logo
 Pokrewne IndeksGR790. (Duo) Winston Anne Marie Szczęśliwy powrĂłtJane Lisa Smith Pamiętniki wampirĂłw 04 MrokWilhelmina Skulska Sylwester inspektora RogoszaFerrarella Marie Dobrana paraFerrarella_Marie_ _Milioner_i_dziennikarkaCook Robin (1995) Zarazacwiczenia _gramatyczne _dla _gimnazjumJezyk Angielski dla liceum pocz1tkuj1cyDragonlance Dark Disciple 03 Amber and Blood # Margaret WeisKulonleges utas John J. Nance
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • boatlife.htw.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Jorge i kwiatów, ani też przyczyn, dla których je przysłał. Nigdy jednak nie
    potrafiła być wobec ludzi obcesowa. Nie miała pojęcia, jak powiedzieć,
    żeby się po prostu odczepili.
     Wspomniałam mu, gdzie pracuję  wyznała zatem.
     Kiedy?  spytała Joyce, drżąc z podniecenia.  Kiedy mu
    powiedziałaś?  Szczupła blondynka potrząsnęła głową.  Gdybym ja
    poznała Jorge Mendozę, opisałabym wszystko ze szczegółami na moim
    blogu, jak tylko wróciłabym do domu.
     Nie mam blogu  skwitowała Jane.
     Nie jesteś też zbyt rozmowna  mruknęła Cecilia. Pozostałe kobiety
    przytaknęły.
    Jane zacisnęła wargi, tłumiąc westchnienie. Nie miała zamiaru być
    tajemnicza, ale zdawała sobie sprawę, że te kwiaty nic nie znaczą, a poza
    tym nie miała ochoty zwierzać się koleżankom, że Jorge pocałował ją, bo
    założył się z jakimś wyrostkiem.
    Są rzeczy, o których się nie. mówi. Nikomu.
    Powiodła wzrokiem po otaczających ją zaciekawionych twarzach i
    zdecydowała, że poda koleżankom parę faktów, w nadziei, że się nimi
    zadowolą.
     Poznałam go na imprezie sylwestrowej w Red zorganizowanej na
    rzecz fundacji Fortune przez Emmetta Jamisona i jego żonę. Byłam
    zaproszona jako przedstawicielka naszej organizacji  dodała szybko, żeby
    koleżanki nie pomyślały, że łączą ją jakieś kontakty z elitą skupioną wokół
    rodziny Fortune. Pracowała w Warsztatach Czytelniczych najdłużej, a więc
    fakt, że została zaproszona nie powinien nikogo dziwić.  Bałam się, że
    zrobię przykrość panu Jamisonowi, jeśli nie przyjdę  dodała.
    58
    RS
    Wszystkie wolontariuszki wiedziały, ile ich organizacja zawdzięcza
    fundacji Fortune, która sponsorowała Warsztaty Czytelnicze, dzięki czemu z
    ich pomocy mogły korzystać dzieci, których rodziców nie było stać na
    prywatne korepetycje.
     Oczywiście.  Harriet machnęła ręką.  Ale do rzeczy, jak poznałaś
    Jorge?
     Czy jest taki przystojny jak na zdjęciach?  spytała Sally. Jane
    zawsze była prawdomówna. I tym razem też nie chciała łamać swoich zasad.
     Bardziej  powiedziała.
     Naprawdę? Opowiedz  prosiła Sally.  Tam musiało być dużo ludzi.
    A jednak cię zauważył.
     Owszem.  Pamiętała, że był taki tłok i zgiełk, iż miała trudności ze
    skupieniem się nad książką, którą ze sobą wzięła.
     A więc jak się poznaliście?  nalegała Cecilia.  Opowiedz wszystko
    po kolei.
     Spytał, czy nie chcę świeżego drinka, bo pomagał rodzicom w barze
     poinformowała koleżanki Jane.
    Wiedziała, że opowiada chaotycznie, ale nie bardzo mogła zebrać
    myśli. Zwłaszcza w sytuacji, gdy największe przeżycie, jakie ją dotychczas
    spotkało, było wynikiem zakładu.
    A to  jak sobie z goryczą uświadomiła  uczyniło ją obiektem
    okrutnego żartu.
    To, że Jorge przysłał jej kwiaty z bilecikiem, jeszcze bardziej ją
    zdezorientowało i skomplikowało całą sytuację. Skoro nie wiedział, że
    usłyszała rozmowę obu chłopaków na temat zakładu, to nie mógł czuć się
    winny. A skoro nie czuł się winny, to dlaczego dostała od niego kwiaty?
    59
    RS
     A potem?  Sally wpatrywała się w nią wyczekująco.  Co takiego
    zrobiłaś, że przysłał ci kwiaty?
     Nic.  Jane wzruszyła ramionami. Prócz tego, że uciekłam, dodała w
    duchu.
    Może to właśnie dlatego. Może jednak Jorge podejrzewał, że w jakiś
    sposób dowiedziała się o zakładzie.
    Joyce zmarszczyła brwi, niezadowolona z tej odpowiedzi.
     Tylko tyle? Spytał, czy chcesz nowego drinka, a potem zniknął? 
    Nie spuszczała z Jane bacznego spojrzenia.
     No, niezupełnie  odrzekła Jane z ociąganiem, przypominając sobie,
    jak na nią patrzył.  Rozmawialiśmy chwilę. A potem wybiła północ i...
    Zadrżała na wspomnienie tej chwili.
     Pocałował cię?  Oczy Joyce rozszerzyły się z emocji.
    Jane skinęła głową. Na ułamek sekundy oblała ją fala gorąca.
     Tak  wykrztusiła przez ściśnięte gardło.  I co? Jak było?  spytała
    Sally.
    Jane nigdy nie uważała się za mistrzynię w udawaniu obojętności.
    Poza tym trudno obojętnie odnosić się do pocałunku Jorge. Sprawił on, że
    dosłownie ziemia się pod nią zatrzęsła. Niezależnie od motywów, jakimi się
    kierował, musiała oddać mu sprawiedliwość: w dziedzinie całowania nie
    miał sobie równych.
     Wspaniale  wyznała szczerze.
     Zobaczycie się jeszcze, prawda?  Sally była podekscytowana jak
    nigdy.
     Nie  mruknęła Jane.
    Kobiety wymieniły zdziwione spojrzenia.
    60
    RS
     Ale przecież przysłał ci kwiaty.  Harriet nie rozumiała, o co chodzi.
     Jak możesz nie zobaczyć się z kimś, od kogo dostałaś kwiaty?
    Bo on nie chce mnie widzieć. On po prostu chce tylko być w porządku.
    Jane zachowała to wyjaśnienie dla siebie, szukając w miarę
    przekonującego tłumaczenia, które zaspokoiłoby ciekawość koleżanek.
    Niczego w tej chwili nie pragnęła bardziej, niż zakończyć to krępujące
    przesłuchanie.
    W tym momencie jednak do pokoju weszła April, sekretarka. Aż
    kipiała z podniecenia.
     Jane, ktoś do ciebie przyszedł  wyszeptała.
    Dzięki Bogu, pomyślała Jane. Nieważne kto, ważne, że będzie mogła
    wyrwać się ze szponów tej babskiej inkwizycji.
    Zerknęła na zegarek, starając się przypomnieć sobie dzisiejszy rozkład
    dnia. Było trochę za wcześnie na pierwszą uczennicę, Melindę Perez, ale to
    nie szkodzi, że przyszła przed czasem.
     Poproś panią Perez i Melindę do klasy, zaraz przyjdę  zwróciła się
    do April.
    Kobieta potrząsnęła energicznie głową.
     To nie pani Perez  powiedziała.
    Dziwne, pomyślała Jane. Na ogół matki przyprowadzają dzieci, nie
    ojcowie. Może pani Perez zle się czuje.
     Dobrze, wobec tego zaprowadz pana Pereza i Melindę do klasy.
    Zresztą... sama to zrobię  zdecydowała, kierując się do drzwi.
    April stała jak wrośnięta w ziemię. Wyglądała niepewnie, choć
    usiłowała się uśmiechnąć.
     April, o co chodzi?  spytała Jane.
     To nie jest pan Perez  wykrztusiła dziewczyna.
    61
    RS
    Jane zbita z tropu wyszła do holu i od razu zobaczyła,kto był
    przyczyną takiego zdenerwowania April.
    W progu stał Jorge Mendoza. W jednej ręce trzymał jej płaszcz, w
    drugiej coś, co wyglądało na kosz piknikowy.
    Uśmiech, jaki błąkał się na jego wargach, mógł podnieść temperaturę
    ciała co najmniej o pięć stopni u każdej napotkanej kobiety.
     Witaj, Jane. Zapomniałaś czegoś w restauracji  powiedział niskim,
    melodyjnym głosem i wyciągnął do niej rękę z płaszczem.
    Do holu wyległy tymczasem wszystkie współpracownice Jane. Czuła
    za swoimi plecami ich obecność, niczym chóru greckiego w tragedii
    antycznej.
    Tylko tego jej brakowało, widowni.
    Co gorszego może się jeszcze stać?  pomyślała.
    I dlaczego, skoro wie to, co wie, kolana uginają się pod nią, grożąc, że
    za chwilę upadnie?
     Dziękuję  mruknęła, biorąc od niego płaszcz.
    Wielkie nieba, on wygląda jeszcze lepiej w świetle dziennym niż w
    nocy w restauracji. Ale co on tu robi?
    Może chodzi o następny zakład, podpowiedział jej głos wewnętrzny.
    Jorge podszedł nieco bliżej, zdając sobie sprawę, że znajduje się pod
    baczną obserwacją. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl