logo
 Pokrewne Indeks=03= Imperium rodzinne Morgan Raye POCAŁUJ KRÓLOWĄ0487. Morgan Sarah Za późno na romansMorgan Sarah DwanaĹ›cie dni do Ĺ›wiÄ…tMorgan Sarah Na krawęziJane Lisa Smith Pamiętniki wampirĂłw 04 Mrok05. Ja cię kocham, a ty śpisz, wampirze Kerrelyn SparksCabot Meg AmazonkaśąuśÂ‚awski Andrzej PerseCierpienia mśÂ‚odego Wertera J.W.GoetheKrew czasu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    nim laptopem, i rozciągnęła się na kanapie. Michael zatrzymał się w połowie akordu, wyczuła, że patrzył na nią,
    ale nie obejrzała się. Po chwili zaczął od początku. Dzwięki uniosły się nad nią, piękne i skomplikowane i leżąc
    tylko i oddychając, czuła jak napięcie w niej zaczyna ustępowad. Dzieo wciąż był paskudny, ale jakoś nigdy nie
    potrafiła dusid w sobie złości gdy Michael grał.
    - Więc - powiedział, nie podnosząc wzroku znad gitary, jakby starał się wypróbować skomplikowane chwyty -
    myślałem nad gitarą elektryczną, co o tym myślisz ?
    - Eve mnie olała, Zostałam zdradzona przez najlepszą przyjaciółkę. -
    Michael zagrał parę ostrzejszych akordów, potem znowu dzwięki stały się łagodniejsze. - Zgaduję, że to oznacza
    nie ? -
    - Ta dziewczyna, Kim, znasz ją ? - Michael skinął głową, ale nic nie powiedział. Claire poczuła, że jej dłonie
    zaciskają w pięści. Powoli i starannie je wyprostowała. -Więc ta Kim, ona jest tak doskonała i w ogóle ... Ooooh,
    ona jest artystką. I nagle ona i Ewa mają wiele ze sobą wspólnego i jestem nagle obca, ta która nie rozumie
    żarcików. -
    - Poznałem Kim - powiedział Michael. Jego głos był pozbawiony wyrazu, a wzrok wbijał w gitarę. - Ona jest jak
    czarna dziura, po prostu ściąga ludzi z ich orbit. Ewa wciąż jest Twoją przyjaciółką. Jest po prostu zauroczona
    Kim, bo on nigdy wcześniej nie chciała się z nią nawet porozmawiad. -
    - Więc to tak jakby jest historia fantastycznej Kim ? -
    Wzruszył ramionami i rzucił jej szybkie, przenikliwe spojrzenie. - Poszła do OLOM, więc nie znałem jej za dobrze -
    - OLOM ? -Claire powtórzyła pytająco.
    - Ciągle zapominam, ze tu nie dorastałaś. Our Lady of Mystery * to miejscowa szkoła katolicka prowadzona przez
    najbardziej przerażające zakonnice jakie kiedykolwiek widziałem. W każdym razie, Kim ZWOLNIONO ze szkoły,
    kiedy miała czternaście lat, o ile dobrze pamietam. Była naszą sublokatorką w typie artystki, taką co to prędzej cię
    oszuka niż poda ci rękę.
    - Założę się że była do bani. -
    Michael wyglądał teraz jakby usilnie starał się ukryd uśmiech. - Sztuka zawsze jest subiektywna. Mogłabyś jej nie
    lubid. -
    - A Ty ją polubiłeś ? -Claire zaczynała się czud jakby tonęła. O, świetnie, oczywiście Michael także lubił Kim.
    Shane chyba nie tylko ją lubił, ale umawiał się z nią i potajemnie nadal był w niej zakochany. Claire Danvers,
    nowa dziewczyna, była prawdopodobnie jedyną osobą w Morganville, która nie myślała w ten sposób o Kim.
    Michael uspokoił struny gitary płaską dłonią i usiadł z powrotem, patrząc prosto na nią. - Powinnaś ją poznad -
    powiedział. - Jest interesująca. Tylko uważaj, żeby nie za blisko -
    str. 29
    - Ona traktuje mnie jak śmiecia.-
    - To całkiem prawdopodobne - zgodził się.- Czy wiesz, że przeżyła atak wampira, kiedy była bezdomna w wieku
    szesnastu lat ? -
    Claire połknęła uwagę którą chciała teraz wygłosid, byłaby bardzo sarkastyczna i krytyczna. Zamiast tego,
    zapytała : - Przeżyła ? W jaki sposób? -
    - Zabiła wampira który próbował z niej wyssać krew. Według zasad powinna dostad wyrok śmierci. Zamiast tego,
    została uniewinniona. Nawet nie poszła do więzienia. Brandon nie był zbyt szczęśliwy z tego powodu, był wtedy
    zastępcą Amelie, ale musiał jakoś to przełknąd. Tak naprawdę, jest tylko dwoje ludzi w Morganville, którzy
    kiedykolwiek zabili wampira i uszło im to na sucho.
    - Kim i kto jeszcze ? -
    Michael uniósł brwi. - Nie wiesz ? -
    - Nie wiem czego ? -
    - Druga osoba to Richard Morrell - powiedział.
    - Poważnie ? -Richard Morrell, aktualnie burmistrz Morganville, jeden z trzech najważniejszych ludzi w mieście -
    to przekraczało pojęcie Claire, że wampiry pozwoliły mu po prostu. . . uciec od odpowiedzialności. - Kiedy ? -
    Michael nie zdążył odpowiedzied, jego telefon zaczął wściekle grad "Born to Be Wild", wyjął go i spojrzał na
    wyświetlacz. - Muszę się przygotowad - powiedział. - Przepraszam. Pózniej Ci opowiem. Ale zaufaj mi, Kim jest
    jak żywioł, jak burza, prze przed siebie i nie ogląda się do tyłu. Eve będzie zafascynowana przez chwilę, ale Kim
    szybko znajdzie sobie kogoś innego. Tak to sie odbywa. -
    Claire miała naprawdę silne uczucie, że nie mówi jej wszystkiego. Albo, że nie powiedział jej tak naprawdę nic.
    Ale nie dał jej czasu na żadne pytania, schował gitarę do futerału i ruszył w stronę schodów.
    - Przygotuj się - mruknęła wciąż w nie najlepszym humorze -no tak, nagle wszyscy muszą gdzieś wybyd, tylko nie
    ja. Powinnaś poznad Kim, jest interesująca. - !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Claire nie
    mogła sie powstrzymad od ironicznego brzmienia gdy powtarzała słowa Michaela. - jasne, już lecę -
    Tylne drzwi otwarto i zamknięto, zaskrzypiały deski podłogowe w kuchni, i Claire poczuła zachwycający aromat
    dymu z grilla. Nie mogła powstrzymad uśmiechu bo pojawił się właściciel zapachu.
    - Hej - powiedział Shane i pochylił się nad kanapą patrząc na nią.Jego włosy były coraz dłuższe oraz bardziej
    rozczochrane i brudne, wyglądały jakby potrzebowały fryzjera. Lub nożyc ogrodowych. Powinno wyglądad to
    okropnie ale w jakiś dziwny sposób sprawiało to, że...wyglądał gorąco.
    Ale nie w taki sposób, że mogło by to ja poruszyd.
    - Hej - odparła i uniosła dłoń by dotknąć jego twarzy. Zamiast tego, wziął ją i pocałował delikatnie.
    - Dlaczego jesteś taka osowiała? Zapomniałem coś powiedzied ? -
    - Od Ciebie wystarczy samo hej -Westchnęła. Narzekanie na Kim nie było tak dobrym pomysłem jak wcześniej się
    jej wydawało, Michael nie podzielał jej zdania, a ona nie miała podstaw by sądzid, że Shane zachowa się inaczej.
    - Jestem po prostu w strasznym nastroju. -
    -Muszę na to spojrzeć. -Shane pochylił się i spojrzał jej w oczy. - Taak, to straszne Widzę, że brakuje ci już
    niewiele do Hannibala Lectera -.
    Westchnęła. - Nikt się mnie nie boi. -
    - Nie. Nikt. To dobrze, Claire. -
    str. 30
    - I mówi facet, który przeraża wszystkich. -
    Shane uśmiechnął się powoli. Kochała sposób w jaki jego uśmiech wyciągał się wyżej niż u innych ludzi, oraz
    powstające w trakcie jego trwania małe dołeczki. - Nie przerażam Ciebie. -
    - Cóż ... No może troszeczkę. -
    - Muszę mocniej popracować nad tym "troszeczkę" - powiedział, - Skoro już wspominamy przerażających ludzi,
    co u twojego pokręconego szefa ? -
    - Nie wiem, nie idę tam, nie obchodzi mnie to - powiedziała.- Twarz mnie boli. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl