[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Meg lekko go popchnęła.
I masz się uśmiechać. Powiedz jej, że wszystko będzie dobrze
poleciła, a potem wyjęła z karetki zapasową kurtkę. Skończony idiota!
mruknęła, kiedy Mike odszedł.
Czy to twój były chłopak? spytał Dino chłodnym tonem, a Meg
spojrzała na niego ze zdziwieniem.
Czy ty naprawdę myślisz, że związałabym się z taką ofermą jak on?
Chodziliśmy razem do szkoły. Urwała, patrząc na niego. Co się z tobą
dzieje? Wyglądasz tak, jakbyś miał zamiar komuś przywalić. O co chodzi?
On był nieuprzejmy wobec ciebie. To mi się nie spodobało.
Mnie też nie, ale takie jest życie. Niektórzy ludzie zachowują się
nieuprzejmie.
Zatem chodzmy do Sue. Co z helikopterem sanitarnym? Co ci
powiedzieli?
Nadal nie ma pozwolenia na start, ale ratownicy będą na nas czekali u
szczytu przełęczy.
Zwinnie ruszyła przez głęboki śnieg w kierunku samochodu, a potem
otworzyła drzwi pojazdu i pospiesznie wśliznęła się do jego wnętrza.
81
R
L
T
Sue? Miło mi cię widzieć... Przez wiele lat marzyłam, żeby się z tobą
zobaczyć, choć muszę przyznać, że to spotkanie nie jest takie, jak sobie
wyobrażałam.
Słysząc chichot Sue, Dino uśmiechnął się z podziwem. Meg potrafiła
uspokoić i rozbawić każdego pacjenta.
Zajrzał do wnętrza samochodu i po raz pierwszy spojrzał na Sue. Miała
krótkie rude włosy i tak samo bladą twarz jak jej mąż. Stwierdził, że
określenie delikatna" bardzo do niej pasuje. Gdyby była odrobinę chudsza, to
pewnie porwałby ją podmuch wiatru.
Sue, musimy zabrać panią do karetki. Tam jest więcej miejsca i mamy
lepsze wyposażenie.
Nie mogę się ruszyć, naprawdę. Za bardzo mnie boli, a poza tym śnieg
mnie przeraża. Mogłabym się pośliznąć i w ten sposób zrobić krzywdę
dziecku.
Obiecuję, że nie pozwolę pani upaść zapewnił ją Dino.
Ale ja naprawdę...
Sue, zmierzyłam odstępy między skurczami powiedziała Meg
stanowczym tonem. Następują po sobie co dwie minuty. Naprawdę musimy
zabrać cię do karetki. Zaczekamy, aż skończy się następny skurcz, a potem
pomożemy ci wysiąść i zaprowadzimy do...
Nie dam rady tam dojść, zanim zaczną się kolejne skurcze oznajmiła
drżącym głosem Sue, a Mike zaklął i uderzył pięścią w siedzenie fotela.
Czy nie widzicie, że ona nie może chodzić? Załatwcie helikopter czy
coś takiego!
Może pójść między skurczami. Meg zarzuciła na chude ramiona Sue
zapasową kurtkę. W porządku. Przygotuj się, Sue. Pomogę ci...
82
R
L
T
Ale ja mam na nogach nowe buty! zawołała z przerażeniem Sue.
To prezent gwiazdkowy od Mike'a. Dał mi go trochę przed czasem. Jeśli
wejdę w śnieg, to je zniszczę.
Z trudem trzymając nerwy na wodzy, Dino wymienił z Meg
porozumiewawcze spojrzenia.
Wobec tego wezmę panią na ręce oświadczył. Sue otworzyła szeroko
oczy i popatrzyła na jego
ramiona.
Na pewno się pan podzwignie.
Na pewno nie. Ignorując wybuch wściekłości Mike'a, Dino podszedł
do drzwi samochodu. Proszę zarzucić mi ręce na szyję, o, tak jest dobrze.
Objął ją i ostrożnie zaniósł do karetki.
Zajęło mu to niecałe dwie minuty. Meg otworzyła tylne drzwi i po
chwili Sue leżała już w dość ciepłym wnętrzu otulona kocami, a Dino poszedł
pomóc jej mężowi wyjąć z bagażnika odświętnie zapakowane prezenty, dwie
walizki oraz kosz z jedzeniem na Wigilię.
Kiedy ruszyli, Sue jęknęła ze strachu, a Mike nerwowo zacisnął dłonie.
Oddychaj, Sue. Meg siedziała z tyłu, dodając jej otuchy i ją
rozgrzewając.
Dino zaczął pokonywać ostatnią pochyłość górskiej przełęczy, kiedy Sue
głośno krzyknęła.
Oo, tak bardzo boli... Zaczęła szlochać, a Dino zaryzykował i trochę
przyspieszył.
Po kilku minutach ujrzeli czekające na nich ambulans i samochód
policyjny.
Dino? Meg pochyliła się w jego stronę i wyszeptała: Nie ma
mowy, żeby Sue mogła się przesiąść.
83
R
L
T
Wobec tego zawieziemy ją do szpitala. Pod eskortą policji będziemy
tam za pięć minut. Dino opuścił szybę, wyjaśnił sytuację oficerowi policji i
po chwili jechali już ulicami miasta za samochodem policyjnym, który miał
włączone syreny i migające światła.
Ojej... już się zaczęło. Czuję jego główkę wyjąkała Sue, nie mogąc
złapać oddechu.
Musicie dostarczyć ją do szpitala! ryknął spanikowany Mike. I to
natychmiast! Czy nie słyszeliście, co ona powiedziała?
Słyszeliśmy bardzo dobrze, Mike. Wcale nie musimy dostarczać jej do
szpitala oznajmiła spokojnym głosem Meg. Jeśli zajdzie taka potrzeba,
mogę odebrać poród tutaj, z tyłu ambulansu. Nie martw się tym.
Po chwili Dino zaparkował pod drzwiami wejściowymi oddziału
ratownictwa, a potem wysiadł, żeby pomóc Meg.
Dino, rękawice są po twojej lewej stronie powiedziała Meg.
Bardzo dobrze, Sue. Doskonale ci idzie.
Zanim Dino zdążył włożyć rękawice, ukazała się główka dziecka.
Widząc ją, Mike wydał zdławiony okrzyk i z głuchym odgłosem upadł na
podłogę ambulansu.
Sue jęknęła z rozpaczą, a Meg szeroko się do niej uśmiechnęła.
Nie wybaczymy mu tego. Wszystko będzie dobrze, Sue. Lepiej niech
tam zostanie, dopóki nie urodzisz. W tej chwili ty jesteś dla nas najważniejsza.
Dziecko to wspaniały prezent gwiazdkowy!
Kiedy Dino na nią spojrzał, dostrzegł w jej oczach łzy.
Co? Na co się gapisz? Lubię dzieci. Co w tym złego? Meg
zamrugała z wściekłością i spiorunowała go wzrokiem. Była wyraznie zła, że
stał się świadkiem jej emocjonalnej reakcji.
Po chwili dziecko było już na świecie.
84
R
L
T
Masz córkę, Sue. Moje gratulacje. Dziewczynka cienko zapłakała, a
Dino pospiesznie oddał ją w ręce matki.
Proszę ją przytulić. Zawieziemy was do szpitala, bo tu jest strasznie
zimno.
Córeczka? Do oczu Sue napłynęły łzy. Dam jej na imię Mary.
Dino otworzył drzwi ambulansu i ujrzał pielęgniarki z oddziału
położniczego, które przyszły z pomocą. Po chwili Sue i jej córeczka były już
wewnątrz budynku.
Kiedy Dino przekazał Sue i jej dziecko w ręce kolegów i wrócił do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]