeni spojrzeli na
    Jeremy ego.
     Nie, nic się nie stało  skłamała Alice.  Stary... stary przyjaciel wpadł mnie odwiedzić,
    czeka w recepcji. Prosiłam tylko Josha, żeby wypełnił za mnie kartę.
    Na szczęście żaden z mężczyzn o nic nie zapytał. Chwyciła stetoskop i ruszyła w
    kierunku recepcji. Serce podeszło jej do gardła. Próbowała odgadnąć, co ją czeka.
    Przywitał ją chłodno, niezręcznie. Nie tylko nie patrzył jej w oczy, lecz także starannie
    omijał wzrokiem jej brzuch.
     Muszę z tobą porozmawiać, Alice.
    Przełknęła ślinę i skinęła głową.
     Sprawdzę, czy jest jakiś wolny pokój.
    W końcu znalazła nie zajęte pomieszczenie. Usiadła, złożyła dłonie na kolanach. Marcus
    nie skorzystał z drugiego krzesła. Stał, opierając się o zamknięte drzwi, jakby chciał sobie
    zapewnić drogę odwrotu.
     O co chodzi, Marcus? Myślałam, że już powiedziałeś wszystko, co miałeś do
    powiedzenia?
     Trudno mi o tym mówić. Poznałem kogoś. Wkrótce bierzemy ślub.
    Patrzył wszędzie, tylko nie na nią.
     A co to ma wspólnego ze mną?  zapytała.  Chyba nie potrzebujesz mojego
    pozwolenia?
     Pewnie  odparł zirytowany.
     Ona o mnie wie? To znaczy o naszym dziecku?
     Częściowo.
    Alice wstała. Złościła ją konieczność wydobywania z Marcusa informacji. W końcu to on
    chciał się z nią spotkać.
     To znaczy, w jakiej części, Marcus? %7łe porzuciłeś mnie, gdy tylko zaszłam w ciążę?
    Wie o tym, że błagałeś mnie o jej usunięcie? Wie, że za niecałe dwa miesiące zostaniesz
    ojcem? Jeśli nie, chyba powinieneś ją o tym poinformować. Nie przejmuj się, nie zamierzam
    błagać cię o pomoc, także materialną. W ogóle nie wiem, co mnie to wszystko obchodzi, ale
    czy nie uważasz, że na początku nowej drogi życia przydałoby się trochę uczciwości?
     Powiedziałem jej  warknął.  A Yvonne przyjęła to bardzo dobrze. Niepokoi się tylko
    trochę, czy po urodzeniu dziecka nie będziesz prosiła o pieniądze. Wie, ile to niekiedy
    wywołuje zamieszania, jest wychowawczynią w przedszkolu.
     Specjalistka, co? Marcus westchnął.
     Powinnaś na to spojrzeć z jej punktu widzenia  Alice osłupiała. Tak bardzo, że dopiero
    po chwili dotarło do niej znaczenie następnego zdania:  W każdym razie powiedziałem
    Yvonne, że gdybyś nagle poprosiła o pieniądze, będę nalegał na przeprowadzenie testu DNA,
    po prostu, żeby się upewnić.
    Przytrzymała się poręczy krzesła.
     Upewnić co do czego?
    Musiała zle usłyszeć. Marcus, człowiek, którego kochała, nie mógł przecież czegoś
    takiego powiedzieć?
     Ze dziecko jest moje. Poczuła dławienie w gardle.
     Właśnie to dałeś jej do zrozumienia? Ze ja cię zdradzałam, że poza tobą sypiałam, z kim
    popadnie?  Czuła, że wzrosło jej ciśnienie. Poczuła nagle, że tego już za wiele.  Wynoś się!
     krzyknęła.  Już, natychmiast!
    Marcus się jednak nie poruszył. Akając, dopadła do drzwi, otworzyła je i wybiegła na
    korytarz. Prosto w ramiona Jeremy ego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl